Motocykliści jeżdżący bez uprawnień to plaga polskich dróg. Zobacz, co za to grozi
Znają przepisy, mają doświadczenie z aut, więc wsiadają na motocykle i jeżdżą bez uprawnień – takich osób w Polsce jest zaskakująco dużo. Często czytając relację z pościgu za motocyklistą, na koniec dowiadujemy się, że nie miał prawa jazdy kategorii A. Jak duży jest to problem i co grozi za jazdę bez uprawnień?
Prawo jazdy kategorii B to dziś norma. Jednak gdy chce się później przesiąść na motocykl większy niż taki z silnikiem 125 cm3, trzeba po raz kolejny zrobić kurs i zdać egzamin. Jak się okazuje, wiele osób decyduje się tego nie robić i wsiada na motocykl bez odpowiednich uprawnień.
Powodem też może być fakt, że na kategorię A wymagane jest ukończenie 24. roku życia, a niektórym spieszy się do dużych i mocnych maszyn. Zapewne nie brakuje też osób, które stwierdzają, że zaczną jeździć, a prawo jazdy zrobią później – jak będą miały czas i pieniądze – ale w końcu przyzwyczajają się to jazdy bez uprawnień.
Do mediów przebijają się też policyjne pościgi, o których informują sami funkcjonariusze. Często okazuje się, że motocykliści, którzy nie zatrzymali się do kontroli, nie mieli oni odpowiednich uprawnień i właśnie dlatego zaczęli uciekać. Na podstawie tego można odnieść wrażenie, że naprawdę spora grupa motocyklistów jeździ bez prawa jazdy na jednoślad (choć posiada uprawnienia na samochód). Policyjne statystyki to potwierdzają.
Jak poinformowała Wirtualną Polskę policja, w 2020 r. złapano 3593 motocyklistów jeżdżących bez uprawnień, ale posiadających prawo jazdy innej kategorii. To jest średnio 10 osób dziennie, a nawet więcej, jeśli uwzględni się okres zimowy, gdy motocykliści na drogach są rzadkością. I mowa tu oczywiście jedynie o osobach, które złapano. Policja nie prowadzi oddzielnej statystyki dla motocyklistów, którzy w ogóle nie mają prawa jazdy.
Jak widać, niestety jest to spory problem i częste wykroczenie. A co za nie grozi? Za jazdę bez uprawnień (ale mając prawo jazdy) można dostać mandat w wysokości 300 zł. Oczywiście nie można też kontynuować jazdy. Dla porównania: za prowadzenie pojazdu bez żadnego prawa jazdy przewidziano mandat 500 zł.
Tak jak w innych przypadkach policjanci mogą zastosować pouczenie, nałożyć mandat karny lub skierować wniosek o ukaranie do sądu. To ostatnie jest bardziej prawdopodobne w przypadku recydywy, gdy motocyklista bez uprawnień zostanie złapany po raz kolejny. Wtedy sąd może nałożyć wyższą grzywnę.
Dużo większy problem pojawia się w przypadku kolizji lub wypadku. Przede wszystkim ubezpieczyciel nie będzie chciał wtedy wypłacić pieniędzy mimo wykupionej polisy OC, a wszystkie koszty (naprawy innych pojazdów i leczenia ofiar wypadku) taki motocyklista bez uprawnień będzie musiał ponieść z własnej kieszeni. A to już mogą być bardzo duże kwoty, szczególnie jeśli ktoś ucierpi w takim zdarzeniu.
Istnieje też duża szansa, że nawet jeśli kolizję lub wypadek spowoduje ktoś inny, to winą (przynajmniej częściowo) zostanie obarczony ten, kto nie ma uprawnień do prowadzenia danego typu pojazdu. I nie chodzi tu jedynie o kierowców samochodów wsiadających na motocykle, ale też tych jeżdżących dużymi maszynami, którzy mają kategorię A1 lub A2.
Warto też zwrócić uwagę na to, że wielu motocyklistów bez uprawnień boi się konsekwencji i decyduje się na ucieczkę przed policją. Przede wszystkim w ten sposób powodują zagrożenie dla siebie i innych osób na drodze. Muszą się też wtedy liczyć z dużo bardziej poważnymi konsekwencjami, gdyż niezatrzymanie się do kontroli policyjnej jest przestępstwem, za które grozi kara od 3 miesięcy do nawet 5 lat pozbawienia wolności. Zatem unikając stosunkowo niewysokiego mandatu, można stać się przestępcą.