Szwajcaria chce zakazu dla zbyt głośnych motocykli i nie tylko. Podobnie jest w Austrii
95 decybeli - według szwajcarskich władz to graniczna wartość dopuszczalnego hałasu emitowanego przez pojazd na wolnych obrotach. Rząd ma kilka pomysłów egzekwowania nowych praw, choć na razie nie wiadomo jeszcze kiedy i w jakiej formie wejdą one w życie.
Szwajcarskie drogi kuszą motocyklistów, którzy chętnie odwiedzają alpejskie wsie i miasteczka. Problem w tym, że za sprawą jednośladów te spokojne na co dzień miejsca w weekendy toną w hałasie - twierdzą lokalne władze. Szwajcaria rozważa więc wprowadzenie ograniczeń dla zbyt głośnych motocykli.
Podobne regulacje w ubiegłym roku zastosowano już w sąsiedniej Austrii. W okresie od 10 czerwca do 31 października niektóre z malowniczych, austriackich tras zostały zamknięte dla jednośladów emitujących więcej niż 95 dB hałasu na biegu jałowym. Można domyślać się, że skoro Szwajcaria zamierza powielić ten pomysł, zakaz przyniósł oczekiwany skutek.
Władze Szwajcarii nie zamierzają ograniczać się jednak wyłącznie do motocykli, ale wszystkich głośnych pojazdów. Początkowo przedstawiono dwa plany na rozwiązanie tego problemu. Pierwszym był całkowity zakaz poruszania się takimi maszynami. Drugim, mniej radykalnym, ustawienie sonicznych radarów, pozwalających mierzyć dźwięk przejeżdżających pojazdów i karać ich użytkowników mandatami.
W połowie czerwca Szwajcaria wycofała się jednak z projektu, a motocykliści odetchnęli z ulgą. Nie na długo, gdyż tamtejsze władze poinformowały właśnie o powrocie do prac nad zmianami, które mają wejść w życie nie później niż pod koniec 2022 roku. Wciąż nie wiadomo w jakiej dokładnie formie, ale wszystko wskazuje, że miłośnicy głośnych maszyn nie będą mieć tam łatwego życia.