Unia Europejska obniży limity CO2 dla aut. Będzie promować elektryczne samochody
Spaliny to spory problem motoryzacji. Samochody emitują między innymi rakotwórcze tlenki azotu oraz dwutlenek węgla, który wzmaga efekt cieplarniany. Władze Unii Europejskiej chcą zaostrzyć limity CO2 dla samochodów osobowych. Silniki spalinowe czeka więc trudny czas, a zastąpią je motory elektryczne.
Kreowanie poprzez ograniczenia
Jeśli ktoś uważa, że producenci samochodów dostosowują swoją ofertę do tego, czego oczekuje przeciętny klient, to jest w błędzie. Dla przyjmowanych rozwiązań technicznych znacznie większe znaczenie mają przepisy, które regulują rynek motoryzacyjny. Ograniczenie norm emisji CO2 i określenie sposobu jego pomiaru poprzez cykl NEDC skłoniło producentów do opracowania i oferowania doładowanych silników o niewielkiej pojemności, a także zdecydowało o ogromnej popularności diesli. Teraz czeka nas kolejna zmiana.
W listopadzie władze Unii Europejskiej mają zdecydować o kształcie limitów na emisję CO2 we flocie samochodów osobowych, które będą obowiązywać od 2020 roku. Najprawdopodobniej będą one o 25-35 proc. niższe od tych, które są dziś. Jak informuje "Automotive News Europe", producenci samochodów spodziewali się ograniczenia na poziomie 20 proc., ale w związku ze spalinową aferą Volkswagena uchwalony może być bardziej restrykcyjny limit.
Emisja liczona jest jako średnia dla wszystkich modeli oferowanych przez danego producenta na rynku Starego Kontynentu. W 2003 roku ustalono, że średnia emisja będzie wynosiła do 170 g CO2 na km jazdy, w roku 2008 do 140 g/km, a w 2015 roku 130 g/km. Emisja CO2 bezpośrednio wiąże się ze spalaniem. Obecny limit 130 g CO2/km może być spełniony, jeśli samochód z silnikiem benzynowym spala średnio około 5,6 l/100 km, a auto z silnikiem Diesla 4,9 l/100 km. Czy po 2020 roku samochody będą zużywać 3,9 l/100 km w przypadku aut benzynowych i 3,4 l/100 km, jeśli chodzi o diesle? To wątpliwe i nie wierzą w to nawet władze Unii Europejskiej.
Zmierzch spalin?
W przypadku aut z silnikami spalinowymi na spełnienie planowanych norm emisji będą mogły liczyć jedynie małe samochody wyposażone w jednostki hybrydowe. Producenci nie zrezygnują jednak z większych aut. By zapewnić całej flocie aut osiągnięcie założonych celów, konieczne będzie szerokie stosowanie opcji bezemisyjnych. W tym zakresie mamy do wyboru pojazdy elektryczne - w tym te wykorzystujące ogniwa paliwowe.
W obydwu przypadkach brakuje infrastruktury, która pozwalałaby na powiększanie zasięgu aut. Europejskie władze zamierzają jednak postawić na auta elektryczne. Wraz z ograniczeniem emisji CO2 ma zostać uchwalone przeznaczenie 800 milionów euro na rozwój stacji ładujących samochody. Dodatkowo 200 milionów euro zostanie wyasygnowane na wsparcie rozwoju badań nad akumulatorami samochodowymi.
Aby zachęcić producentów do zwiększania w ofercie liczby modeli elektrycznych lub o napędzie hybrydowym typu plug-in, a więc pozwalającym na ładowanie akumulatorów z gniazdka, już wcześniej Komisja Europejska przyjęła, że każdy pojazd o emisji niższej niż 50 g CO2/km w ofercie marki będzie liczony jako dwa samochody w 2020 roku, jako 1,67 samochodu w 2021 roku, jako 1,33 samochodu w 2022 roku, a od roku 2023 już jako jedno auto.
Producenci gotowi
Przykład Tesli pokazuje, że w segmencie aut elektrycznych możliwe są jeszcze poważne przetasowania. Oznacza to, że każdy z producentów będzie musiał walczyć o swoją pozycję na nowo. Część firm już zapowiedziała mocny zwrot w kierunku samochodów na prąd. Zupełnie jakby przewidzieli ruch unijnych dygnitarzy.
Volkswagen w latach 2019-2022 ma stworzyć pięć modeli elektrycznych samochodów. Trzy z nich będą rozwinięciem koncepcyjnych modeli zaprezentowanych już przez niemiecką markę, a o dwóch kolejnych nie wiemy jeszcze nic. Volvo nie rozwija już silników Diesla, a do tego chce wydzielić dywizję Polestar jako osobną markę, która będzie oferować auta ze zelektryfikowanymi napędami. BMW do roku 2025 będzie miało w ofercie 25 aut w wariantach z napędem w pełni elektrycznym lub hybrydowym. Koncern Fiat-Chrysler zapowiedział, że do 2022 roku połowę oferty firmy stanowić mają auta zelektryfikowane. Ford przeznacza na rozwój napędów tego typu 4,5 mld dol. W tę samą stronę idzie również Toyota, Honda, Mazda czy grupa PSA.
Źródło: "Automotive News Europe"