Wydatki eksploatacyjne to - obok kwot wydanych na paliwo i ubezpieczenie - najpoważniejsze punkty w budżecie kierowcy. Wśród nich pod względem wysokości wydatku na czoło wysuwa się zakup ogumienia. W przypadku współczesnych samochodów łatwo w jednej chwili wydać około 1,5 tys. zł. W przypadku dwóch kompletów wota wzrasta już do 3 tys. zł. A może lepiej zdecydować się na opony całoroczne i ograniczyć wydatek?
Nic tak nie nastraja Polaków do szukania alternatywnych rozwiązań, jak perspektywa wydania odczuwalnej dla portfela kwoty na coś, czego być może nie będzie nam dane w pełni wykorzystać. Takie bowiem opinie da się słyszeć wśród zmotoryzowanych na temat „zimówek”. Jak wynika z ankiet, ponad 80 proc. kierowców wymienia opony w zależności od pory roku. Tymczasem zimy nie były ostatnio szczególnie srogie. Jak wyliczył Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, zima 2014/2015 szczególnie łagodna była dla mieszkańców Wrocławia, gdzie maksymalna wysokość pokrywy śnieżnej wyniosła 2 cm, a najdłuższy czas jej nieprzerwanego występowania wyniósł 3 dni. Podobne wyniki odnotowano w Kaliszu i Poznaniu, a niewiele więcej kłopotów z odśnieżaniem zanotowali mieszkańcy centrum kraju i wybrzeża. Na przeciwległym do Wrocławia biegunie mieliśmy Zakopane, w którym maksymalna wysokość pokrywy wyniosła 51 cm, a czas nieprzerwanego jej zalegania - 36 dni. Podobnie było w Mikołajkach - odpowiednio 20 cm i 33 dni, Katowicach - 21 cm i
27 dni, Suwałkach - 18 cm i 35 dni, czy w Krakowie - 13 cm i 20 dni. Jeśli więc nie mieszkamy w śnieżnych rejonach Polski, to może warto rozejrzeć się za ogumieniem całorocznym?
Opony wielosezonowe różnią się zarówno od tych letnich, jak i od zimowych. Takie modele posiadają bieżnik wyposażony w kanały służące do sprawnego odprowadzania wody - jak w przypadku opon letnich - i lamele lub nacięcia klocków bieżnika - jak przy „zimówkach”. Oczywiście kompromis dotyczy również mieszanki, z której wykonane jest takie ogumienie. To stopień pośredni pomiędzy charakterystyczną dla letnich gum twardością, zapewniającą odpowiednią konsystencję nawet podczas upałów oraz miękkością, która gwarantuje nam przyczepność nawet podczas siarczystego mrozu. W laboratoriach producentów opon wciąż eksperymentuje się w kwestii składu chemicznego mieszanki, a nowe technologie i dodatki zwiększają jej możliwości adaptacyjne. Na obecną chwilę wśród klasycznych opon całorocznych nie ma jednak propozycji, która podczas wakacyjnych miesięcy sprawdzi się równie dobrze jak opona letnia z wyższej półki, a w czasie ferii pozwoli nam bez trudu, niczym rasowa „zimówka”, dojechać pod wyciąg narciarski. Na co więc
możemy liczyć i co z rodzynkiem tej kategorii ogumienia - jedyną letnią oponą z homologacją zimową?
Test porównawczy przeprowadziła niemiecka organizacja GTU. W jednakowych warunkach sprawdzono całoroczną oponę Goodyear 4Seasons, zimową Goodyear Ultra Grip 8 oraz letnią Dunlop Fast Response. Każda z nich należy do czołówki reprezentowanej przez siebie kategorii ogumienia. Oto co pokazały pomiary. Test polegający na przyspieszeniu na śniegu od 0 do 30 km/h z kretesem oblały letnie opony, które na wykonanie zadania potrzebowały dystansu 46,5 metra. Opony całoroczne zakończyły test wynikiem 20 metrów, a zimowe 17,6 m.
Podobne rezultaty przyniosła kolejna próba, polegająca na zatrzymaniu się na śniegu z prędkości 50 km/h. Samochód wyposażony w letnie ogumienie stanął po 63,7 m, na całorocznych po 28,5 m, a na zimowych na 26,9 metra.
Zaskakujące okazały się jednak wyniki porównania w letnich warunkach. Z hamowaniem z prędkości 100 km/h na suchym asfalcie najlepiej poradziły sobie oczywiście opony dedykowane do takich warunków pogodowych - 35,1 m. Co jednak ciekawe, na drugim miejscu uplasowały się opony zimowe - 41,5 m, a na trzecim całoroczne - 43,8 m. Różnice pomiędzy letnim kompletem i pozostałymi testowanymi modelami były mniejsze w przypadku hamowania na mokrej nawierzchni z prędkości 80 km/h. Samochód na letnich oponach zatrzymał się po 28,1 m, na zimowych po 30,6 m, a na całorocznych po 31,4 m. Jak się więc okazuje, klasyczne ogumienie całoroczne zimą niewiele ustępuje dedykowanemu na tę porę roku kompletowi, ale latem okazuje się mało efektywne. Oczywiście można powiedzieć, że opony całoroczne Goodyeara nie są reprezentatywne dla całej kategorii.
Jak jednak pokazał przeprowadzony we wrześniu 2016 roku przez szwajcarską organizację TCS test porównawczy siedmiu całorocznych opon, wśród ogumienia tego typu na próżno możemy szukać takiego, które pod względem parametrów latem zbliżą się do tego, co reprezentują dobre opony letnie, a zimą zimowe. W szwajcarskim teście zwyciężyły opony Michelin CrossClimate, które zostały przez producenta określone jako pierwsza na świecie opona letnia z homologacją zimową. Francuskie opony zdeklasowały rywali pod względem prowadzenia i przyczepności na suchej nawierzchni, a na mokrym asfalcie, lodzie, a także pod względem komfortu jazdy zrównały się z oponą Goodyear Vector 4 Season Gen 2. Na śniegu Micheliny musiały jednak uznać wyższość opon Nokian Weatherproof, wspomnianych Goodyearów oraz opon Vredestein Quatrac 5.
Dla kogo opona całoroczna będzie dobrym rozwiązaniem? Jak wynika z testów, dla osób, które nie chcą mieć dwóch kompletów opon, w zakresie podstawowych parametrów lepszym wyborem jest dobra opona zimowa niż całoroczna. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że „zimówka” z pewnością szybciej się zużyje, a letnie miesiące będą dla niej pod tym względem krytyczne. Można powiedzieć, że opona całoroczna byłaby właściwym rozwiązaniem dla osoby, która mieszka w mieście nienarażonym na obfite opady śniegu, a dodatkowo jeździ stosunkowo mało i zachowawczo.
W przypadku takich kierowców zestarzenie się kompletów dedykowanych na zimę i lato, a w konsekwencji utrata ich oryginalnych własności, jest powodem konieczności wymiany częściej niż starcie bieżnika. Przy oponach całorocznych problem ten przestaje istnieć. Trzeba jednak mieć na uwadze, że koła z takim ogumieniem i tak trzeba będzie co roku wyważać, a w razie niebezpiecznej sytuacji na drodze ze strony opon nie zawsze będziemy mogli liczyć na takie wsparcie, jakiego byśmy sobie życzyli.
Tomasz Budzik, moto.wp.pl