Kiedy nie trzeba przestrzegać znaków?
Każdy kierowca wie, że znaki drogowe to niemalże świętość. Okazuje się jednak, że nie zawsze musimy ich przestrzegać. Jesteśmy zwolnieni z tego obowiązku wtedy, gdy w grę wchodzi uchybienie ze strony służb, dbających o utrzymanie infrastruktury drogowej.
Znak w niewłaściwej odległości od krawędzi jezdni
Każdy kierowca wie, że znaki drogowe to niemalże świętość. Okazuje się jednak, że nie zawsze musimy ich przestrzegać. Jesteśmy zwolnieni z tego obowiązku wtedy, gdy w grę wchodzi uchybienie ze strony służb, dbających o utrzymanie infrastruktury drogowej.
Przekroczenie dozwolonej prędkości, nieustąpienie pierwszeństwa czy złamanie zakazu wjazdu to jedne z najczęściej notowanych wykroczeń. Nie zawsze jednak takie przypadki są winą kierowców. Czasami zdarza się, że znaku nie można dostrzec albo poprawnie go odczytać. Jeśli w takim przypadku zostaniemy przyłapani przez policję na gorącym uczynku, możemy uniknąć mandatu. Kiedy mamy szansę się wywinąć?
Stanie się tak, jeśli znak jest w niewłaściwej odległości od krawędzi jezdni. Prawidłowa odległość wynosi nie więcej niż 2 m. Dzięki tej regule znak powinien znaleźć się w polu widzenia kierowcy. Ustawienie go w większej odległości od jezdni może być usprawiedliwioną przyczyną niezauważenia znaku i nieświadomego naruszenia przepisów.
Umieszczenie znaku zbyt nisko
Przepisy mówią, że dolna krawędź znaku powinna znajdować się minimum 2 m od poziomu drogi. Ma to zapobiec zasłonięciu znaku przez pieszych, pojazdy lub inne obiekty znajdujące się przy drodze. Od tej reguły są jednak pewne wyjątki. Poza obszarem zabudowanym znaki ostrzegawcze, zakazu, nakazu, informacyjne, uzupełniające, dodatkowe przed przejazdami kolejowymi mogą być umieszczane na minimalnej wysokości 1,50 m, jeżeli na jednej konstrukcji wspierającej umieszcza się kilka znaków i jednocześnie w danym miejscu nie występuje ruch pieszy. Z kolei w obszarach zabudowanych, w przypadku umieszczenia znaku na chodniku, minimalna wysokość wynosi 2,20 m.
Zniszczony znak
Zniszczenie znaku, które uniemożliwia lub mocno utrudnia jego odczytanie, sprawia, że kierowca nie wie o łamaniu przepisu. Nie można go więc ukarać. Może tu chodzić o całkowite lub częściowe zamalowanie znaku, zmianę jego kształtu, wygięcie lub przewrócenie słupka, na którym znak jest umieszczony.
Zasłonięcie znaku
W grę wchodzi tu całkowite lub częściowe zasłonięcie znaku. W praktyce spotyka się znaki, przed którymi znajduje się roślinność, ośnieżone, pokryte szadzią lub lodem, zasłonięte przez inny znak lub pojazd. Warto podkreślić, że niezauważenie znaku z powodu mgły lub deszczu nie usprawiedliwia kierowcy, ponieważ w trudnych warunkach atmosferycznych powinien tak ograniczyć prędkość pojazdu, aby mieć czas na odczytanie oznaczenia drogi.
Nieistniejący znak
Chyba każdy kierowca natknął się na znaki, których nie poznał podczas kursu na prawo jazdy. Wśród nich wymienić można choćby "Parkować przodem / tyłem do budynku", "Zakaz wjazdu dla samochodów z LPG" czy "Jazda na suwak". Za ich zignorowanie nie można dostać mandatu, ponieważ nie są to znaki oficjalne, czyli wymienione w załączniku do rozporządzenia ministra transportu o znakach drogowych.
Wyjątki nie dla piratów
Przepisy przewidują sytuacje, w których nie trzeba przestrzegać znaków. Mają one być ukłonem w stronę kierowców postawionych w trudnej sytuacji na drodze. Nie warto liczyć na to, że za sprawą takich wyjątków będziemy mogli nagminnie łamać prawo bez żadnych konsekwencji. Każdy przypadek rozpatrywany jest indywidualnie - najpierw przez policjanta chcącego nałożyć karę, a potem, jeśli dojdzie do procesu, przez sąd.
Czy zasłonięcie niewielkiej części znaku przez liście drzewa rzeczywiście uniemożliwiło kierowcy jego odczytanie? Czy farba pokrywająca znak wyblakła na słońcu tak bardzo, że znak utracił pierwotny kolor? Czy można uznać, że np. zagięcie jednego rogu trójkąta znaku "ustąp pierwszeństwa przejazdu" zwalnia kierującego z obowiązku przestrzegania tego nakazu? Patrząc z formalnego punktu widzenia, taki znak nie ma kształtu trójkąta i nie jest zgodny ze wzorcem ustalonym przepisami prawa. Z drugiej jednak strony, jeśli uszkodzenie znaku nie uniemożliwia odczytania go, to dochodzi do świadomego zignorowania nakazu i powodowania zagrożenie w ruchu drogowym.
Jeśli zamierzamy odmówić przyjęcia mandatu ze względu na niedostateczną widoczność znaku, najważniejsze jest dobre udokumentowanie sytuacji. Źle umieszczonemu lub zasłoniętemu znakowi należy zrobić zdjęcie, najlepiej z takiej perspektywy, jaką ogląda jadący ulicą kierowca. Kiedy już dojdzie do procesu, również nie można liczyć na to, że przedstawienie nieprawidłowości, np. w dziedzinie umieszczenia znaku na nieodpowiedniej wysokości, zawsze spowoduje nasze uniewinnienie. Nie można liczyć na to, że sąd będzie z pobłażliwością traktować kierowców, którzy świadomie łamią prawo, narażając innych na niebezpieczeństwo.
tb/sj