Jadą 39, a mogą 70 km/h. Okolice fotoradarów to niebezpieczne miejsca
Miejsca, w których stoją fotoradary, od dawna budzą kontrowersje. Plany były takie, żeby chronić dzieci na przejściach w okolicy szkół i spowolnić ruch w miejscach, gdzie często dochodzi do kolizji. Jak się okazuje, efekty znacznie mijają się z pierwotnymi założeniami.
Jeden z czytelników wysłał nam nagranie, które dokumentuje obserwacje wielu kierowców. Okolice fotoradarów to niebezpieczne miejsca. Kierowcy w strachu przed groźnym okiem obiektywu starają się jechać znacznie wolniej, niż to dopuszczone przez przepisy, tym samym powodując zagrożenie.
Mariusz Sztal, ekspert od bezpieczeństwa ruchu drogowego mówi jasno:
- Gwałtowne hamowanie w gęstym ruchu może być tragiczne w skutkach. Powszechnie obserwowane zjawisko występujące w pobliżu fotoradaru, to znaczne zmniejszanie prędkości. Oznacza to, że że przez urządzenie dokumentujące wykroczenia kierowcy działając nadgorliwie powodują zagrożenia - tłumaczy Sztal.
Na nagraniu wysłanym przez naszego czytelnika Pana Daniela widać, jak auto jadące środkowym pasem trzypasmowej drogi hamuje i zwalnia do prędkości mniejszej niż 40 km/h, inne auta w ślad za nim również zwalniają.
Różnica w prędkości rzędu 30 km/h (na nagraniu widać znak pozwalający jechać legalnie 70 km/h) sprawia, że inni kierowcy mogą być zmuszeni wykonywać gwałtowne manewry.
Oczywiście ograniczenie do 70 km/h nie nakazuje jazdy z taką prędkością, ale sam fakt, że jest to legalne, wystarczy, aby spowodować zagrożenie.
- Jeśli fotoradar jest ustawiony przed przejściem dla pieszych, gdzie ruch nie jest w żaden sposób regulowany (brak świateł) to znaczne zmniejszenie prędkości i uważna jazda jest wskazana, ale skoro zarządca drogi dopuszcza 70 km/h to jazda 40 km/h nie jest bezpieczna - dodaje Sztal.
Kierowca, który tuż przed radarem gwałtownie zwalnia, znacznie bardziej obawia się zdjęcia i mandatu, niż tego, że ktoś wjedzie mu w tył lub przez gwałtowne hamowanie spowoduje inne zagrożenie. Niedawno pisaliśmy o kamerach na skrzyżowaniach, które służą nie tylko temu, że dokumentują kierowców, którzy przejeżdżają na czerwonym, ale też tych, którzy przed takim skrzyżowaniem hamują bardzo gwałtownie. Za takie wykroczenie też grozi mandat - od 100 do 300 zł i 2 punkty karne.