KTM nie planuje mocnych motocykli elektrycznych. Szef firmy stawia sprawę jasno
Ani KTM, ani żadne należące do niego marki nie będą miały w dającej się przewidzieć przyszłości mocnych modeli na prąd. Stefan Pierer, szef austriackiej firmy, zapowiada, że napęd elektryczny będzie trafiał tylko do małych i słabych modeli. Dla większych maszyn jest inny plan.
W świecie jednośladów napęd elektryczny jest popularny głównie w przypadku skuterów i małych motocykli - często odpowiedników spalinowych 125. Nic dziwnego, maszyny o większej mocy wymagają sporo prądu, a to oznacza, że z powodu większych akumulatorów są ciężkie i drogie, a i tak ich zasięg nie imponuje. Zapewne właśnie to stoi za opinią Stefana Pierera.
Szef całego koncernu KTM w rozmowie z magazynem "Motorrad" zapowiedział, że (przynajmniej aktualnie) jego firma nie planuje tworzyć motocykli elektrycznych o mocy większej niż 11 kW (15 KM), czyli maksymalnej dla prawa jazdy kat. A1. Są to elektryczne odpowiedniki popularnych u nas maszyn 125 cm3, którymi w Polsce mogą jeździć również osoby posiadające kat. B od przynajmniej trzech lat.
Zamiast mocnych elektryków, Pierer pokłada nadzieje w e-paliwie, czyli odpowiedniku benzyny, którego bilans CO2 jest neutralny dla środowiska. To właśnie o możliwość sprzedaży samochodów z silnikami napędzanymi takim paliwem walczyli z UE Niemcy. Unia ostatecznie zgodziła się na to rozwiązanie, rezygnując z całkowitego zakazu sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 r. Fakt, że e-paliwa będą napędzać auta, powinien przełożyć się na popularność tej technologii i utorować drogę dla motocykli o takim samym napędzie.
Jeśli chodzi o modele elektryczne, to pierwszymi w koncernie KTM będą te spod znaku Husqvarny - mały motocykl e-Pilen i skuter e-01. Jednak, mimo ambitnych zapowiedzi, na razie żaden z nich nie trafił jeszcze do sprzedaży.