Nowe wyposażenie obowiązkowe samochodu. Będzie drożej
Rocznie na drogach Unii Europejskiej ginie 25 tys. osób, a ponad 135 tys. doznaje ciężkich obrażeń. By zmniejszyć liczbę ofiar, Parlament Europejski przyjął rezolucję, która ma na celu wprowadzenie nowego wyposażenia obowiązkowego, nie tylko do pojazdów osobowych. Już wiadomo, że za nowe auto zapłacimy więcej.
Miażdżąca większość, bo aż 92 proc., wypadków ma miejsce z winy człowieka. To dlatego europarlamentarzyści pracujący nad strategią poprawy bezpieczeństwa na drogach skupili się na automatyzacji. Przyjęto rezolucję, która rzuca światło na to, jak mogą być wyposażone nowe samochody wyjeżdżające z salonu już za kilka lat.
W Unii Europejskiej w ponad połowie śmiertelnych wypadków, które mają miejsce na terenie zabudowanym, biorą udział piesi lub cykliści. Urzędnicy zaproponowali więc obowiązek instalowania systemów autonomicznie hamujących pojazd w przypadku rozpoznania przechodnia, osoby na rowerze lub też na motocyklu. Dotyczyć będzie to nie tylko pojazdów osobowych, ale i autobusów, furgonetek, jak też transportu ciężkiego.
Innym rozwiązaniem jest montaż systemów reagujących na sygnalizację świetlną, pomagającą w utrzymaniu pasa ruchu jak i prędkości wskazywanej na znakach. Mają one jedynie pomagać, a nie egzekwować prędkość pojazdu. Ich wyłączenie będzie odbywać się dwustopniowo, a one same mają uruchamiać się przy każdym włączeniu silnika. Dodatkowo każde auto będzie musiało sygnalizować innym użytkownikom drogi hamowanie awaryjne.
Takie systemy są już oferowane opcjonalnie w niektórych samochodach klasy wyższej. Oznacza to, że przynajmniej 75 proc. nowych aut nie jest w nie wyposażona. Według urzędników, systemy mają zostać wprowadzone do każdego pojazdu wyjeżdżajacego z salonu od 2020 roku, niezależnie od klasy czy też marki. Na chwilę obecną wymaganymi systemami są ABS (ułatwia hamowanie na śliskiej powierzchni), ESP (zapobiega poślizgom) oraz czujnik ciśnienia powietrza w oponach.
Asystenty utrzymania pasa ruchu jak i adaptacyjne tempomaty połączone z kamerami czytającymi znaki są rozpowszechnione w branży motoryzacyjnej, lecz nadal wymagają dopłaty, często nawet wysokości kilku tysięcy złotych. W ciagu najbliższych lat technnologia stanie się jednak tańsza, w czym pomoże między innymi efekt skali. Niektóre marki nie będą samodzielnie rozwijały tych technologii, lecz po prostu kupią je od konkurencji.
Jak stwierdził jeden z europosłow, Diter-Lebrecht Koch, każdy powinien mieć możliwość kupienia taniego auta. Właśnie poprzez szeroką implementację systemów wspomagania kierowcy, staną się one tańsze. Na polskim rynku na pewno nie będą to tysiące złotych, lecz trzeba liczyć się z podwyżkami.
Coraz większa liczba systemów odbije się pozytywnie na statystykach wypadków, lecz eksperci wskazują, że nie jest to do końca pozytywny trend. Jak dowiedzieliśmy się niedawno od Tomasza Kulika ze szkoły jazdy Kulikowisko, zauważyć można rosnący trend zaufania elektronice, przez co wypadki mają miejsce przy znacznie wyższych prędkościach. Innymi słowy, już teraz za dużą wagę przywiązujemy do asystentów jazdy. Ewentualne szkolenia, jakie przejdą młodzi kierowcy w przyszłym roku, na niewiele się zdadzą.
Parlamentarzyści zauważyli także, że ważnym problemem jest wprowadzenie jednolitych przepisów dotyczących korytarza życia. W Niemczech za blokowanie przejazdu karetce grożą gigantyczne kary, podczas gdy w Polsce kierowcy dopiero przyzwyczajają się do tworzenia miejsc przejazdowych dla służb podczas wypadku.
Rezolucja Parlamentu Europejskiego ma na celu zmniejszenie o połowę wypadków śmiertelnych na terenie Unii w latach 2020-2030.