Najgorsze i najbardziej nieprzydatne dodatki do samochodów
Inżynierowie w koncernach motoryzacyjnych dwoją się i troją, aby wymyślić nowe rozwiązania, które uczynią naszą podróż samochodem bardziej komfortową i bezpieczniejszą. Jednak również takim specjalistom zdarza się zabrnąć w ślepą uliczkę i wprowadzić do oferty dodatek, który nie ma sensu, nie spełnia swojego zadania lub po prostu jest niepraktyczny.
Nie wszystkie pomysły są równie dobre
Inżynierowie w koncernach motoryzacyjnych dwoją się i troją, aby wymyślić nowe rozwiązania, które uczynią naszą podróż samochodem bardziej komfortową i bezpieczniejszą. Jednak również takim specjalistom zdarza się zabrnąć w ślepą uliczkę i wprowadzić do oferty dodatek, który nie ma sensu, nie spełnia swojego zadania lub po prostu jest niepraktyczny. Większość z nich po pewnym czasie znika z oferty, inne stają się zapomnianymi pozycjami w cenniku. Oto kilka z nich.
To rozwiązanie przez lata było popularne w Ameryce i Polacy znają je tylko z samochodów importowanych zza wielkiej wody. Automatyczne pasy bezpieczeństwa w teorii miały ułatwiać życie i poniekąd zmuszać pasażerów do ich zapięcia. Jednak w praktyce nie był to tak dobry pomysł. Szczególnie osoby, które po raz pierwszy korzystały z tego rozwiązania, miewały problemy i potrafiły się zaplątać w pasy. Jednak inna wada tego wynalazku była dużo poważniejsza - automatycznie umieszczany był jedynie pas przebiegający przez klatkę piersiową, natomiast ten na podbrzuszu i tak wymagał zapięcia, a cała konstrukcja była mniej wygodna niż klasyczne trzypunktowe pasy. Narzekanie klientów i fakt, że w międzyczasie ludzie przyzwyczaili się do obowiązku zapinania pasów, oznaczał, że ich automatyczna wersja przestała być mile widziana i wreszcie zniknęła z rynku.
Poduszka bezpieczeństwa dla pieszych
Dzisiejsze samochody są nafaszerowane poduszkami powietrznymi, które chronią pasażerów w razie wypadku. 7 sztuk już nikogo nie dziwi, a producenci proponują ich coraz więcej. Jedną z takich nowości jest poduszka dla pieszych, która w razie potrącenia otwiera się pomiędzy maską a szybą. Rozwiązanie takie w modelu V40 wprowadziło Volvo - firma znana z innowacji w kwestii bezpieczeństwa. Jednak już w kolejnych samochodach z tego zrezygnowano. Czemu? Szwedzi stwierdzili, że systemy elektroniczne, które pozwalają na uniknięcie wypadku (automatycznie hamując), są dużo skuteczniejsze i ich zastosowania oznacza, że poduszki dla pieszych są niepotrzebne. Dzisiaj takie nietypowe rozwiązanie oferuje jeszcze Land Rover w modelu Discovery Sport. Jak informuje brytyjski producent - poduszka powietrzna dla pieszych uruchamia się w razie potrącenia przy prędkości do 25 do 50 km/h.
Kamera na podczerwień
Dodatek ten opiera się na mocnych światłach podczerwone i kamerę rejestrującą taki typ obrazu. Dzięki temu samochód może cały czas jechać na "długich światłach", które nie oślepiają innych użytkowników drogi. Natomiast obraz z kamery prezentowany jest na monitorze w pojeździe. Dodatkowe funkcje mogą obejmować np. oznaczanie ludzi i zwierząt, dzięki czemu kierowca informowany jest o wszystkich zagrożeniach. Wynalazek teoretycznie bardzo dobry, ale w praktyce zupełnie nieprzydatny. Jeśli kierowca skupi się na ekranie, to nie patrzy przez przednią szybę i na odwrót. Oznacza to, że w rzeczywistości mało kto korzysta z tego dodatku.
Sterowanie głosowe
Kierowca prowadzący samochód powinien być skupiony tylko na tej czynności, ale coraz większa liczba dodatków i rozbudowane systemy multimedialne skutecznie odwracają uwagę. Chęć zmiany stacji radiowej, ustawienia nawigacji czy skorzystanie z telefonu dzięki systemowi głośnomówiącemu, wymagają przedzierania się przez rozbudowane menu i gąszcz opcji. Ułatwić to miało sterowanie głosowe, czyli wydawanie odpowiednich komend. Niestety w praktyce systemy rozpoznawania mowy są dalekie od ideału i choć w samochodach klasy premium dostępne są od lat, to zdecydowana większość kierowców woli skorzystać z pokręteł i przełączników lub ekranu dotykowego niż irytować się komputerem, który nie wie, co się do niego mówi.
Media społecznościowe
Skoro już mowa o rozbudowanych systemach multimedialnych w samochodach, to warto zauważyć, że coraz więcej z nich przypomina smartfony i tablety. Dzięki temu kierowca otrzymuje przeglądarkę internetową, ale też np. dostęp do Facebooka i Twittera. Czy faktycznie jest to potrzebne? W końcu i tak podczas jazdy raczej nie będziemy korzystać z mediów społecznościowych, a po zatrzymaniu się możemy użyć telefonu. Z jednej strony producenci samochodów dodają coraz więcej opcji, a z drugiej nadmiernie dbają o bezpieczeństwo, gdyż w większości samochodów z takich dodatków jak przeglądarka internetowa, telewizja albo YouTube, nie można korzystać po ruszeniu z miejsca (znika obraz, a pozostaje tylko dźwięk). Choć kierowca faktycznie nie powinien oglądać filmów podczas jazdy, to nie zapominajmy, że w samochodzie mogą być też inni pasażerowie.
Kod do otwierania drzwi
Technologia ta została wprowadzona przez Forda w Ameryce już w latach 80. Opiera się ona o prostą klawiaturę na drzwiach, na której wpisujemy 5-cyfrowy kod służący do odblokowania zamka. Co więcej, w lepiej wyposażonych modelach z elektrycznie sterowanym fotelem kierowcy, można zaprogramować kilka kodów, na podstawie których system rozpoznaje, kto wsiada do samochodu i odpowiednio ustawia fotel. Jednak rozwiązanie to nie przyjęło się u innych producentów. Stało się tak za sprawą popularyzacji pilotów bezprzewodowych, a ostatnio też kluczyków zbliżeniowych, które są automatycznie rozpoznawane przez samochód, jeśli znajdą się w pobliżu. Wpisywanie kodu jest po prostu bardziej problematyczne i czasochłonne.
Elektrycznie otwierany bagażnik
To dodatek świadczący o całkowitym lenistwie kierowcy. W Europie dostępny głównie w samochodach klasy premium, ale w Ameryce również popularne samochody otrzymują tylną klapę napędzaną silniczkiem elektrycznym. Otwarcie i zamknięcie bagażnika nie jest dużym wysiłkiem, a mechanizm elektryczny działa wolniej niż ludzka ręka. W efekcie, kierowca stoi i czeka aż klapa się uniesie, a potem zamknie. Dodatkowo otwierając bagażnik samemu możemy sprawdzić, czy jest wystarczająco dużo miejsca, a w przypadku automatu łatwiej w takiej sytuacji o uszkodzenie lakieru.
Elektryczny hamulec ręczny
Tutaj raczej nie ma mowy o odwrocie producentów od tego rozwiązania, jednak wielu kierowców wcale nie jest szczęśliwych z nowości, jaką jest elektryczny hamulec ręczny. Jeśli coś działa, to po co to zmieniać? W wielu nowych samochodach zamiast tradycyjnej dźwigni znajdziemy przycisk. Pozwala on na zaoszczędzenie miejsca, ale też daje dodatkowe możliwości, jak automatyczne zaciąganie hamulca po zatrzymaniu auta (np. na światłach). Jednak rozwiązanie to ma też swoje wady. Przede wszystkim urządzenie jest bardziej skomplikowane i nie da się go tak łatwo naprawić. Niezadowoleni będą też zwolennicy bardziej sportowej jazdy, gdyż nie zaciągniemy ręcznego na zakręcie - np. podczas jazdy po śniegu, aby skorygować linię jazdy.
sj, moto.wp.pl