Rodzinne nadwozia od lat spotykają się z szerokim uznaniem mniej lub bardziej zagorzałych fanów motoryzacji. Może ich rola w ostatnim okresie nieco osłabła, jednak wciąż stanowią podstawę sprzedaży flotowej i są ciekawą propozycję dla wielodzietnej familii.
Na rynku funkcjonują niewielkie pojazdy miejskie z doczepionym bagażnikiem, a także rasowi przedstawiciele klasy premium z przepastnym kufrem, potężnym silnikiem pod maską i obrzydliwie luksusowym wyposażeniem. Właśnie do tej grupy należy zakwalifikować najnowsze wcielenie Audi A6 Avant, którego cena w najwyższej specyfikacji z łatwością poszybuje ponad 500 tysięcy złotych.
Avant zadebiutował w zeszłym roku i skutecznie próbuje nawiązać walkę z Mercedesem Klasy E oraz z BMW serii 5. Rywale zawiesili wysoko poprzeczkę, dlatego niemieccy inżynierowie z czterema kołami na uniformach musieli dwoić się i troić, aby przedstawić światu dopracowany w każdym szczególe model. Charakterystyczna linia nadwozia nie zmienia się od lat. Pierwsza generacja A6 pojawiła się w połowie lat 90. Zaraz po sedanie, zadebiutowało kombi, do dziś uchodzące na wzór trwałości, funkcjonalności i przestrzeni zdolnej pomieścić 4-osobową rodzinę wraz z wakacyjnym ekwipunkiem. Ta idea przetrwała do teraz.
Konstruktorzy chcąc zadać autu nieco sportowego sznytu, nie mogli zrezygnować z założeń sprzed kilkunastu lat. Obecny model wyróżnia się najnowszymi zdobyczami technologicznymi zaklętymi w dość konserwatywnie narysowanej karoserii. Jeśli doposażymy nasz pojazd do granic możliwości fabrycznych, otrzymamy w zamian LED-owe reflektory pracujące w trybie postojowym, mijania i świateł drogowych, 20-calowe obręcze ze stopów lekkich z naciągniętymi nań niskoprofilowymi oponami cienkimi jak kartka papieru, a także srebrne relingi, czy chociażby przyciemniane szyby. Całość tworzy bardzo zgrany zespół emanujący szlachetnością.
Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie nie szczędzono luksusowych materiałów wykończeniowych. Wystarczy wsiąść do bogato skonfigurowanego egzemplarza, aby poczuć dookoła siebie unikatowy charakter. Najmniejszej uwagi nie można mieć do tworzyw obecnych w przedziale pasażerskim. Dopracowano każdy najmniejszy detal, żeby klient zostawiający w salonie 300-600 tysięcy złotych, nie rozczarował się w czasie długoletniej przygody z Audi. Plastiki cechują się miękkością i ciekawym wzornictwem przemysłowym. Jeśli komuś nie przypadnie do gustu widoczny na zdjęciach projekt, może sięgnąć do konfiguratora i wybrać sobie inną kolorystykę lub gatunek drewna tudzież stopów aluminium.
Niemcy nikogo nie dyskryminują, a zwłaszcza klientów z zasobnym portfelem. Dodatkowe wyposażenie może kosztować nawet więcej, niż podstawowa wartość samochodu z najmocniejszym w ofercie silnikiem. Na pokładzie testowanego modelu, odnajdziemy system noktowizyjny rozpoznający pieszych nocą i otaczający ich żółtą ramką, nagłośnienie Bang&Olusfsen w cenie podstawowej wersji Fiata Pandy, panoramiczny dach, aktywny tempomat, jak i szereg układów elektronicznych wspomagających stabilność na drodze oraz zwiększających komfort codziennego użytkowania.
Warto jeszcze wspomnieć o przestrzeni w kabinie. Przednie fotele z możliwością wszechstronnej regulacji, zmieszczą najcięższych i najwyższych osobników. Jeśli jednak ktoś spodziewa się, że z tyłu miejsca jest tyle co w Superbie, mocno się rozczaruje. Klasa premium rządzi się swoimi prawami. Jedną z jej ułomności stanowi przestronność. Jednak nie ma na co narzekać. Dwoje dorosłych ludzi z uśmiechem na ustach przejedzie na kanapie nawet kilka tysięcy kilometrów. W razie potrzeby, producent przewidział 565-litrowy i niezwykle funkcjonalny bagażnik.
Zanim doczekamy się odmiany oznaczonej wiele mówiącym symbolem S6, w ofercie najmocniejszym motorem pozostaje 3.0 TFSI. Doładowany silnik generuje aż 100 koni mechanicznych z każdego litra pojemności i wytwarza 440 Nm dostępnych w przedziale 2900-4500 obr./min.
Masa własna auta niebezpiecznie zbliża się do dwóch ton, wobec czego nie spodziewaliśmy się specjalnych fajerwerków za kierownicą. Nic bardziej mylnego. Audi przyspiesza do setki w 5,6 sekundy, zaś wskazówka prędkościomierza zatrzymuje się dopiero na wartości 250 km/h. Robi to tylko dlatego, że ograniczono ją elektronicznie. Gdyby nie fabryczny kaganiec, A6 z pewnością mknęłoby po niemieckich autostradach z prędkościami zbliżającymi się do 280 km/h. Niemniej, powyższa konfiguracja i tak okazuje się nad wyraz wystarczająca. W codziennej jeździe, w ogóle nie czuć, że mamy do czynienia z niepozornym sportowcem.
Zaawansowana technologia opakowana w klasyczne nadwozie nie zdradza potencjału drzemiącego pod maską. W środku też trudno to zdiagnozować. Samochód przyspiesza płynnie od najniższej prędkości obrotowej, sprawnie lawirując między poszczególnymi przełożeniami. 6-cylindrowca nie słychać. Podobnie ma się rzecz z dobrze wyciszonym układem wydechowym.
Dopiero mając w punkcie odniesienia innych uczestników ruchu, widać sportowego ducha zakutego w napędzie na obie osie. Niezależnie od stanu nawierzchni, pojazd błyskawicznie odpycha się czterema oponami od podłoża. Nie towarzyszą temu właściwe żadne emocje, przez co warto rozkoszować się dźwiękiem płynącym z kosmicznie drogiego sytemu nagłośnieniowego i odseparowaniem od świata zewnętrznego.
Jazda po ciasnych łukach przebiega bezproblemowo. Uwagi możemy mieć jedynie do 20-calowych obręczy znacznie ograniczających komfort podróżowania. Przy takiej ilości ubytków w asfalcie, trzeba mieć się na baczności. Katalogi przewidują spalanie w mieście na poziomie około 10 litrów. Rozsądnie traktowany Avant nie zejdzie poniżej 13-14. W spokojnie pokonywanej trasie uda się osiągnąć 9 jednostek wskazywanych przez komputer pokładowy.
Luksus kosztuje. Za bazową specyfikację z 3.0 TFSI pod maską, przyjdzie nam zapłacić 242 600 złotych. Niestety, do tej wartości doliczymy 5 lub 6-cyfrową sumę za ponadstandardowe opcje. Testowany egzemplarz wyceniono na ponad 480 tysięcy i trzeba przyznać, że brakowało mu tylko łopatek przy kierownicy. Nastawieni na ciszę i spokój kierowcy, powinni być zachwyceni. W pakiecie otrzymają również przestronne wnętrze, świetne właściwości jezdne i niepohamowany apetyt na paliwo, który zwiększa się w sposób geometryczny po każdorazowym dociśnięciu pedału przyspieszacza do oporu.
Piotr Mokwiński
"Audi A6 Avant 3.0 TFSI" - DANE TECHNICZNE
Typ silnika | null |
Pojemność silnika cm3 | "2995" |
Moc KM / przy obr./min | "300 / 5250-6500" |
Maksymalny moment obrotowy Nm / przy obr./min. | "440 / 2900-4500" |
Skrzynia biegów | "automatyczna, 7-biegowa" |
Prędkość maksymalna km/h | "250" |
Przyspieszenie (0-100 km/h) s | "5,6" |
Zużycie paliwa: | |
Dane producenta (miasto/trasa/średnie) | "10,8 / 6,6 / 8,2" |
Dane z testu (miasto/trasa/średnie) | "14,1 / 9,5 / 12,6" |
Pojemność bagażnika min./max. / l | "565 / 1680" |
Wymiary (dł./szer./wys.) mm | "4926 / 1874 / 1461" |
Cena wersji podstawowej w zł | "242 600" |
Cena testowanego modelu w zł | "485 900" |
Plusy | null |
Minusy | "wysoka cena dodatkowych opcji, wysokie spalanie, ograniczony komfort na 20-calowych felgach" |