Władze biorą się za handlarzy aut. Kary będą łagodniejsze niż obecnie
Policja zatrzymała dwóch mężczyzn odpowiedzialnych za "kręcenie licznika" w sprzedanym aucie. Grozi im 8 lat więzienia, ale już niedługo podobni oszuści mogą liczyć na mniejszą karę. Przepisy są w drodze do Rady Ministrów.
100 tys. km – o tyle zmniejszono przebieg Volkswagena Polo, który trafił do pechowego właściciela. Dwóch 30-latków, mechanik i poprzedni właściciel, "odmłodziło" auto, licząc na większy zysk. Modyfikacja stanu licznika w celu większego zysku podpada – przynajmniej na tę chwilę – pod tradycyjne oszustwo określone w art. 286 kodeksu karnego.
Przepsiy mówą: "Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu (…) podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8."
Cofanie liczników samochodów używanych jest tak dużą plagą, że władze zdecydowały się na modyfikację kodeksu karnego. Ma ona wejść w życie od 1 stycznia 2019 roku, a najważniejszą nowością ma być karanie za zmianę wskazań licznika czy niezawiadomienie stacji kontroli pojazdów o modyfikacji. Na celowniku znajdą się więc zarówno właściciele, jak i zakłady oferujące taką usługę.
Nowa ustawa wskazuje, że kara za taki czyn zostanie ograniczona do maksymalnie 5 lat, czyli mniej niż za "tradycyjne" oszustwo w celu osiągnięcia korzyści majątkowych. W teorii wykrycie nieprawidłowości ma być możliwe sprzed ekranu komputera. Ministerstwo Infrastruktury udostępniło darmowe narzędzie – historia pojazdu – gdzie można sprawdzić ostatni przebieg odnotowany podczas przeglądu. Pojawiają się jednak dwa problemy, które mogą zniweczyć cały wysiłek.
Obecnie usługa historia pojazdu nie obejmuje danych samochodów używanych importowanych z Niemiec. Zachodni sąsiad jest największym rynkiem, z którego trafiają do nas samochody używane – ponad milion egzemplarzy rocznie. Nie ma więc najmniejszego problemu, by przekręcić licznik i zalegalizować w kraju "nieco" niższy przebieg.
Inną kwestią jest sama uczciwość diagnostów, którzy mogą przecież wprowadzić nowy przebieg, po modyfikacji, do bazy danych historii pojazdu. O tym problemie pisaliśmy już wcześniej - jeden z naszych czytelników napisał do nas, że przy próbie sprzedaży jego auta okazało się, iż zainteresowany klient wygenerował darmowy raport z serwisu historiapojazdu.gov.pl. Jak się okazało, w roku 2017 podczas przeglądu samochód miał taki sam przebieg jak podczas badania rok wcześniej.
Diagnosta, kóry przez pomyłkę wpisał w system przebieg z ubiegłorocznego przeglądu, nie chciał jednak manipulować przy edytowaniu historii przebiegu, bo nie wiedział czy wprowadzenie jakichkolwiek zmian we wcześniej sporządzonych dokumentach jest możliwe i legalne. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że według przedstawicieli operatora serwisu, taka sytuacja nie była przewidziana i trzeba zgłosić się do diagnosty, który błąd popełnił.