Godzina jazdy za 200 zł. To nie podniesie poziomu bezpieczeństwa na drogach
Dla kandydatów na kierowców nadchodzą ciężkie czasy. Bardziej restrykcyjne limity prędkości, łatwiejsza możliwość utraty prawa jazdy i zakaz pracy zarobkowej – nawet jako dostawca pizzy. To ostatni dzwonek, by zdobyć prawo jazdy na starych zasadach i zaoszczędzić kilkaset złotych.
Droga do zdobycia uprawnionego dokumentu nie jest łatwa. Przed zapisaniem się na kurs trzeba stworzyć Profil Kandydata na Kierowcę oraz wykonać badania lekarskie. Czeka nas 30 godzin zagadnień teoretycznych oraz tyle samo jazd z instruktorem. Trzeba liczyć się z tym, że do egzaminu nie podejdziemy od razu. Czas oczekiwania to nawet 20 dni. Realistycznie mówimy o czterech miesiącach pracy i to jeśli zdamy za pierwszym razem.
Osoby zainteresowane rolą kierowcy powinny się pospieszyć. Kilkukrotnie przesuwany termin wprowadzenia nowych przepisów dla kursantów został finalnie ustalony na 4 czerwca 2018 roku. Po tym terminie młodzi kierowcy będą mieli przed sobą dwuletni okres próbny, podczas którego dwa wykroczenia spowodują przedłużenie czasu ostrzejszych kar. Wówczas trzeci mandat zaowocuje odebraniem uprawnień.
Ale to nie jedyne ograniczenia, jakie dotkną młodych kierowców. Nie będą oni mogli jeździć szybciej niż 50 km/h w terenie zabudowanym, 80 km/h poza miastem, a na autostradzie otrzymają mandat za przekroczenie 100 km/h. Z jednej strony można uznać to krok w kierunku zwiększenia bezpieczeństwa,* z drugiej takie zapisy podważają wiedzę egzaminatorów, którzy potwierdzili przecież status pełnoprawnego kierowcy. Przepisy nie są pozbawione dodatkowych minusów dla początkujących za kółkiem – przez pierwsze 8 miesięcy nie będzie można pracować w roli zawodowego kierowcy. *Możemy więc zapomnieć np. o rozwożeniu pizzy. Ważne też, żeby na aucie pojawił się (obowiązkowo!) zielony listek.
Najważniejszą zmianą są dodatkowe – obowiązkowe i płatne – szkolenia. Każde z nich musi być wykonane między 4 a 8 miesiącem od odebrania prawa jazdy. Kurs teoretyczny, poruszający tematykę wypadków drogowych, będzie kosztował prawdopodobnie 100 zł. Kolejne przeszkolenie będzie droższe (nawet dwukrotnie) i będzie dotyczyć wyprowadzania auta z poślizgu. Trzeba będzie udać się Wojewódzkiego Ośrodka Doskonalenia Techniki Jazdy. Całość potrwa... godzinę.
Jeden z takich ośrodków powstał w Modlinie. Te instytucje są nastawione na zarobek, nic więc dziwnego, że już niedługo wjadą tam wyczynowe pojazdy biorące udział w rajdzie Barbórka. W czerwcu pojawią się natomiast pierwsi kursanci. Jak dowiedzieliśmy się w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Warszawie, kierowcy zobaczą jak zachowują się samochody podczas poślizgu i w jakich warunkach radzi sobie elektronika mająca ratować nas od wypadku. Niczego jednak się nie nauczą. Nie ma co ukrywać – to tylko godzina.
Kursanci jeszcze nie szturmują szkół jazdy. Np. filia jednej ze szkół jazdy w centrum Warszawy obsługuje kilkudziesięciu klientów miesięcznie. Jak udało się nam ustalić, nie padają jeszcze pytania o nowe przepisy, choć wzrost zainteresowania tym tematem z pewnością nastąpi w okolicach marca. Wówczas na zrobienie całego kursu, podejścia do egzaminu oraz odebranie dokumentów przed wejściem nowych przepisów w życie może jednak być za późno.
Wprowadzenie okresu próbnego było oczekiwaną przez wielu zmianą. Trudno się dziwić, skoro inne kraje pokroju Austrii, Francji, Irlandii czy Niemiec potwierdziły ich skuteczność. Cieszy fakt, że młodzi kierowcy będą mogli zobaczyć, jak działają systemy elektroniczne w aucie. Szkoda tylko, że zrobią to nawet po 8 miesiącach jazdy w normalnych warunkach. Można też mieć wątpliwości, czy ta godzina edukacji pozostawi jakiś ślad.