Wydechy motocykli mają być cichsze. BMW i KTM zabrały głos
Coraz częściej mówi się o zbyt głośnych motocykli na drogach. W Europie ojawiają się lokalne zakazy dla hałasujących maszyn, a nawet wykorzystywane są rejestratory mierzące poziom dźwięku. BMW i KTM chcą pochyląć się nad tą kwestią, ale tłumaczą też, że jest ona bardziej złożona, niż mogłoby się wydawać.
Dla wielu motocyklistów dźwięk ich maszyn to ważna część całego doświadczenia związanego z jazdą. Niezależnie czy mowa o bulgoczących harleyach, czy włoskich sportach agresywnie krzyczących na wysokich obrotach – nie da się ukryć, że jest to ważny element kultury motocyklowej. Z drugiej strony nie każdy użytkownik dróg czy mieszkaniec pobliskiego budynku chce żyć w hałasie wydobywającym się z wydechów.
Na zbyt głośne motocykle zwraca się uwagę w coraz większej liczbie europejskich krajów. W Niemczech powołano specjalną inicjatywę, która ma się zająć tą kwestią, w austriackim Tyrolu na popularnych trasach wprowadzono zakaz jazdy dla motocykli, które generują z rur ponad 95 dB, a we Francji i w Wielkiej Brytanii testowano już rejestratory mierzące poziom dźwięku przejeżdżających pojazdów. O hałasujących jednośladach mówi się też we Włoszech i w Szwajcarii.
W Polsce jeszcze nie zostały podjęte tak daleko idące kroki, ale też nietrudno znaleźć ludzi, którzy narzekają na głośne motocykle. Nic więc dziwnego, że wiele osób spodziewa się zmian w przepisach w najbliższym czasie. Niemcy z Motorrad.de postanowili zapytać wszystkich producentów motocykli, jak się odnoszą do tej kwestii i jakie mają związane z nią plany. W przypadku większości firm skończyło się na wymijającym stwierdzeniu, że jeśli tylko zostaną wprowadzone nowe przepisy i wymogi, to producenci się do nich zastosują.
Jednak BMW i KTM to dwie marki, których szefowie zdecydowali się na dłuższy komentarz i deklarację działania. Stefan Pierer, szef firm KTM i Husqvarna, przyznaje, że producenci motocykli zajmą się kwestią hałasu, ale stwierdza też, że problem jest szerszy. Zwraca uwagę na producentów nieoryginalnych wydechów, które często są dużo głośniejsze od tych montowanych seryjnie. Zatem również firmy oferujące takie części będą musiały dostosować się do nadchodzących ostrzejszych norm.
W podobnym tonie wypowiada się Markus Schramm, odpowiadający za BMW Motorrad. Też wspomina kwestię części montowanych już po zakupie motocykla w salonie. Zwraca również uwagę na ich samodzielne modyfikacje. Jak wiadomo, nie brakuje przecież naprawdę głośnych wydechów. Obaj panowie komentowali też fakt, że wiele zależy od samych motocyklistów. W końcu chęć założenia głośniejszego tłumika czy "jazda do odcinki" w środku nocy to już indywidualne zachowanie każdego kierowcy.
Schramm stwierdza przy tym, że nie należy karać wszystkich za zachowanie jednostek, a do tego zauważa, że cała debata jest mocno nacechowana emocjami. Z jednej strony są motocykliści, którym sprawia przyjemność okazjonalne odkręcenie gazu, z drugiej osoby, które na jednośladach nie jeżdżą i tylko denerwują się, gdy motocykle mijają ich domy.
W niedalekiej perspektywie można spodziewać się nowych norm i przepisów, ale niemniej ważne jest zrozumienie się obu grup. Zresztą dla wielu motocyklistów najważniejsze jest to, co podkreśla też szef BMW Motorrad – dla nich znaczenie ma charakter dźwięku wydobywającego się z rury wydechowej, a nie jego głośność. Jeśli nowe ograniczenia nie zmienią tego pierwszego, to nie będzie tak źle.