Trwa ładowanie...

Samochody elektryczne mają przywileje. Ich właściciele nie śpią jednak spokojnie

Jazda buspasami i darmowe parkowanie na płatnych miejscach miejskich parkingów – któż nie chciałby takich przywilejów? Od 22 lutego 2018 r. może korzystać z nich każdy. Wystarczy kupić elektryczny samochód. Problem w tym, że o nowych przepisach nie wiedzą urzędnicy i policja.

Samochody elektryczne mają przywileje. Ich właściciele nie śpią jednak spokojnieŹródło: East News, fot: BARTOSZ KRUPA
d3hxopy
d3hxopy

„Cywile” na buspasy

Wydzielenie buspasów na miejskich ulicach miało udrożnić drogi dla transportu zbiorowego i zachęcić mieszkańców do korzystania z niego. Teraz - z poziomu centralnego - taki sam ruch względem samochodów elektrycznych wykonał rząd. Zgodnie z ustawą o elektromobilności, która weszła w życie 22 lutego, w całym kraju dopuszcza się korzystanie z buspasów przez samochody elektryczne. Jest jednak i haczyk.

Jako samochody elektryczne ustawodawca rozumie tylko auta o napędzie elektrycznym napędzany energią, która jest w nim kumulowana i doprowadzana z zewnątrz. Z przywileju tego mogą więc korzystać tylko "czyste" elektryki - np. Nissan Leaf, Renault ZOE czy Volkswagen e-Golf. Właściciel BMW i3 z ekstenderem na buspas legalnie już nie wjedzie. Podobnie jest z hybrydami. Nawet tymi plug-in, czyli ładowanymi z gniazdka. Choć wiele z nich może zaspokoić potrzeby komunikacyjne przeciętnego mieszkańca miasta bez włączania jednostki spalinowej, przepisy nie przewidują tu przywileju.

Ustawa o elektromobilności przewiduje, że auta elektryczne będą mogły jeździć buspasami tylko do 1 stycznia 2026 r. Być może rząd przewiduje, ze do tego czasu będzie ich tyle, że mogłoby to zupełnie zakorkować miasta. Jest też furtka dla samorządów. Zarządca drogi może uzależnić możliwość poruszania się buspasami w samochodach elektrycznych od ich liczby. Ostatecznie wszystko jest więc w rękach samorządów.

Parking zawsze za darmo

Zgodnie z art. 13.1 Ustawy o drogach publicznych właściciele samochodów elektrycznych nie muszą również ponosić kosztów, zostawiając auto na miejskim płatnym parkingu. Tu również mamy do czynienia z ograniczeniem definicji samochodu elektrycznego. Właściciele hybryd czy aut elektrycznych wspomaganych silnikiem spalinowym muszą obejść się smakiem

d3hxopy

Na razie nerwy

Przywileje powinny zachęcić zmotoryzowanych do przesiadania się do samochodów elektrycznych. W końcu dla mieszkańców miast to nie lada ułatwienia, a zasięg aut elektrycznych z pewnością wystarczy im do codziennej jazdy. Kłopot w tym, że na razie korzystanie z przywilejów oznacza możliwość otrzymania mandatu i stratę czasu oraz nerwów, by sprawę odkręcać.

Jak sprawdził serwis wysokienapiecie.pl, tylko niewielka część jednostek urzędniczych odpowiedzialnych za utrzymanie parkingów, a nawet nie wszyscy policjanci zdają sobie sprawę z wejścia w życie nowych przepisów. Ci, którzy o nich wiedzą, również mają twardy orzech do zgryzienia. W końcu nie każdy potrafi odróżnić wspomniane BMW i3 w wersji "czysto" elektrycznej od takiego samego auta wyposażonego w ekstender, czyli silnik spalinowy, który w razie potrzeby ładuje baterie auta.

Póki co może się więc zdarzyć, że straż miejska zostawi wezwanie do zapłaty dodatkowej opłaty za postój za wycieraczką elektrycznego auta. Policja może też - na przykład na podstawie nagrania z monitoringu - wypisać niesłuszny mandat za korzystanie z pasa dla autobusów. W takim przypadku trzeba się odwoływać. Wizyty w siedzibie straży miejskiej czy korespondowanie z policją jest jednak mało przyjemne. Problem rozwiąże się 1 lipca 2018 r.

To właśnie tego dnia rozpocznie się proces oznaczania pojazdów elektrycznych nalepkami, które określają sposób ich zasilania. O naklejkę trzeba będzie zwrócić się do wydziału komunikacji właściwego dla miejsca zamieszkania właściciela pojazdu. Po naklejeniu jej na szybę, problem zniknie. Póki co nowa rzeczywistość rodzi się w bólach.

d3hxopy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3hxopy
Więcej tematów