Europa stawia na złego konia? Toyota zapowiada rewolucję w ogniwach paliwowych
Europejscy producenci przygotowują się do przestawienia na samochody elektryczne i hybrydy typu plug-in. Toyota nie zarzuca jednak prac rozwojowych nad ogniwami paliwowymi i zapowiada samochód, który ma zapewniać zasięg nieosiągalny dla żadnego „elektryka”.
W listopadzie władze Unii Europejskiej mają zdecydować o nowym limicie CO2 we flocie pojazdów. Ma on obowiązywać od 2020 roku i przewiduje się, że będzie o 25-35 proc. niższy od tego, który obowiązuje dziś. Oznacza to duże kłopoty dla tych marek, które nie będą mieć w swojej ofercie większej liczby samochodów hybrydowych lub bezemisyjnych. Wśród tych ostatnich mamy dziś do wyboru auta elektryczne oraz napędzane ogniwami paliwowymi. Unia Europejska stawia na te pierwsze i kwotą 800 milionów euro chce wesprzeć rozwój sieci stacji ładujących. Dodatkowe 200 milionów euro zostanie przeznaczone na rozwój akumulatorów samochodowych. Wygląda na to, że Unia Europejska zdecydowała się już na technologię elektryczną. Tylko czy postawiła na właściwego konia?
Jak informuje „Automotive News Europe”, podczas tokijskiego salonu samochodowego, który rozpocznie się 25 października, Toyota zaprezentuje mieszczący sześć osób, koncepcyjny samochód o stylistyce pokrewnej temu, co możemy oglądać na ulicach w postaci modelu CH-R. Auto będzie miało kilka ciekawych rozwiązań, jak fotele obracane o 180 stopni czy szyby, pełniące również rolę wyświetlaczy. Co jednak najważniejsze, będzie napędzane zespołem na ogniwa paliwowe, a zasięg samochodu ma wynosić tysiąc kilometrów. To zdecydowanie więcej niż jakikolwiek samochód elektryczny, a nawet więcej niż lwia część dzisiejszych aut spalinowych.
Plany japońskiego koncernu sięgają jednak znacznie dalej. Toyota właśnie przygotowuje się do zaprzęgnięcia technologii wodorowych ogniw paliwowych do autobusów i ciężarówek. W 2020 roku Tokio gościć będzie letnie igrzyska olimpijskie. W tym czasie po ulicach stolicy Japonii ma poruszać się sto wodorowych autobusów Toyoty.
Znacznie wcześniej, bo już 23 października, w USA mają rozpocząć się testy skonstruowanej przez Toyotę ciężarówki na ogniwa paliwowe. Wodorowa ciężarówka ma ponad 670 KM mocy oraz około 1800 Nm momentu obrotowego. W samochodzie pracują dwa zestawy ogniw paliwowych z Toyoty Mirai i niewielka jak na pojazd tych gabarytów bateria o pojemności 12 kWh. Ładowność ciężarówki przekracza 36 ton, a jej zasięg z obciążeniem to ponad 320 km na jednym tankowaniu. To niewiele jak na ciężarówkę, ale samochód będzie służył do obsługi portów w Los Angeles i Long Beach, a to wymaga jazdy na krótkich dystansach. Program ma za zadanie sprawdzić użyteczność technologii ogniw paliwowych w samochodach ciężarowych.
Czas pokaże, która technologia zwycięży. Z polskiego punktu widzenia korzystniejsza byłaby popularyzacja ogniw paliwowych. W końcu prąd wytwarzamy głównie spalając węgiel, a to nie likwiduje problemu smogu.