Według Toyoty elektryczne samochody nie są jeszcze gotowe do masowej produkcji
Kilka dni temu Tesla zaprezentowała imponujący koncept Roadstera drugiej generacji oraz napędzanej elektrycznie ciężarówki. Tymczasem Toyota twierdzi, że póki co, samochody o napędzie elektrycznym nie zaspokajają potrzeb zmotoryzowanych.
Elektryk (jeszcze) niedoskonały
- Napędzane elektrycznie samochody o dużym zasięgu są bardzo drogie, a ich naładowanie zajmuje zbyt wiele czasu - stwierdził Takeshi Uchiyamada, członek zarządu Toyoty w rozmowie z czasopismem „Der Spiegel”. Nie przeszkadza to jednak japońskiej marce w pracach nad napędzanymi elektrycznie samochodami. Niedawno Toyota nawiązała sprofilowaną pod tym kątem współpracę z Mazdą i Denso. Wiadomo też, że od 2020 roku Japończycy będą sprzedawać elektryczne samochody w Chinach.
Uchiyamada, który konkurencji dla przyszłej dywizji elektrycznych samochodów Toyoty upatruje raczej w niemieckich rywalach niż w Tesli, stwierdził, że prawdziwą rewolucją w dziedzinie samochodów elektrycznych będzie dopiero opracowanie akumulatorów z elektrolitem w stałym stanie skupienia.
W obecnie wykorzystywanych akumulatorach litowo-jonowych stosowany jest ciekły elektrolit, jednak od 2011 roku prowadzone są prace nad opracowaniem znacznie wydajniejszych akumulatorów z elektrolitem w postaci ciała stałego. Tego typu konstrukcje mogą działać przy wyższej temperaturze i nie wymagają chłodzenia, co pozwala na znaczne zmniejszenie ich rozmiaru.
Toyota celuje w 50 proc. większą gęstość akumulatora przy tym samym rozmiarze, z czym wiązałoby się zwiększenie zasięgu pojazdu i skrócenie o połowę czasu ładowania w porównaniu do obecnie stosowanych technologii. Ze względu na wykorzystanie podobnych materiałów, koszt akumulatorów miałby przy tym pozostać taki sam.
Toyota ma być gotowa do wprowadzenia pierwszych samochodów z akumulatorami zawierającymi elektrolit w postaci ciała stałego w ciągu pięciu lat.
Na razie hybrydy
Obecnie Toyota znana jest jako najbardziej doświadczony producent samochodów hybrydowych. Jak przekonują Japończycy, jeżdżenie hybrydami nie jest zupełnie oddalone od doświadczeń kierowców aut elektrycznych. Taki wniosek wyciągnięto na podstawie badań przeprowadzonych przez brytyjski oddział Toyoty na samochodach klientów, którzy zgodzili się wziąć udział w eksperymencie.
Wykorzystano urządzenia telemetryczne, które mierzyły takie parametry jak czas podróży, dystans, wydajność napędu i stopień wykorzystania silnika elektrycznego oraz benzynowego. W ciągu 6 miesięcy wykonano 6393 jazd testowych, które złożyły się na łączny dystans 163 543 km – średnio 26 km na jeden przejazd.
Przynajmniej 50 proc. czasu każdego przejazdu testowane samochody pokonały wyłącznie na silniku elektrycznym bez zużycia paliwa i emisji spalin. W przypadku Toyoty C-HR Hybrid, Aurisa Hybrid i RAV4 Hybrid średnio przez 57 procent czasu jazdy nie wykorzystywały w ogóle silnika benzynowego. Testowane samochody przejechały łącznie 48 062 km w trybie EV, co oznacza 38 procent pokonanego dystansu.
Źródło: "AUtomotive News Europe", autoblog.com