Suzuki wspomagane prądem. Jak działa miękka hybryda?
Kolejni producenci zapowiadają, że niedługo większość modeli będzie w jakimś stopniu zelektryfikowana. Czy to oznacza, że już za kilka lat wszyscy będziemy jeździli autami na prąd lub hybrydami? Nie do końca. Alternatywą są tzw. mild hybrid, które już dziś trafiają pod maski trzech modeli Suzuki. Na przykładzie tych aut mogliśmy poznać, jak działają.
Samochody hybrydowe nie są już dziś niczym niezwykłym. Takie konstrukcje są oszczędne i emitują mniej trujących substancji, ale nie są też tanie. Co powoduje, że szczególnie w mniejszych samochodach nie zawsze mają sens. Dlatego ambitne plany wielu marek dotyczące elektryfikacji obejmują też stworzenie tzw. miękkich hybryd (po angielsku używane jest określenie "mild hybrid"). Są to układy, które znajdują się pomiędzy napędami całkowicie spalinowymi a typowymi samochodami hybrydowymi.
Największy sens mają w przypadku małych i tanich miejskich samochodów, dlatego właśnie na tę technologię postawiło Suzuki i oferuje ją w trzech swoich modelach – Ignisie, Swifcie i Baleno. Została ona od podstaw opracowana przez inżynierów japońskiej marki i ma być jej przyszłością. Czym różni się od standardowych hybryd?
W klasycznych rozwiązaniach silnik elektryczny może sam napędzać samochód, natomiast w miękkich hybrydach już nie – tak można najprościej opisać różnicę. Suzuki posiada niewielki (ale umożliwiający szybkie ładowanie) akumulator umieszczony pod fotelem kierowcy. Dostarczana jest do niego energia odzyskiwana podczas hamowania. Oznacza to, że silnik elektryczny pełni m.in. rolę generatora prądu. Tak uzyskana energia elektryczna później wykorzystywana jest m.in. do uruchamiania silnika spalinowego podczas korzystania z systemu start-stop. Dodatkowo hybrydowe Suzuki nie posiadają klasycznego rozrusznika, a jednostka benzynowa startuje przy wykorzystaniu silnika elektrycznego.
W odróżnieniu od klasycznych hybryd, w ich miękkim wydaniu samochód nie rusza z miejsca napędzany jednostką na prąd. Ta ma jedynie kilka koni mechanicznych i jest w stanie* wspomagać napęd spalinowy* przy mocniejszym wciśnięciu gazu.
Zaletą miękkich hybryd jest niższy koszt ich produkcji. Co więcej, bez problemu mogą współpracować z manualnymi skrzyniami biegów. I tak jest w przypadku wszystkich trzech modeli Suzuki (choć konstrukcja układu pozwala również zestawić go z przekładnią automatyczną).
Jak miękka hybryda Suzuki sprawdza się w praktyce? Miałem okazję jeździć wszystkimi trzema japońskimi autami wyposażonymi w tę technologię i spostrzeżenie jest takie samo – dla kierowcy jest ona niezauważalna. Grafika na wyświetlaczu między zegarami pokazuje stan naładowania akumulatora i to, jak aktualnie pracuje system, ale samochód prowadzi się identycznie, jak w przypadku samego silnika spalinowego. Dzięki temu kierowca nie musi się przyzwyczajać do nietypowej pracy napędu, jak ma to miejsce w klasycznych hybrydach. Może jedynie wspomniana wizualizacja motywuje do bardziej ekonomicznej jazdy, a przede wszystkim hamowania silnikiem, co pozwala naładować akumulator, a zatem zmaksymalizować zyski płynące z zastosowania miękkiej hybrydy.
Napis "hybrid" na klapach bagażników tych trzech modeli Suzuki sugeruje, że są one bardziej ekologiczne i tak jest w rzeczywistości. Samochód używa ok. 0,3 l mniej benzyny na 100 km, przez co nie emituje tyle CO2 i innych trujących związków. Co więcej, w krajach, gdzie istnieją zachęty dla posiadaczy ekologicznych aut, obowiązują one również dla miękkich hybryd. Bez wątpienia jest to rozwiązanie, które w najbliższych latach będzie zyskiwać na popularności.