Syrena Sport niedługo wyjedzie na ulice
FSO Syrena Sport to prawdziwa gwiazda motoryzacji z czasów PRL. Dwudrzwiowe coupe z nadwoziem wykonanym z laminatu było napędzane silnikiem typu boxer i rozpędzało się do 110 km/h. Konstruktorom jedynego prototypu nie udało się go zachować, ale na szczęście są ludzie, którzy postanowili wykonać rekonstrukcję tego auta i dali nam się nią przejechać.
Rekonstrukcja Syreny Sport
FSO Syrena Sport to dwudrzwiowe coupe z nadwoziem wykonanym z tworzyw sztucznych. Konstrukcję auta oparto na stalowej samonośnej płycie podłogowej. Za napęd prototypu odpowiadał nowo skonstruowany czterosuwowy, dwucylindrowy silnik typu boxer, jednostka napędowa miała korpus wykonany z aluminium, głowice, cylindry i tłoki pochodziły z motocykla SFM Junak. Osprzęt silnika zastosowano z francuskiego samochodu Panhard Dyna. Pojemność skokowa jednostki to 698 ccm, a moc maksymalna to 35 KM osiąganych przy 5 tysiącach obrotów na minutę.
Prototyp pierwszego polskiego powojennego samochodu sportowego zbudowano pod koniec lat 50. XX wieku. Auto miało być pokazem możliwości stylizacyjnych i technicznych konstruktorów z Fabryki Samochodów Osobowych.
W FSO powstał tylko jeden prototyp Syreny Sport
Twórcami jedynego egzemplarza auta byli m.in.: Cezary Nawrot, Stanisław Łukaszewicz, Władysław Skoczyński, Andrzej Zatoń, Władysław Kolasa, Antoni Drozdek.
Według pierwotnych założeń, Syrena Sport nie miała wejść do produkcji seryjnej. Samochód ten miał służyć jako platforma testowa dla nowych rozwiązań, technologii i podzespołów, które w przyszłości miały trafiać do samochodów produkowanych w FSO.
Projektanci celowo zastosowali niewysoką komorę silnika, ponieważ nie chcieli, aby pod maskę auta trafił standardowy rzędowy silnik. Chcieli do napędu auta wykorzystać prototypową jednostkę typu boxer zbudowaną w FSO.
Z zachowanych dokumentów wynika, że auto było testowane na przyfabrycznym torze FSO, ale także pokonywało o własnych siłach trasy np. z Warszawy do Krakowa. Prędkość maksymalna początkowo wynosiła około 65 km/h, ale okazało się, że wszystko przez niewłaściwie zamontowany pedał gazu, który blokował się o podłogę. Po usunięciu usterki, Syrena mogła pędzić nawet 110 km/h.
Około roku 1975 prototyp został zniszczony razem z kilkoma innymi konceptami FSO. Według relacji świadków, pracownicy próbowali ocalić jedyną Syrenę Sport, ale w kierownictwie zapadła decyzja o konieczności zagospodarowania przestrzeni garażowej, w której parkowała Syrena.
Zastosowano samonośną konstrukcję zamiast ramy
Ponad 25 lat później Piotr Czołnik postanowił zrekonstruować Syrenę Sport. Do współpracy namówił Krzysztofa Pazurę, który prowadzi zakład lotniczy zajmujący się naprawami i kompleksowym serwisem jednostek latających i pływających. To właśnie w firmie "YALO" powstało nadwozie rekonstruowanego auta.
Podobnie jak w przypadku oryginalnego prototypu zastosowano samonośną konstrukcję, zamiast ramy.
Plany Syreny Sport opublikowane w "Modelarzu" z 1961 roku
Bryła nadwozia została opracowana na podstawie zachowanych zdjęć, a także planów opublikowanych w periodyku "Modelarz" wydanym w 1961 roku.
Główne podzespoły, takie jak układ napędowy, tylne zawieszenie, konstrukcję drzwi i kilka innych elementów zapożyczono z Fiata Cinquecento, dlatego np. rozstawy kół przednich i tylnych rekonstrukcji nieco różnią się od rozstawów sportowej Syreny zbudowanej w FSO.
Rama przedniej szyby, sama szyba i jej uszczelki pochodzą z Triumpha Spitfire. Przy budowie samochodu widocznego na zdjęciach wykorzystano też pewne części z samochodów Warszawa i Syrena.
Rekonstruowane auto zyskało kilka elementów, których nie miał prototyp
Następnie przyszedł czas na żmudny proces nadawania karoserii ostatecznych kształtów i łączenie jej z podwoziem. Wnętrze odwzorowano dzięki kilku fotografiom.
Rekonstruowane auto zyskało kilka elementów, których nie miał prototyp. Są to m.in. pasy bezpieczeństwa, zagłówki i spryskiwacze przedniej szyby. Układ zegarów wygląda tak jak w oryginale. Kierowca ma do dyspozycji od lewej: zegarek, wskaźnik poziomu paliwa i prędkościomierz.
Do budowy karoserii wykorzystano jej cyfrowy model
Na bazie opracowanej dokumentacji, Piotr Koperniak zaprojektował przekroje poprzeczne i podłużne, a następnie zeskanowano i obrobiono cyfrowo całą karoserię. Cyfrowy model posłużył do wykonania szablonów, dzięki którym odwzorowano bryły Syreny w skali 1:1.
Nowe tylne lampy zostały stworzone dzięki drukarce 3d
Tylne lampy prototypu były najprawdopodobniej wykonano ręcznie, natomiast żeby zrobić światła do rekonstruowanego auta, wykorzystano technologię druku 3D. Lampy nie zostały jeszcze zamontowane, podobnie jak niektóre elementy wnętrza.
Rekonstruktorzy pozwolili nam na przejażdżkę
Rekonstruktorzy pozwolili nam na przejażdżkę jeszcze nieskończonym autem. Pozycja za kierownica jest bardzo niska, a pedały obsługuje się niemal wyprostowanymi nogami.
Samochód prowadzi się przyjemnie dzięki jego niskiej masie. Okazało się, że pozornie niewielka moc świetnie radzi sobie z rozpędzaniem pojazdu. Dwucylindrowy silnik brzmi nieco archaicznie, dlatego według nas, pasuje do projektu nadwozia pamiętającego lata 50. XX wieku.
Co ciekawe, z tyłu wygospodarowano sporo miejsca na bagaże, dzięki czemu auto jest dość funkcjonalne.
Wewnątrz brakuje jeszcze kilku elementów wyposażenia
Dziękujemy właścicielowi rekonstruowanej Syreny Sport za możliwość przejechania się autem i za udostępnienie dokumentacji technicznej całego projektu. Mamy nadzieję, że niebawem będzie można zobaczyć to auto w ruchu miejskim.
Zrekonstruowana Syrena Sport
Inne ciekawe prototypy z okresu PRL będzie można zobaczyć na tegorocznej edycji Verva Street Racing, która odbędzie się już 17 września na Błoniach Stadionu Narodowego. Wstęp na imprezę jest wolny. Jakub Tujaka, Wirtualna Polska