Najszybsze jednoślady za 60 tysięcy złotych
Przeznaczając na zakup motocykla, który rozpędzi się do "setki" w ok. 3 s sumę 60 tysięcy złotych możemy przebierać w potężnych litrach i nie tylko
Yamaha R1
Szybki pojazd na lato? Najlepszym jest motocykl. Przeznaczając na zakup motocykla, który rozpędzi się do "setki" w ok. 3 sekundy sumę 60 tysięcy złotych, możemy przebierać w propozycjach z różnych stron świata.
Przeczesując rynek motocyklowy w poszukiwaniu rasowego "sporta", zdecydowana większość zaznajomionych z tematem osób w pierwszej kolejności rozważa ofertę japońskich producentów. Przystępna cena oraz legendarna już jakość wykonania i trwałość mechaniki każdego roku ściąga do salonów między innymi Yamahy tabuny chętnych. Pośród litrowych "przecinaków" z drogową homologacją na pierwszy stopień podium niezmiennie zasługuje Yamaha R1.
Ten słynący z braku kompromisów i ostrego charakteru jednoślad od lat jest ulubieńcem maniaków zawrotnych prędkości. Co prawda, obecne w cennikach producenta najnowsze wcielenie owego modelu zadebiutowało w 2009 roku, jednak nadal osiągami wprawi w zachwyt niejednego wielbiciela mocnych wrażeń. Inwestując 63 tysiące złotych, otrzymamy ważącą 206 kg (z paliwem i płynami eksploatacyjnymi) R-jedynkę zaopatrzoną w czterocylindrowy agregat o niebagatelnej mocy 182 KM. Pozwala on na sprint do 100 km/h w niecałe 2,8 sekundy. Prędkość maksymalna określa wartość 299+ km/h.
Suzuki Hayabusa
W latach 90. jedynie kierowcy zawodowo startujący w profesjonalnych wyścigach motocyklowych mieli okazję i sposobność do przekraczania magicznej bariery 300 km/h. Dziś już niemal każdy litrowy ścigacz dysponuje wystarczającą elektrownią w ramie, by przynajmniej w teorii dotrzeć do wspomnianej granicy. Jedną z pierwszych seryjnie produkowanych maszyn zdolnych rozpędzić się do ponad "trzystu" było Suzuki Hayabusa.
Obecnie model ten nadal dumnie prezentuje się w katalogu japońskiej marki. 1300 cm3 pojemności skokowej, seryjny układ ABS, nieustannie rozwijany układ jezdny i hamulcowy zaowocowały jeszcze lepszymi osiągami. Teraz niemal 200-konne Suzuki na dotarcie do 100 km/h potrzebuje około 2,4 sekundy w rękach wytrawnego jeźdźca, a oficjalny kres pracy wskazówki prędkościomierza ustalono elektronicznie na 336 km/h.
Japończycy za owianą legendą przyjemność żądają 59 900 złotych.
Suzuki GSX-R 1000
Wertując kolejne motocyklowe propozycje zatrzymajmy się jeszcze na chwilę pośród maszyn Suzuki. Nie każdemu motocykliście przypadnie do gustu ostentacyjna wręcz Hayabusa 1300 ważąca ponad 220 kg. Za tą samą cenę - 59 900 złotych - zostawioną w salonowej kasie kupimy nieco słabszy model GSX-R1000.
Zwarty ścigacz ważący katalogowo 203 kg oddaje do dyspozycji 185 KM oraz 117 Nm. Efekty ciężkiej pracy czterocylindrowego silnika trafiają na tylne koło za pośrednictwem klasycznego łańcucha i sześciostopniowej skrzyni biegów. Niestety już w katalogu użytkownik GSX-R`a skazany jest na porażkę w sprincie spod świateł ze wspomnianą Hayabusą. Rozpędzenie maszyny do pierwszej setki potrwa aż 3 sekundy.
Honda CBR 1000RR Fireblade
Historia litrowego sportowca Hondy sięga ponad 20 lat. Gdy model debiutował na międzynarodowych targach, od razu wzbudził sensację wśród braci dziennikarskiej. Wkrótce wypuszczono wersję produkcyjną i pojawiły się pierwsze sukcesy w sporcie motocyklowym. Konkurencja jednak nie śpi, więc japońscy inżynierowie co roku wprowadzają udoskonalenia, aby wzmocnić atrakcyjność swojego flagowego jednośladu w oczach klientów.
Tegoroczny CBR 1000RR Fireblade napędzany jest 999-centymetrowym czterocylindrowcem. Wykorzystanie szesnastozaworowej głowicy pozwoliło konstruktorom wydobyć zeń skromne w porównaniu do oponentów 178 KM i 112 Nm. Moc przenoszona jest na tylne koło zawieszone na pojedynczym wahaczu za pośrednictwem sześciobiegowej skrzyni oraz łańcucha. Cena 59 500 złotych.
Kawasaki ZZR 1400
Przeglądając ofertę producentów rodem z Japonii, nie sposób pominąć ogromnego dorobku sztabu specjalistów z Kawasaki. Ten czwarty wytwórca działający w Kraju Kwitnącej Wiśni pozostaje nieco w cieniu wcześniej wspomnianej trójcy. Ma jednak wiele do zaoferowania. Jedną z ciekawszych, wycenianych na niewiele ponad 62 tysiące złotych propozycji, jest ZZR 1400 Special Edition 2013.
Ten motocykl z czterech cylindrów krzesa równe 200 KM oraz 162,5 Nm. Całość, jak przystało na wymagający segment, trafia poprzez tani w produkcji i lekki zarazem łańcuch na tylne koło. W owym transferze mocy uczestniczy rzecz jasna jeszcze sześciostopniowa skrzynia biegów.
KTM 1190 RC8R
Jeszcze kilka lat temu nikt nawet nie śmiałby posądzić Austriaków o motocyklowe ambicje wyrastające poza "zabawki do piaskownicy", czyli enduro. Obecnie w tym niemieckojęzycznym kraju powstają jedne z ciekawszych szosowych jednośladów. I nie chodzi tu o rowery, które także są dziełem KTM-a. W cenniku austriackiego wytwórcy po niedługich poszukiwaniach znajdziemy chociażby model 1190 RC8R rocznik 2013 wyceniany na 65 tysięcy złotych.
Ten sprzęt już w samych założeniach miał być inny niż konkurencja z Japonii. W efekcie w ramie zadomowił się dwucylindrowy silnik. Widlasta konstrukcja - 75 st. rozwarcia - wydobywa z siebie 173 KM. Może nie są to wartości imponujące, jednak w zestawieniu z niewielką wagą - 184 kg - musimy rychło zmienić zdanie. Przyspieszenie do setki obutym w należyte opony KTM-em zajmuje niespełna 3 sekundy.
MV Augusta F4 1000R
Każdy choć trochę zarażony motocyklizmem osobnik zapytany o europejskie państwa słynące z produkcji jednośladów, jednym tchem wymieni Wielką Brytanię, Niemcy i Włochy. To właśnie w słonecznej Italii powstaje prawdziwa arystokracja wśród motocykli. Do owego prestiżowego kręgu bez wątpienia należy wskrzeszona jakiś czas temu MV Agusta. Niestety renoma i bogata historia muszą kosztować, nieziemsko narysowany model F4 1000 R przynajmniej wedle katalogu wyceniany jest na 68 tysięcy złotych. Wystarczy przestudiować podstawowe suche dane techniczne, by uzasadnić cenę wyższą o 8 tysięcy od założonej.
186 KM i 114 Nm obudowane perfekcyjnie dopracowaną ramą i układem jezdnym oraz wyróżniającym się zestawem paneli czyni z F-czwórki obiekt pożądania niemal każdego maniaka. Na dodatek odpowiednio użytkowany osiąga 305 km/h. Pierwsza setka pojawia się na prędkościomierzu po niespełna 2,9 sekundy.
BMW S 1000 RR
Nie od dziś wiadomo, że w temacie wyczynowych maszyn, zarówno samochodów jak i motocykli, niewiele nacji może równać się z Niemcami. BMW od kilku dekad słynie z produkcji niezniszczalnych i niezwykle wydajnych dwucylindrowców w układzie przeciwsobnym. Mylą się jednak ci, którzy poddawali pod wątpliwość umiejętności konstrukcyjne Bawarczyków innych jednostek niż wspomniane boksery.
Model S 1000 RR, ku powszechnemu zdziwieniu, otrzymał czterocylindrowy rzędowy silnik. Z 1000 cm3 wydobyto 193 KM i 112 Nm trafiające na tylne koło za sprawą oczywistej manualnej skrzyni o sześciu przełożeniach i nietypowego dla BMW łańcucha. Całość wyceniono na niewiele ponad 63 tysiące złotych.
Piotr Mokwiński/ll/moto.wp.pl