Niemcy pozbędą się ponad miliona samochodów z silnikami Diesla?
W Niemczech planowane są dopłaty do kupna nowych samochodów. Szacuje się, że program może skłonić 1,3 mln posiadaczy starszych diesli do pozbycia się swoich aut.
Pieniądze za powietrze i dobrą sławę
Niemieccy producenci samochodów chcą zdjąć z siebie odium firm przyczyniających się do zanieczyszczania powietrza. Jak informuje agencja Bloomberg, koncern Volkswagena, BMW oraz Mercedes planują uruchomienie w Niemczech programu dopłat do nowych samochodów. Będą mogli skorzystać z nich obecni posiadacze części egzemplarzy modeli tych marek. Chodzi o wyprodukowane do 2010 roku pojazdy wyposażone w silniki wysokoprężne. Spełniają one normę nie wyższą niż Euro 4, co - zdaniem Niemców - sprawia, że przyczyniają się do pogorszenia powietrza, którym oddychamy.
Wysokość dopłat będzie różna w zależności od producenta i modelu, na który zdecyduje się beneficjent programu. Maksymalnie będzie można otrzymać aż 10 tys. euro. Tyle dostać mają klienci, którzy zdecydują się na zakup nowego Volkswagena, ale będzie musiał być to samochód z wyższej półki cenowej, jak na przykład Touareg czy Audi Q7. Ci, których skusi miejski up!, otrzymają 2 tys. euro dopłaty. W przypadku BMW i Mercedesa dopłaty mają wynosić 2 tys. euro. Dodatkowe 1,5 tys. euro Audi zaoferuje tym, którzy wybiorą hybrydę typu plug-in.
Szacuje się, że z programu dopłat zechce skorzystać około 1,3 miliona Niemców i wiele wskazuje na to, że nie jest to liczba przesadzona. W 2009 roku system dopłat, w którym na nowy pojazd można było otrzymać 2,5 tys. euro, skusił aż 2 miliony posiadaczy starszych aut.
Na razie nie wiadomo, jak w szczegółach ma wyglądać program wymiany samochodów. Skoro jednak sprawa dotyczy aut, które produkowane były do 2010 roku, możliwe jest, że osoby, które zechcą z niego skorzystać, nie będą musiały złomować swoich, z polskiego punktu widzenia relatywnie młodych pojazdów. Jeśli do otrzymania dopłaty wystarczy sprzedanie auta za granicę, można mieć pewność, że spora liczba samochodów, których Niemcy będą chcieli się pozbyć, trafi do Polski.
Odwrót diesla
Eksperci twierdzą, że z niemieckich dopłat skorzystać może 30-40 proc. uprawnionych. Skąd pewność, że będzie to tak duży odsetek posiadaczy? Na taką reakcję zmotoryzowanych ma złożyć się nie tylko troska o środowisko i dobra wola zmotoryzowanych, ale też przyszłe przepisy i kłopoty techniczne aut wysokoprężnych. Trzy niemieckie miasta - Monachium, Stuttgart i Hamburg - rozważają wprowadzenie zakazu poruszania się samochodami na olej napędowy w dniach, kiedy w powietrzu unosi się smog. O podobnych regulacjach myślą również władze miast w innych krajach. Do 2025 roku zakazy chcą również wprowadzić Paryż, Madryt i Ateny.
Problemem jest również kwestia awaryjności współczesnych diesli. Coraz bardziej wyśrubowane normy emisji spalin zmusiły producentów do stosowania osprzętu o coraz wyższym stopniu skomplikowania. To prowadzi do wzrostu kosztów naprawy, które musi ponieść posiadacz w razie awarii.
W efekcie sprzedaż diesli w Niemczech spada. W lipcu 2017 roku 41 proc. sprzedanych nowych samochodów było wyposażonych w silnik wysokoprężny. W całym 2016 roku odsetek ten wyniósł 46 proc.
W przypadku programu dopłat do nowych aut propozycja producentów jest zbieżna z tym, czego mogłyby sobie życzyć władze. Jeśli samochody trafią poza niemieckie granice, a nie na złom, część z nich niebawem pojawi się na naszych drogach. W dalszej perspektywie odwrót Niemców od wozów na olej napędowy będzie jednak oznaczał wyschnięcie dieslowskiej odnogi wciąż eksploatowanego przez Polaków źródła używanych pojazdów. Nasi zmotoryzowani będą więc musieli zmienić swoje preferencje motoryzacyjne i przerzucić się na auta benzynowe lub hybrydy.