Harley-Davidson Sportster S – takie motocykle powinni robić Amerykanie
Harley-Davidson wreszcie odkrył, jak zrobić coś świeżego, nowoczesnego i pożądanego, a przy tym nie za mocno odchodzić od tego, na czym specjaliści z Milwaukee znają się najlepiej. Tak powstał Sportster S. Motocykl, który wygląda świetnie, a jego przyspieszenie podnosi adrenalinę jak w przypadku najmocniejszych ścigaczy. Harley, robisz to dobrze!
Po tym, jak Harley-Davidson wprowadził do sprzedaży model Pan America pojawiły się dwie kwestie. Pierwsza to taka, czy faktycznie wytrzyma on starcie z liczną konkurencją po pierwszym szale (klienci na całym świecie rzucili się na amerykański motocykl typu adventure). Druga dotyczyła pytania, co dalej z silnikiem Revolution Max. W końcu niewyobrażalne było, aby Harley stworzył go tylko dla jednego modelu. Odpowiedź tak naprawdę znaliśmy już od 2018 r.
Rebeliant i łobuz
To właśnie wtedy Amerykanie zaprezentowali koncept o nazwie Custom 1250. I tu płynnie przechodzimy do najważniejsze rzeczy, jeśli chodzi o Harleya-Davidsona Sportstera S. Styliści postanowili niemal nic nie zmieniać w projekcie, więc motocykl, który trafił teraz do sprzedaży, wygląda tak, jak ten pokazany trzy lata wcześniej.
Harley-Davidson Sportster S zdominowany jest przez dwie wielkie rury wydechowe (które też odpowiednio brzmią, ale o tym za chwilę), ale to tylko początek. Agresywnemu charakteru dodaje mu też krótki tył i fakt, że jest to motocykl jednoosobowy. Niesamowite wrażenie robi nie tylko tylna opona o szerokości 180 mm, ale przede wszystkim przednia mierząca 160 mm. Świetnie widać ją zza kierownicy, więc działa to na wyobraźnię też podczas jazdy. Jeszcze jednym świetnym elementem stylistycznym jest przednie światło dodające łobuzerskiego charakteru i trochę przywodzące na myśl to z Fat Boba, ale bez dużej obudowy.
Jeżdżąc sporsterem S trzeba być przygotowanym na liczne spojrzenia przechodniów i innych kierowców, czy rozmowy o motocyklu z osobami, które go zauważą. Decyzja, aby zachować projekt konceptu, była najlepszą z możliwych. Właśnie takich maszyn oczekuję od Harleya-Davidsona w trzeciej dekadzie XXI w.
Mocy nie brakuje
Tym, co odróżnia Sporstera S od klasycznych modeli Harleya-Davidsona, jest nie tylko wygląd, ale też napęd. To drugi po Pan Americe motocykl, który dostał silnik Revolution Max. Przede wszystkim jest to jednostka chłodzona cieczą, a to oznacza, że (również dzięki pomocy niezłych osłon wydechu) nawet w korku w upalne dni nie będzie grzała w dolne części ciała tak mocno jak silniki chłodzone powietrzem. Inna jest też charakterystyka tego silnika.
Chętnie wkręca się on na obroty i przy tym brzmi bardzo agresywnie. Jest to inna melodia niż bulgot klasycznych harleyów. Tutaj mamy do czynienia ze wściekłym warkotem. Podczas przyspieszania motocykl krzyczy "z drogi, jadę". Idealnie pasuje to do buntowniczego stylu tej maszyny. A samo przyspieszenie robi wrażenie.
Źródła: WP
Zapewnia je dwucylindrowy widlasty silnik o pojemności 1252 cm3, który tak samo jak modelu Pan America, tak też w Sporsterze S generuje maksymalny moment obrotowy 127 Nm. Jednak w tym motocyklu silnik ten jest sporo słabszy – maksymalna moc to 122 KM przy 7500 obr./min w porównaniu do 152 KM w modelu turystycznym. Jednak zupełnie tego nie czuć. Wystarczy odkręcić gaz, aby liczby te przestały mieć jakiekolwiek znaczenie.
Zmiana dodała sporo momentu w niskim i średnim zakresie obrotów. To oznacza, że jego pokłady wydają się ogromne. Przyspieszenie robi wrażenie i trudno uwierzyć, że Harley-Davidson Sportster S ma "tylko" 122 KM. Wrażenia potęguje włączenie trybu "sport", w którym już lekki ruch manetką powoduje mocne otwarcie przepustnicy.
Całość uzupełnia 6-biegowa skrzynia z długimi przełożeniami. W ten sposób jeszcze łatwiej nie zauważyć, jak szybko uzyskuje się spore wartości na prędkościomierzu. Wystarczy powiedzieć, że na drugim biegu można pokonywać miejskie skrzyżowania, ale też rozpędzić się do prędkości autostradowych. W odróżnieniu od modelu Pan America, w Sportsterze S napęd na tylne koło tradycyjnie dla Harleya-Davidsona przekazywany jest za pomocą paska, a nie łańcucha.
Nowoczesność łączy się z tradycją
Powiązanie z Pan Americą jest źródłem kolejnej sporej różnicy między Sportsterem S a klasycznymi cruiserami Harleya-Davidsona. Tak, motocykle amerykańskiej marki mają od lat takie rozwiązania jak dostęp bezkluczykowy, jednak ogólnie są dość konserwatywnymi jednośladami. Więcej elektroniki uświadczymy dopiero w modelach turystycznych. Natomiast Sportster S dostał niemal wszystko, co Harley ma do zaoferowania.
Źródła: WP
Zamiast klasycznych zegarów mamy okrągły wyświetlacz z wieloma funkcjami. Po podłączeniu smartfonu za pomocą Bluetootha można ustawić nawigację. Przy prawej manetce znalazły się przełączniki do zmiany piosenek w słuchawkach, a z lewej strony można włączyć tempomat. Zapewne z powodu stylistyki ekran jest nieduży i szczególnie przy mocnym słońcu czytelność część informacji pozostawia trochę do życzenia, ale nie jest źle. Dodatkowo można przełączyć pomiędzy czarnym i białym tłem zegarów.
Sportster S daje możliwość wyboru trybów jazdy – trzech standardowych (deszczowy, drogowy i sportowy), ale też dwóch własnych, ustawianych w menu. Do tego model ten ma regulowane z przodu i z tyłu zawieszenie.
Ile jest sportu w Harleyu-Davidsonie Sporsterze S?
"Wreszcie harley, który się prowadzi" – takie były pierwsze opinie, jakie słyszałem o Sportsterze S. Czy tak jest w rzeczywistości? A może to tylko kopiowanie tego, co mówią marketingowcy? Prawda leży gdzieś po środku. Sportster S faktycznie może więcej niż to, do czego przyzwyczaiły nas harleye. Jednak najwięcej sportu ma w nazwie. Ale po kolei.
Najważniejsze jest tu zawieszenie i faktycznie działa sprawniej niż w przypadku klasycznych cruiserów. Jest regulowane zarówno z przodu, jak i z tyłu. Przy czym generalnie jest twarde, a to oznacza, że szukając komfortu i tak trzeba przy obu kołach zastosować najmiększe nastawy. Różnica jest spora, ale jeśli nie ma się do dyspozycji idealnie równego asfaltu, to twarde ustawienia dadzą się we znaki i będą męczyć.
Sama szybka jazda w zakrętach nie przychodzi tak łatwo jak w japońskich nakedach, ale jeśli już się uda do tego przyzwyczaić, to sportster S pozwala na sporo. Spora zaleta tu masy. Dzięki zastosowaniu sporej ilość plastiku (nie narzekać, to ma sens!) motocykl z płynami waży 228 kg. Może nie jest to bardzo mało, ale jak na taką masywną maszynę jest to niezły wynik i przekłada się na właściwości jezdne.
Zaskoczeniem są hamulce, a dokładniej to, że z przodu zamontowano tylko jedną tarczę z zaciskiem Brembo. Z jednej strony jest ona zaskakująco skuteczna i w przynajmniej 99 proc. przypadków nie będzie trzeba nic więcej, ale druga tarcza zapewniłaby pełnię szczęścia.
Za to słowo sport najlepiej w Sportsterze S pasuje do przyspieszenia. To, jak już wspomniałem, robi spore wrażenie i choć oczywiście motocyklowi Harleya daleko do sportowych maszyn na tor, to na prostej przyprawia o szybsze bicie serca.
Sportster S, czyli motocykl, jakiego oczekujemy od Harleya
Harley-Davidson przez lata zastanawiał się, jak przyciągnąć nowych klientów. Oferował tańsze modele produkowane w Indiach, model elektryczny, a wreszcie turystyka typu adventure. Jednak to właśnie Sportster S jest tym, który faktycznie zapewni powiew świeżości bez radykalnej zmiany charakteru.
Z jednej strony nosi znaną nazwę, a z drugiej jest zdecydowanie inną maszyną niż poprzednie Sportstery. Ma dużo lepsze osiągi zapewniane przez silnik chłodzony cieczą. Pewnym punktem wspólnym jest nieduży zbiornik paliwa, choć i tak 11,8 l to lepszy wynik i zasięg niż w przypadku modeli, które w 2021 roku zniknęły z europejskiego rynku.
Mi przed premierą Harley-Davidson Sportster S przywodził na myśl V Roda, który miał podobny silnik i styl. I w tym też coś jest. Nowy model to właśnie coś pośredniego między dotychczasowymi Sportsterami a V Rodem. A wszystko to uzupełniają nowoczesne dodatki.
Nieco inny styl, silnik Revolution Max i sporo elektroniki czynią Sportstera S zdecydowanie inną maszyną od klasycznych cruiserów Harleya-Davidsona. Z drugiej strony jest to model czerpiący z klasyki, czyli czegoś, w czym amerykańska marka czuje się idealnie. W efekcie powstał motocykl dla tych, którzy szukają czegoś wyjątkowego, łączącego oldschool z nowoczesnością, pozwalającego się wyróżnić i do tego noszącego logo H-D, ale nie będącego po prostu cruiserem w starym stylu.
O tym, że nie jest to model poniżej czy powyżej aktualnej gamy świadczy też cena. 16 230 euro (ok. 74,5 tys. zł) to kwota identyczna jak np. w przypadku Street Boba. A zatem Sportster S to alternatywa z tej samej półki cenowej. Alternatywa, która daje bogatsze wyposażenie, zatem można powiedzieć, że to całkiem atrakcyjna oferta. Może nie jest to tani motocykl, ale na pewno nieźle wyceniony biorąc pod uwagę to, co się dostaje.
Jeśli tak ma wyglądać przyszłość Harleya-Davidsona, to amerykańska marka jest na właściwej drodze. Sportster S spełnia wszystkie najważniejsze wymagania stawiane przed nowoczesnym klasykiem i (zgodnie z nazwą konceptu) ma charakter podobny do wielu customów, jest więc też ciekawą bazą do przeróbek, których na pewno powstanie sporo.