BMW R 18: wie, jak zrobić dobre wrażenie
BMW R 18 to bez wątpienia jedna z najważniejszych premier roku, a patrząc na poruszenie, jakie wywołał ten motocykl, to może i dekady. Miałem okazję jeździć nim przez tydzień i mogę potwierdzić, że na ulicach powoduje takie samo ożywienie, co w internecie.
O tym, jakie zainteresowanie budzi BMW R 18, przekonałem się kilka razy. Już w momencie, gdy odbierałem motocykl do testu, zauważyłem, że przechodnie bacznie mu się przyglądali. Stojąc na światłach, zdarzyło mi się uciąć pogawędkę z kierowcą samochodu. Gdy zaparkowałem BMW R 18 przy ulicy i czekałem na znajomego, podeszło mnie do mnie małżeństwo z dzieckiem. Od razu padły pytania o motocykl i skończyło się zdjęciem dziewczynki na maszynie oraz nagraniem dźwięku silnika.
To wszystko pokazuje, jakie pozytywne emocje budzi BMW R 18. Nic dziwnego, trudno przejść obok tego motocykla obojętnie. Jego wygląd przyciąga wzrok. Jest wyjątkowy też z kilku innych powodów. Przede wszystkim jest to pierwszy duży cruiser BMW, którym Niemcy wchodzą na nieznany sobie teren i mają tylko jedną szansę, aby zrobić dobre pierwsze wrażenie. Wreszcie napędza go największy i najmocniejszy 2-cylindrowy bokser, jaki kiedykolwiek zamontowano w seryjnym motocyklu.
Wygląd się liczy
Skoro mowa o pierwszym wrażeniu, to oczywiście tym, co ma znaczenie, jest wygląd. I już na samych zdjęciach BMW R 18 prezentuje się świetnie. Oczywiste nawiązania do historii i maszyn sprzed wielu dekad łączą się z sylwetką typową dla cruiserów. BMW zadbało o wszelkie detale. Od większych, jak pięknie ukształtowane rury wydechowe, po drobne szczegóły, wśród których można wymienić chromowane zbiorniczki płynów czy nawet dopracowane zaślepki.
Ale to wszystko to tylko uwertura do głównego dania, jakim jest silnik. To nie przypadek, że wspominam o 2-cylindrowym bokserze, pisząc o stylistyce. Trzeba go zobaczyć na żywo. Przede wszystkim silnik BMW R 18 jest absurdalnie wielki. Prawdziwego wrażenia, jakie robi, nie oddaje żadne zdjęcie. Choć pojemność jednostki napędowej jest podobna do tej znanej z amerykańskiej konkurencji, to silnik o przeciwległych cylindrach po prostu zajmuje więcej miejsca i wystaje na boki na podobną odległość, jak dość szeroka kierownica. Do tego dochodzą masywne wloty powietrza i wreszcie początki układu wydechowego, które wyglądają jak wygięte w pałąk rakiety przyczepione do silnika.
Moc i dźwięk
Nie ma co się oszukiwać, to właśnie silnik jest tym, co w BMW R 18 robi największe wrażenie. I to pod każdym względem. Już jego wygląd - z chromowaną osłoną z przodu, masywnym blokiem i wystającymi szeroko cylindrami - jest ciekawy. Prawdziwa magia zaczyna się natomiast po zbudzeniu tej monstrualnej jednostki napędowej do życia. Uruchomieniu silnika z tak dużymi tłokami, pracującymi na boki, towarzyszy mocne szarpnięcie, więc warto trzymać nogi pewnie na ziemi.
Następnie rozbrzmiewa symfonia dochodząca z wydechu. Choć chyba muzyczne porównanie nie jest tu najlepsze. Pracujący silnik, nazwany po prostu Big Boxer, brzmi jak dwa wielkie młoty kowalskie uderzające z wielką siłą w kowadło i kujące gorące żelazo. Mimo takiej ich wielkości jednostka napędowa dość chętnie wchodzi na obroty (oczywiście odpowiednie dla swojej pojemności). Jednak dla mnie najlepiej BMW R 18 brzmi przy maksymalnym odkręceniu manetki gazu na niskich obrotach. Jest tak, jakby zaczęło grzmieć. Z drugiej strony fantazyjnie wygięty seryjny wydech pozwala na spokojną i niemęczącą jazdę, jeśli tylko się tego chce. Tutaj nie ma przesady, a na wierzch wychodzi niemiecki rozsądek.
Jakie osiągi zatem ma silnik w BMW R 18? Można by tu użyć określenia stosowanego przez Rolls-Royce’a – wystarczające. Bo tak naprawdę liczby nie mają znaczenia. R 18 to szybki motocykl, który mimo swojej wielkości bardzo sprawnie nabiera prędkości. Jednak wróćmy do niemieckiego nastawienia i przyjrzyjmy się stronie technicznej. Największy w historii 2-cylindrowy bokser zamontowany w motocyklu ma pojemność 1802 cm3. Jego maksymalna moc to 91 KM osiąganych przy 4750 obr./min. Jednak dużo bardziej imponująco wygląda maksymalny moment obrotowy wynoszący 158 Nm przy 3000 obr./min., przy czym ogromna część tej wartości dostępna jest dużo szerzej.
Nóg nie wyprostujesz, bo na drodze stoi silnik
Silnik BMW R 18 wpływa nawet na pozycję motocyklisty. W klasycznych cruiserach najczęściej siedzi się z nogami wyciągniętymi do przodu. Jednak w przypadku tej maszyny przeszkadzają w tym szerokie cylindry silnika. Dlatego siedzi się bardziej pionowo. Zwolennicy klasycznej pozycji mogą być zawiedzeni, ale przyznam, że mi to zupełnie nie przeszkadzało, a nawet szybko stwierdziłem, że może być to lepsza opcja. Do tego dochodzi fakt, że siedzisko znajduje się na wysokości zaledwie 690 mm, co ułatwia zachowanie stabilności podczas postoju czy cofania motocykla. Z drugiej strony na liście dodatków są podnóżki pozwalające na wyciągnięcie nóg do przodu. Pozostaje tylko jedno pytanie. Czy są one w ogóle wygodne przy tak wielkim silniku?
Skoro już o manewrowaniu mowa, to trzeba przyznać, że zawracanie czy kręcenie się po parkingu nie należą do najwygodniejszych. Po pierwsze BMW R 18 ma wtedy spory promień skrętu, a po drugie - nie da się nie odczuć, że maszyna ta waży 345 kg. Jednak gdy nabierze prędkości, czeka nas niespodzianka. Wielkie BMW zmienia swój charakter. Chętnie wchodzi w zakręty, gdy wartość na liczniku sugeruje, że powinno się zwolnić. Tutaj ograniczeniem nie jest świetne zawieszenie i prowadzenie się motocykla, a nisko umieszczone podnóżki.
Klasyczny wygląd, współczesne właściwości jezdne
To wszystko składa się na spójny obraz. Mimo wyglądu nawiązującego do maszyn z pierwszej połowy XX w., BMW R 18 po ruszeniu szybko pokazuje, że jest nowoczesnym motocyklem. Silnik rozpędza go do wysokich prędkości, pewność prowadzenia jest wzorowa, komfort jazdy też zasługuje na uznanie. Oprócz obowiązkowego ABS-u BMW R 18 wyposażone jest też w kontrolę trakcji. Wisienką na torcie są hamulce. Mając do czynienia z tak ciężką, a zarazem szybką maszyną, możliwość skutecznego jej zatrzymania jest kluczowa i chyba największe wrażenie robi tu szczególnie mocny tylny hamulec. Tak samo jak dwie przednie tarcze, tak i tylna ma aż 300 mm, i obsługiwana jest przez czterotłoczkowy zacisk.
Co BMW R 18 ma, a czego mu brakuje?
Jazda BMW R 18 nastawiona jest na czystą przyjemność, więc żadne dodatki nie byłyby potrzebne, jednak przy motocyklu z tak wysokiej półki niemiecki producent po prostu musiał coś dorzucić. Podczas jesiennej aury szybko doceniłem podgrzewane manetki (dostępne są aż trzy poziomy ogrzewania, więc można je dostosować do pogody i prędkości, z jaką się jedzie). BMW R 18 ma też trzy tryby jazdy. Ten do jazdy w deszczu nazywa się "rain", natomiast dwa pozostałe to "rock" i "roll". Nie ma znaczenia, że różnica między nimi jest niewielka. Same ich nazwy brzmią świetnie. Do tego BMW R 18 wyposażone jest w dostęp bezkluczykowy.
Choć pojedynczy zegar to prędkościomierz, to na wyświetlaczu można włączyć wiele różnych informacji – m.in. przebieg, średnie lub chwilowe spalanie, datę, godzinę, temperaturę silnika czy wreszcie obrotomierz. Świetne rozwiązanie - dostajemy wszystkie potrzebne dane, a jednocześnie motocykl wygląda bardzo klasycznie i stylowo z jednym okrągłym zegarem. Jednak jest jedna rzecz, jakiej brakuje – nie ma wskaźnika poziomu paliwa czy zasięgu. O tym, ile jest benzyny w baku, dowiecie się dopiero po pojawieniu się informacji o rezerwie.
Stworzony do modyfikacji
BMW R 18 już seryjnie wygląda świetnie. Jednak sam producent przekonuje, że to jeszcze nie koniec. BMW od samego początku oferuje ogromną liczbę części pozwalających na zmianę wyglądu tego motocykla. Od drobnych elementów po wydech o prostym kształcie, pokrywy głowic silnika, kilka alternatywnych kierownic, różne jedno- i dwuosobowe siedziska, inne błotniki czy dodatkowe przednie światła LED. Już pojawiła się odmiana BMW R 18 Classic, wyposażona w zestaw dodatków czyniących tego cruisera jeszcze bardziej podobnym do amerykańskich turystycznych krążowników szos.
Jednak to dopiero początek możliwości. BMW R 18 od podstaw zostało zaprojektowane tak, aby maksymalnie ułatwić modyfikacje. Niemcy liczą, że ich duży cruiser z miejsca stanie się popularną bazą do projektów customowych. W ramach pokazania drzemiącego w R 18 potencjału samo BMW zamówiło jeszcze przed premierą tej maszyny dwa customy – BMW R 18 Dragstera i Blechmanna R 18.
Zabawka dla bogatych
BMW R 18 to bez wątpienia motocykl wyjątkowy. Niemcy mieli jedną szansę na zrobienie dobrego pierwszego wrażenie w świecie dużych cruiserów i bez wątpienia im się to udało. Wszystko jest dopracowane, a wady są tak niewielkie, że można o nich łatwo zapomnieć. Krótko mówiąc, widać, że po pierwsze - BMW zadbało o każdy szczegół i inżynierowie dali z siebie wszystko, a po drugie - na niczym nie oszczędzano.
Daje się to odczuć nie tylko przy kontakcie z BMW R 18, ale też gdy patrzymy na jego cenę. Niemiecki cruiser kosztuje 99 900 zł, więc - jak przystało na motocykl, który nie przypadkiem porównałem do Rolls-Royce’a - nie jest to maszyna dla każdego. Trzeba też pamiętać, że to cena wyjściowa, przed modyfikacjami, a R 18 aż się prosi przynajmniej o niewielką personalizację. Można być natomiast pewnym, że ten, kto go kupi, nie będzie żałował wydanych pieniędzy. Duże BMW, napędzane Big Boxerem, to maszyna inna niż wszystkie, wyróżniająca się z tłumu, wysokiej jakości – po prostu wyjątkowa.