Piotr Liroy-Marzec pyta o mierniki prędkości. Chce rozliczyć ministerstwo
Nowe mierniki laserowe policji nie są zgodne z wymogami prawnymi - informuje Piotr Liroy-Marzec w interpelacji do MSWiA. Poseł pyta o liczbę tych urządzeń i koszt ich zakupu. Niedługo nie będzie to miało znaczenia. Nowe prawo "zaklepie" wszystkie urządzenia.
Ciekawość posła
Kielecki poseł w interpelacji wskazuje na wyroki sądów w sprawach, w których zanegowano pomiary laserowymi miernikami prędkości ULTRALYTE LTI 20-20 LR oraz LTI 20/20 TruCAM.
"Sąd Rejonowy w Myślenicach, w wyroku z dnia 16 sierpnia 2016 roku (sygn. akt II W 1141/15), stwierdził, że pomiar dokonany powyżej wymienionym urządzeniem nie może stanowić dowodu w sprawie popełnienia wykroczenia z art. 92a K.w., gdyż nie pozwala ono określić pojazdu, którego prędkość podlegała kontroli. W marcu tego roku Sąd Rejonowy dla Kraków-Podgórze podważył pomiar wykonany urządzeniem LTI 20/20 TruCAM. Wskazano m.in. na błędy pomiaru wynikające z szerokości wiązki laserowej, która wzrasta w miarę zwiększania się odległości od pojazdu. Urządzenie nie posiada również wymaganej przepisami funkcji automatycznej identyfikacji pojazdu, którego prędkość została zmierzona" - czytamy w interpelacji.
Piotr Liroy-Marzec pyta ministra o liczbę zakupionych przez policję urządzeń laserowych i koszt, jakim w związku z tym obciążony został budżet państwa. Zadaje też pytanie o to, czy urządzenia mają wymagane certyfikaty, a także o plany ministerstwa w związku z przytoczonymi wyrokami.
Skoro policja do około 600 sztuk laserowych mierników prędkości dołożyła niedawno 200 egzemplarzy mierników LTI 20/20 TruCAM z rejestracją obrazu, to chyba nie zamierza dużo robić w związku z wyrokami w przytoczonych przez posła sprawach. Zresztą wiele wskazuje na to, że nic robić nie będzie musiała, bo niebawem legalność mierników nie będzie budziła wątpliwości.
Nowe prawo po stronie policji
Kwestię sprzętu używanego przez policję na drogach reguluje Rozporządzenie ministra gospodarki z 6 marca 2014 roku w sprawie wymagań, którym powinny odpowiadać przyrządy do pomiaru prędkości pojazdów w ruchu drogowym. Mówi ono, że "Konstrukcja i wykonanie przyrządu powinny zapewniać wskazanie pojazdu, którego prędkość została zmierzona". Zapis ten jest mocnym orężem w rękach kierowców, którzy nie zgadzają się z wartością pomiaru przedstawioną przez policjantów. Niebawem przepisy mogą się jednak zmienić.
Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii prowadzi właśnie proces legislacyjny nowelizacji rozporządzenia metrologicznego. Czytamy w nim: "Konstrukcja i wykonanie przyrządu powinny umożliwiać ustalenie pojazdu, którego prędkość została zmierzona". Zmiana dwóch wyrazów może sprawić, że policjant zawsze będzie miał rację. Wystarczy, że powagą swojego urzędu potwierdzi, że zmierzył prędkość tego, a nie innego samochodu. To ważne nie tylko dla piratów drogowych, ale i dla zwykłych kierowców jeżdżących zgodnie z przepisami, bo nieprawidłowe pomiary zdarzają się częściej, niż można byłoby przypuszczać.
W czym problem?
Podczas prasowych prezentacji laserowych mierników prędkości niejednokrotnie można było usłyszeć, że za ich pomocą można namierzyć pirata drogowego nawet z odległości 1200 m. Jak jednak wynika z rozmowy z policjantem, który chciał zachować anonimowość, uczciwy pomiar możliwy jest tylko na dystansie do 300 m.
Potwierdził to zamojski sąd, który w 2014 r. uniewinnił kierowcę namierzonego laserowym miernikiem z dużej odległości. Wiązka lasera jest w urządzeniu emitowana przez układ optyczny znajdujący się poniżej celownika. Oznacza to, że punkt celowniczy jest zbieżny z wiązką lasera tylko w poziomie. W pionie zachodzą jednak przesunięcia.
Nawet jeśli policjant wykonuje swoją pracę w dobrej wierze, może się mylić co do tego, którego samochodu dotyczy pomiar. Jak czytamy w uzasadnieniu wyroku, "W sytuacji zatem przyjęcia ustaleń wskazujących na to, że przed pojazdem obwinionego poruszał się inny pojazd, zaś pomiar był dokonywany na płaskim i prostym odcinku drogi z odległości 500-700 m, to pomiar prędkości pojazdu obwinianego A.C. był w praktyce niemożliwy, chyba że odległość od pojazdu poprzedzającego wynosiłaby co najmniej około 100 m".
Okazuje się więc, że sprzęt, który miał zapewniać sprawiedliwe karanie piratów drogowych, może przyczyniać się do pociągania do odpowiedzialności niewinnych kierowców. Interpelacja Piotra Liroya-Marca jednak nic tu nie zmieni, a kierowcom obronę utrudni wprowadzenie nowych przepisów.