Test: Honda CL500 - bez dodatków ani rusz
Honda CL500 to ukłon w stronę motocyklistów, którzy cenią sobie prostotę konstrukcji i off-roadowy wygląd motocykla. Choć niezbyt sprawdzi się on poza asfaltem, jest idealnym pierwszym jednośladem.
Sukces modelu CMX500 Rebel (przez ostatnie dwa lata był numerem jeden w swojej klasie w Europie) rozbudził wyobraźnię inżynierów Hondy. Dlatego też w ofercie pojawił się CL500, który jest swego rodzaju street scramblerem wykorzystującym znaną już ramę i całą resztę dodatków.
Nawet inżynierowie Hondy mówią tutaj o wykorzystaniu w zaledwie lekkim terenie. Podniesiony wydech może wzbudzić ekscytację, lecz prześwit wynoszący 155 mm czy opony Dunlop Mixtour mogą szybko ostudzić nasze zapędy. Do tego nie mamy możliwości wyłączenia ABS-u. Elektronika jest ograniczona do minimum.
Standardowo siedzisko znajduje się na wysokości 790 mm, czyli 10 cm wyżej niż w Rebelu. Mając 180 cm wzrostu bez problemu dotykałem stopami ziemi, dlatego też opcjonalnie oferowane jest wyższe siedzenie.
Dwucylindrowa jednostka generuje 47 KM i 43 Nm. Najlepiej czuje się w średnim zakresie obrotów, a przed przyspieszaniem lepiej zredukować bieg. Wibracje przenoszone na podnóżki są minimalne. Biorąc pod uwagę, że CL500 waży 192 kg, moc okazuje się wystarczająca. W porównaniu do cruisera mamy jeden ząb więcej przy tylnej zębatce, przekonstruowano też airbox, przez który powietrze wpada do silnika. Liniowe dozowanie mocy sprawia, że jest to motocykl bardzo przyjazny dla początkujących.
Na pewno warto też wspomnieć, że zejście poza miastem poniżej 3 l/100 km nie stanowi problemu. Sam bak pomieści 12 l bezołowiowej.
CL500 to połączenie znanych elementów (np. silnika oferowanego już od 2013 roku) i umiejętnego cięcia kosztów. Do dyspozycji mamy jedną tarczę hamulcową z przodu (310 mm), przez co wytracanie prędkości jest zaledwie "wystarczające". Wyświetlacz nie ma nawet obrotomierza i jest całkowicie nieczytelny w ostrym świetle. Zawieszenie ma tylko wstępną, pięciostopniową regulację sprężyny z tyłu.
CL500 wyceniony jest na 32 200 zł, co jest całkiem niezłą ofertą, ale by przyciągał wzrok, trzeba wyłożyć nieco więcej. Widoczne na zdjęciach białe elementy (+podnóżki) to kwestia ok. 2400 zł. Pakiet travel (dodaje gniazdo zasilania, sakwę i stelaż, tankpad, regulowaną dźwignię hamulców i podgrzewane manetki) wyceniono na ok. 3200 zł. Niby da się to przełknąć, ale już za 33 tys. zł otrzymamy bardziej zorientowanego na przygody CB500X.
Pierwszym modelem konkurencji, który przychodzi do głowy jeśli mowa o scramblerach, jest oczywiście jednoślad ze stajni triumpha, lecz ma on zdecydowanie większą pojemność i oczywiście cenę. Royal Enfield Himalayan ma z kolei tylko jeden cylinder. W CL500 wycelowane są za to dwa nieoczywiste modele: Benelli Leoncino 500 Trail czy Voge 525 ACX.