Jak dowiadujemy się z „Dziennika”, ciężkie auta mogłyby być przewożone koleją, ale nie ma na to pieniędzy. Kierowcy ciężarówek spowodowali w ubiegłym roku 2864 wypadki w których zginęło 341 osób. Co zrobić z tirami? Usunąć z dróg?
Przykładów nie trzeba szukać daleko. W środę, 29 lipca płonący tir sparaliżował ruch w stronę Wrocławia na autostradzie A4. Około 7 rano rozpędzony tir, przewożący 4 tony ładunku najechał na stojąca na poboczu ciężarówkę. Tir stanął w płomieniach, a przewożone przez niego maszyny wypadły na jezdnię. Wypadek stał się przyczyną gigantycznego korka.
Podobnych historii jest mnóstwo. Każdego dnia dochodzi do niebezpiecznych zdarzeń z udziałem ciężarówek. Czy to wina ich kierowców? Nie zawsze. Zazwyczaj są to ludzie z dużym doświadczeniem, którzy jeżdżą rozsądnie. Wypadki z udziałem tirów w większości przypadków prowokują kierowcy samochodów osobowych, nie uwzględniając np., że ciężarówka potrzebuje o wiele dłuższej niż ich auto drogi hamowania.
* ZOBACZ SKUTKI ZDERZENIA TRZECH SAMOCHODÓW Z CIĘŻARÓWKĄ * Tiry są niewątpliwie utrapieniem drogowców, którzy nie nadążają za naprawą pokrytych koleinami dróg. Czy to wina kierowców ciężarówek? Tylko tych, którzy nie przestrzegają zakazu ruchu ciężkich pojazdów w gorące dni i jeżdżą przeładowanymi składami. Z drugiej strony wytrzymałość asfaltu na naszych drogach pozostawia wiele do życzenia, podobnie jak cała infrastruktura drogowa. Na ciasnych, dziurawych drogach bez poboczy ciężarówki stanowią spore zagrożenie dla samochodów osobowych i pieszych.
Ciężarówki niewątpliwie są głównym źródłem dużego hałasu na drogach, przebiegających przez małe miejscowości i miasta. Wielu kierowców pamięta z pewnością kampanię „Tiry na tory”, której celem miało być nakłonienie przewoźników do transportowania ciężarówek na duże odległości koleją. Podobne rozwiązanie stosuje się w Szwajcarii i Austrii. Trzeba jednak przyznać, że kwestionuje ono sens wożenia ładunków dużymi ciężarówkami. U nas nic z tego nie wyszło, bo koszt wprowadzenia pomysłu w życie oszacowano na miliard złotych. Konieczne byłoby zbudowanie specjalnych terminali przeładunkowych i zakup wagonów do przewożenia dużych ciężarówek. To nierealne. Zwłaszcza w dobie kryzysu.
Nie widać również szans na szybką poprawę jakości infrastruktury drogowej. Wszystko wskazuje na to, że ciężarówki nie znikną z naszych dróg i nadal będzie dochodziło do poważnych wypadków. Skoro w najbliższym czasie problemu nie da się kompleksowo rozwiązać, pozostaje zdać się na rozsądek kierowców samochodów osobowych. Odrobina wyrozumiałości dla pracy kierujących dużymi składami i mniej brawury przy ich wyprzedzaniu może przyczynić się do zmniejszenia ilości wypadków na naszych drogach. Niestety, nawet jeśli by się tak stało - uciążliwości związane z obecnością tirów na naszych drogach pozostaną.