Zbyt duża wiara w elektronikę. Kierowcy nie rozumieją, jak działają systemy bezpieczeństwa
Systemy elektroniczne miały zmniejszyć liczbę wypadków. Tymczasem drogi w Polsce są najbardziej śmiercionośne w całym UE. Obok infrastruktury brakuje też umiejętności – kierowcy zdają się na systemy bezpieczeństwa auta, co kończy się tragicznie.
Kieruje za ciebie, naciska pedały, utrzymuje prędkość i położenie na pasie – takie rewelacje można przeczytać na stronie internetowej jednego z najpopularniejszego w Polsce importera samochodów. Z kolei aspirujące do segmentu premium pojazdy pewnej marki z mroźnej północy utrzymują prędkość i odległość. Zauważą też pieszego i zatrzymają się przed nim. Przynajmniej według zapewnień producenta.
W teorii kierowca jest zbędny. W praktyce coraz większe zaufanie do elektronicznych systemów przekłada się na większą liczbę wypadków. Nie zwracamy uwagi na drogę przed nami, a cyfrowe niańki uważamy za pewnik. Dodajmy do tego nieznajomość zasad działania systemów, a rysuje się przed nami niezły obraz polskich dróg. Nawet policja stwierdziła przecież, że zatrzymała kiedyś Subaru dzięki błędowi autopilota. Komunikat z komendy stawiał same znaki zapytania. Można w nim przeczytać, że ”"(...) do uszkodzeń pojazdu doszło w momencie, gdy kierowca pojazdu ustawił "auto pilota . Funkcję, która kontroluje tor jazdy, rozpoznaje drogę oraz pasy znajdujące się na jezdni. Coś jednak nie zadziałało tak jak powinno i subaru wpadło do rowu.” ** Szkoda, że marka nie ma takiej technologii.
Jak zauważył w rozmowie z nami Tomasz Kulik ze szkoły jazdy Kulikowisko, zaobserwować można trend zwiększania zaufania elektronice, przez co wypadki mają miejsce przy wyższych prędkościach. Tymczasem powinniśmy jeździć tak, by systemy nie miały okazji się uruchomić.
Obowiązkowe od 2014 roku ESP rozleniwiło nas.* System ma za zadanie wyprowadzić auto z poślizgu, lecz nie pokona praw fizyki. Dodatkowo, w zależności od rozmiarów auta i wybranego trybu jazdy, może on zachowywać się zupełnie inaczej niż zwykle.* Podobnie jest z układami automatycznego hamowania. Podczas 5 przeprowadzonych przeze mnie testów tylko raz auto zauważyło ścianę z gąbki przed maską.
Mercedes z kolei inwestuje w komendy głosowe, które pozwalają na sterowanie funkcjami samochodu po podyktowaniu odpowiedniego zdania. Tymczasem już kilka lat temu badania AAA Foundation for Traffic Safety potwierdziło, że taka czynność "wyłącza" naszą uwagę na średnio 27 s. Najprostsze zadania wymagały aż 15 s. Jadąc nawet 40 km/h możemy przejechać odległość trzech boisk piłkarskich, całkowicie ignorując znaki i przechodniów.
Z kolei badania J.D. Power wskazują, że nie potrafimy korzystać z większości systemów. Przez pierwsze 3 miesiące 20 proc. badanych (badana grupa 4,2 tys. kierowców) nie korzystało z prawie połowy systemów zamontowanych w ich nowozakupionym aucie. Najczęściej wskazywali właśnie na nieużywanie komunikacji głosowej.
Tymczasem Komisja Europejska planuje obowiązkowe wyposażenie nowych pojazdów w system hamowania awaryjnego, kamerę cofania czy układ asystenta pasa ruchu. Przedstawiciele J.D. Power i firm ubezpieczeniowych zauważyli, że wywinduje to cenę polis. Zwykła naprawa zderzaka sięga niebotycznych kwot z racji umieszczonych w nim czujników.