Wycięty DPF, cofnięty licznik. Takie auta trafiają na rynek wtórny
Tylko w pierwszej połowie tego roku na sprzedaż wystawiono 1,2 mln samochodów używanych. Większość z nich wymaga sporych inwestycji, by powrócić do akceptowalnego stanu. Najczęściej usterki wynikają z "kreatywności" poprzedniego właściciela.
Kreatywność ta objawia się przede wszystkim w usuwaniu z samochodów filtrów DPF. Tak przynajmniej twierdzi Karolina Topolova z grupy AAA Auto.
- Sprzedajemy ponad 70 tysięcy aut używanych (…). Niestety ich stan jest na tyle niezadowalający, że zmuszeni jesteśmy odrzucić aż 65-70 proc. - tłumaczy Topolova. Najczęściej powodem odrzucenia przez komis jest właśnie brak filtra DPF.
Rocznie importujemy ponad milion samochodów używanych, a średnia ich wieku ciągle przekracza 11 lat. Polacy dalej często wybierają silniki wysokoprężne, które może i odwdzięczają się niskim zużyciem paliwa, lecz wymagają droższego serwisu oraz specyficznych warunków użytkowania. Nie lubią ciągłej jazdy w mieście na krótkich odcinkach. Wtedy właśnie zapycha się filtr DPF, którego pozbywają się kierowcy. Regenerowany element – w zależności od auta – kosztuje nawet kilka tys. zł. Taniej jest go po prostu wyciąć.
Jeśli 70 proc. aut jest w złym stanie, istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że wymarzony samochód jest wrakiem. Takie pojazdy pojawiają się w ogłoszeniach częściej, niż te, które wymagają jedynie serwisu klimatyzacji. Kolejne pozycje na liście grzechów to próba sprzedaży aut z cofniętym licznikiem, a także egzemplarze popowodziowe (co przekłada się na problemy z elektryką), po poważnych wypadkach czy złożone z części różnych samochodów.
W tym wypadku warto zainteresować się stroną internetową resortu infrastruktury, który oferuje usługę o nazwie "historia pojazdu", gdzie znajdziemy dokładnie zarejestrowany przebieg i zapiski diagnosty dokonywane podczas corocznego przeglądu.
Samo cofnięcie licznika jest ostatnio na celowniku resortu sprawiedliwości, który planuje penalizację jakichkolwiek korekt przebiegu aut. Kara ma dotykać zarówno mechanika, jak i osobę zlecającą usługę. Będzie mogła ona wynieść nawet 5 lat, lecz przepis już teraz wydaje się martwy. Obecnie za oszustwo (w celu osiągnięcia korzyści majątkowej) kara sięga 8 lat. Wystarczyłoby więc egzekwować jedno prawo, a nie tworzyć kolejne.
Przepisy na pewno nie obejmują kolejnych pozycji z listy najczęściej napotkanych usterek. Nieprawidłowo działające skrzynie biegów wynikają z zaawansowania konstrukcji dwusprzęgłowych, które nie lubią gwałtownych przyspieszeń i ruszania pod górę. Serwis jest drogi i w niektórych przypadkach może przekroczyć wartość kupowanego auta. Warto też zwrócić uwagę na sprzęgło – problemy z tym elementem także znajdują się w pierwszej dziesiątce najczęściej odnotowywanych usterek.
Listę zamyka niedziałająca klimatyzacja. Nie daj się nabrać na ogłoszenia twierdzące, że "klima" jest wyłącznie "do nabicia". Uzupełnienie czynnika z roku na rok jest coraz droższe, a jego brak może maskować większe awarie – niesprawność kompresora czy nieszczelność całego układu.
By w ogóle dociekać swoich praw po zakupie, trzeba być uważnym już podczas podpisywania umowy. Handlarze często korzystają z umowy "na niemca". Nie są oni właścicielami pojazdu, jedynie podstawiają umowę z poprzednim kierowcą. Podpisanie takiego blankietu to już proszenie się o kłopoty. Nie tylko sprzedawca umywa ręce, ale i jesteśmy zamieszani w fałszowanie dokumentów. Grozi za to nawet 5 lat pozbawienia wolności