Ssangyong próbował już szczęścia na polskim rynku, ale bez powodzenia. Importer zawiesił sprzedaż nowych samochodów, by po latach powrócić z nowymi modelami. Jednym z nich jest kompaktowy crossover Tivoli, swą nazwą nawiązujący do włoskiego regionu. Mało w nim jednak prawdziwego "Włocha", a więcej koreańskiej solidności, której właśnie tej marce zawsze brakowało. Azjaci wyciągnęli wnioski z poprzedniej porażki i wkroczyli z dość kontrowersyjnym, ale zaskakująco solidnym samochodem.
Tivoli nie zachwyca urodą. Kontrowersyjny wygląd łączy w sobie wiele naleciałości z innych koncernów, jednak finalna kreska projektanta wyraźnie pochodzi z Korei Południowej. Z przodu w oczy rzucają się LED-owe światła do jazdy dziennej i maleńki grill ze sporych rozmiarów emblematem producenta. Z tyłu natomiast znak rozpoznawczy stanowią wydatne klosze zachodzące na błotniki i lotka przytwierdzona do szczytowej części pokrywy bagażnika. Wymiarami nadwozia Tivoli wpisuje się w średnią przypisaną dla segmentu kompaktowych crossoverów. Jest porównywalnej wielkości z Mitsubishi ASX-em i schodzącą z rynku aktualną generacją Volkswagena Tiguana. 16,7 centymetra prześwitu wystarczy, aby podjechać pod wysoki krawężnik i nie zahaczyć osłoną miski olejowej o próg zwalniający.
* ILE WART JEST TWÓJ SAMOCHÓD? MOŻESZ SIĘ ŁATWO PRZEKONAĆ * Wnętrze zaprojektowano w nowoczesnym stylu, nie odbiegającym od standardów wyznaczonych przez koreańskiego Hyundaia. Przejrzysty projekt deski rozdzielczej nie przytłacza liczbą przycisków, a dostęp do poszczególnych funkcji następuje intuicyjnie. W najwyższych specyfikacjach dostaniemy 7-calowy ekran dotykowy z nawigacją, trójramienną, podgrzewaną kierownicą z imitującą drewno okleiną, a także automatyczną klimatyzację regulowaną w dwóch strefach, czy tempomat. Już w standardzie Tivoli oferuje bogate wyposażenie, ale tylko przeciętną jakość materiałów wykończeniowych. Zdecydowana większość plastików jest twarda w dotyku, za to solidnie spasowana. Podczas jazdy po nierównościach do uszu podróżujących nie dochodzą żadne niepokojące dźwięki, z czym miały problemy wcześniej oferowane modele koncernu.
Na pochwałę zasługuje także przestronność wnętrza. Żaden inny konkurent nie oferuje takiej ilości miejsca w drugim rzędzie. Dwoje pasażerów o wzroście około 180 centymetrów może z powodzeniem wyprostować nogi. Nie brakuje też przestrzeni nad głowami. Z przodu siedzi się stosunkowo wysoko, a fotele zapewniają jedynie przyzwoite podparcie boczne. Konstruktorzy przy okazji liftingu powinni pomyśleć o wydłużeniu siedziska. Wersje ze skórzaną tapicerką występującą w kilku kolorach mogą dodatkowo posiadać elektryczną regulację i podgrzewanie. Bagażnik o pojemności 423 litrów jest ustawny i funkcjonalny, ale w załadunku przeszkadza wysoko poprowadzony próg. Na liście dodatkowych akcesoriów brakuje zestawu siatek mocujących bagaż i przydatnych haczyków.
Paletę jednostek napędowych ograniczono do dwóch silników. Benzynowy 1,6 rozwija 128 KM i 160 Nm, natomiast turbodoładowany diesel z czterema cylindrami ustawionymi w rzędzie generuje 115 koni mechanicznych i 300 Nm dostępnych w zakresie 1500-2500 obr./min. Oba motory współpracują z manualną lub automatyczną przekładnią o sześciu stopniach i występują z opcjonalnym napędem na obie osie. Z uwagi na cenę i strukturę sprzedaży w konkurencyjnych markach, większym zainteresowaniem powinien cieszyć się wariant zasilany benzyną. Takim też postanowiliśmy pokonać blisko 100-kilometrową trasę testową.
Pierwsze kilometry pokazały, że z Tivoli jawi się jako konstrukcja dojrzała i daleka od skojarzeń z modelami pokroju Rextona drugiej generacji, czy Rodiusa będącego połączeniem jachtu i vana. Kompaktowy crossover pewnie zachowuje się na drodze, a układ kierowniczy z regulowaną siłą wspomagania stosunkowo wiernie oddaje aktualne położenie kół. Sprężyste zawieszenie dobrze radzi sobie z nierównościami, jedynie na poprzecznych przeszkodach generując mały dyskomfort. Manualna przekładnia pracuje z lekkim oporem, a z pozycji kierowcy nikt nie powinien narzekać na niedostatki w kwestii widoczności. Benzynowy silnik harmonijnie rozwija moc, ale dynamicznych fajerwerków nie możemy się spodziewać. Auto przyspiesza do setki w około 11 sekund i maksymalnie rozpędza się do 181 km/h (175 km/h z automatyczną skrzynią). Z napędzaną przednią osią zużywa w cyklu miejskim około 9-10 litrów na 100 km, a w niespiesznie pokonywanej trasie 7.
Bardzo mocna konkurencja w segmencie kompaktowych crossoverów nie ułatwi życia Tivoli. Wobec tego, Koreańczycy postanowili przekonać niezdecydowanych klientów przyzwoitym wyposażeniem bazowym (manualna klimatyzacja, tempomat, komputer pokładowy, LED-y do jazdy dziennej) i ceną na poziomie 59 900 złotych. To o 4 tysiące więcej od Renault Capture'a i 2 mniej od Suzuki Grand Vitary. Ssangyong ma za to mocniejszy silnik, topową specyfikację w nieosiągalnej dla rywali kwocie 80 tysięcy i niestety niezbyt dobrą w Polsce renomę. Mimo tego, importer zakłada sprzedaż roczną w wysokości około 400 sztuk. Produkt jest niezły, reszta pozostaje w rękach specjalistów od marketingu.
Piotr Mokwiński, moto.wp.pl