Honda CR-Z
None
Pierwsza "sportowa" hybryda
Małe, zwinne i bardzo szybkie auto o agresywnym, charakterystycznym kształcie. Sportowe osiągi skoncentrowane w niewielkim, trzydrzwiowym coupe sprawiły, że honda CRX zyskała rzesze fanów i stała się ulubieńcem młodych kierowców. Nic dziwnego. Wysokoobrotowe silniki o mocy nawet 160 KM w połączeniu z masą poniżej 1000 kg dawały dużo radości z jazdy za małe pieniądze.
Tak samo jak ona ma niepowtarzalny, sportowy wygląd. Tak samo jak ona jest mała i ciasna. Tak samo jak ona świetnie się prowadzi, ale w przeciwieństwie do niej ma napęd hybrydowy. Oto następczyni legendy: Honda CR-Z.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Nawiązań do modelu CR-X uniknąć się nie da - przeszklona i podzielona na dwa poziomy tylna część nadwozia, aerodynamiczna linia, małe gabaryty. Niewielka wysokość, duża szerokość.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Ekologiczny samochód nie musi być nudny. Już sam wygląd sugeruje, że to mały agresor. Niestety, nie jest tani. Wersja podstawowa, oznaczona literą S kosztuje 85 900 zł. Bogatsze wersje Sport i GT kosztują 87 000 i 94 000 zł. Gdy dorzucimy jeszcze nawigację, skórzaną tapicerkę i panoramiczny, szklany dach, cena wzrośnie już do 107 000 zł.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Choć to hybryda - tak samo jak Toyota Prius - Honda CR-Z jest esencją sportowego stylu i zaprzeczeniem wszystkiego z czym do tej pory kojarzyły się samochody hybrydowe.
Pierwsza "sportowa" hybryda
CR-Z to typowy samochód w układzie dwa plus dwa.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Bądźmy szczerzy - z tyłu mogą siedzieć tylko dzieci i to pod warunkiem, że ich nogi są tak samo długie jak poduszki siedzeń. Na pewno nie zmieści się tam żaden koszykarz.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Z tyłu miejsca nie ma nawet dla kolan „starszaków”.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Bagażnik też jest mikro. Ma pojemność 225 litrów, a po złożeniu oparć mikrosiedzeń - 401 litrów.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Pod maską - układ napędowy IMA, znany z Hondy Insight.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Benzynowa jednostka ma pojemność 1.5 zamiast 1.3 litra i moc 114 zamiast 88 KM.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Sprzężono z nią 14-konny silnik elektryczny.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Moment obrotowy w wysokości 174 Nm dostępny jest jak w dieslu, już od 1000 obrotów na minutę, a cały samochód waży 1150 kg.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Po raz pierwszy u Hondy hybrydę połączono z pracującą ze sportową precyzją, sześciobiegową skrzynią manualną.
Pierwsza "sportowa" hybryda
To zaskakujące, jak sportowo brzmi ten spalinowo - elektryczny zestaw.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Niestety, jeździ dosyć przeciętnie.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Trwające 10 sekund przyspieszenie do setki nikogo raczej nie rzuci na kolana.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Podobnie jak zużycie paliwa.
Pierwsza "sportowa" hybryda
W mieście, w zależności od stylu jazdy spala od 7 do 9 litrów na setkę.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Na trasie spala 6 litrów, a producent obiecuje, że tyle powinien palić w mieście... Gdzie ta ekologia?
Pierwsza "sportowa" hybryda
Po lewej stronie kierownicy mam do dyspozycji trzy magiczne guziki: Normal, Econ i Sport.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Wybór każdego z nich zmienia charakterystykę pracy układu napędowego i kolor podświetlenia obrotomierza.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Normal jest niebieski, Econ oczywiście zielony, a Sport czerwony.
Pierwsza "sportowa" hybryda
W ten sposób próbuje się pogodzić ogień i wodę. Pod maską: układ napędowy IMA, znany z Hondy Insight. Benzynowa jednostka ma pojemność 1.5 zamiast 1.3 litra i moc 114 zamiast 88 KM. Sprzężono z nią 14-konny silnik elektryczny. Ponieważ niewielka część tego stadka ucieka - do dyspozycji są w sumie 124 konie, a teoretycznie powinno być ich 128.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Trudno wyjaśnić po co jest "tryb ekologiczny" w sportowym aucie?
Pierwsza "sportowa" hybryda
Deska rozdzielcza jest o wiele bardziej kosmiczna niż w Civic’u czy Insight’cie.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Jest mnóstwo schowków, nawet specjalny przedział w którym może podróżować twój iPhone.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Niewielka sportowa kierownica idealnie leży w dłoniach.
Pierwsza "sportowa" hybryda
...i dobrze trzymające w zakrętach...
Pierwsza "sportowa" hybryda
Skupmy się na wrażeniach w trybie sport.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Cyfrowe paski, wskaźniki i zegary pulsują zmieniającymi się kolorami podświetlenia.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Niewielka i równomiernie rozłożona, dzięki bateriom w bagażniku, masa, natychmiastowa i bezpośrednia reakcja auta na ruchy kierownicą, twarde i niskie zawieszenie.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Po raz pierwszy u Hondy hybrydę połączono z pracującą ze sportową precyzją, sześciobiegową skrzynią manualną.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Silnik chętnie i szybko wkręca się na obroty.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Wnętrze ma dobry design, ale twarde plastiki.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Z tyłu mogą siedzieć tylko dzieci i to pod warunkiem, że ich nogi są tak samo długie jak poduszki siedzeń.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Bagażnik też jest mikro.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Ma pojemność 225 litrów.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Po złożeniu oparć mikrosiedzeń...
Pierwsza "sportowa" hybryda
Od tak małego auta pod względem przestrzeni trudno jednak więcej wymagać...
Pierwsza "sportowa" hybryda
Silnik chętnie i szybko wkręca się na obroty. W trybie Normal samochód zachowuje się neutralnie, a tryb Econ zamienia go w miejskiego muła do stania w korkach i spalania niewielkich ilości paliwa. Kto ma cierpliwość, może spróbować uzyskać obiecywane przez producenta średnie spalanie na poziomie 5 litrów.
Pierwsza "sportowa" hybryda
Honda CR-Z, choć dotknięta dziedzictwem bezkompromisowego i kultowego dziś CRX-a, niesie ze sobą głęboko idące zmiany i nowe podejście do budowy i przeznaczenia takich aut.
Ten hybrydowy samochód bardzo chce być sportowcem, ale nim nie jest. Nie zmienia to faktu, że daje radość z jazdy, której nie dostarczy wam żadna inna hybryda. Każdego dnia będzie budzić uśmiech na twarzy właściciela, a na ulicy zatrzymywać spojrzenia. Jeżeli to komuś wystarczy i nie odstrasza go cena na poziomie około 90 000 zł - Honda CR-Z jest w sam raz dla niego lub dla niej.
Jeśli dla kogoś to zbyt wiele, a osiągi za słabe - może poczekać 10 lat na pojawienie się tanich, używanych egzemplarzy. Kto wie, może do tego czasu ze słabym przyspieszeniem jakoś sobie poradzą specjaliści od tuningu...