Wszystko zaczęło się 20 lat temu, kiedy poznaliśmy pierwszą generację małego, rodzinnego i bardzo nowatorskiego - jak na tamte czasy - minivana Renault. Dzisiaj francuski producent ponownie zaskakuje. I to od razu w dwóch odsłonach.
Świat oszalał na punkcie crossoverów i SUV-ów, ale dokładnie 20 lat temu Scenic otworzył nowy rozdział w motoryzacji, rozpoczynając trend minivanów bazujących na segmencie C (auta kompaktowe), ale oferując znacznie więcej przestrzeni wewnątrz, wyższe nadwozie oraz ponadprzeciętną funkcjonalność. Konkurenci zaczęli wyrastać jak grzyby po deszczu. Minęły dwie dekady i dzisiaj trend się zmienił. Koncepcja się nieco wypaliła. Udział w rynku aut z nadwoziem tego rodzaju pikuje i to właśnie crossovery zbierają śmietankę ze sprzedażowego tortu. To one stały się nowym ulubionym autem rodzinnym, a każdy producent musi dostosować się do nowych wymagań klientów. Także Renault z modelem Scenic. I wydaje się, że Francuzi mają na to swoją sprytną receptę. Jaką?
Zaprojektowali oni kompaktowego minivana, który jest nie tylko funkcjonalny, ale też odważny wizualnie i nawiązuje do crossoverów, akcentując to na lewo i prawo swoim wyglądem. Nowy Scenic (także w większej wersji Grand Scenic) zyskał kilka mocnych punktów. Po europejskich drogach jeżdżą miliony egzemplarzy poprzednich odsłon tego modelu (ok. 5 milionów), a nowa generacja ma sprawić, że do tego stadka dołączą kolejne setki tysięcy. Wygląd przodu to jasne nawiązanie do reszty gamy Renault – Kadjara, Megane, Espace'a. Bardzo stylowo i nowocześnie. To właśnie wygląd sprawia największe wrażenie. Sam główny projektant marki Laurens van den Acker wspomniał, że jeżeli nowy Scenic nie będzie się sprzedawał, to – segment MPV zasługuje na śmierć”. I nie można się z nim nie zgodzić.
Obie wersje Scenica robią wrażenie, dają powiew świeżości w tej nieco zapomnianej części rynku. Mniejszy jest zdecydowanie bardziej kompaktowy, z kolei większy brat, Grand Scenic, to już bardzo poważna przestrzeń do zagospodarowania, a opcjonalnie może pomieścić do siedmiu osób. Wygląd nadwozia to jedno, ale prawdziwym zaskoczeniem jest fakt, że obie wersje wyposażone są w... 20-calowe koła! W standardzie. To pierwszy sprytny zabieg Renault. Tym sposobem upodabnia MPV do SUV-a. I ja osobiście kupuję ten zabieg. Auta w takim “obuwiu” wyglądają świetnie. Francuska marka od razu uspokaja, że opony będą kosztować w salonie dokładnie tyle samo co te w rozmiarze 17 cali.
Scenica i Grand Scenica różni długość – drugi jest o 23 cm większy, a co za tym idzie, zyskujemy na przestrzeni, głównie w bagażniku (7-osobowy – 596 l/5-osobowy – 765 l). Mniejszy natomiast przewiezie rekordowe w klasie 572 l bagażu (a gdy przesuniemy kanapę do przodu - aż 720 l). Do tego mamy dodatkowe 63 litry przestrzeni rozrzucone po kabinie w małych schowkach. Szkoda tylko, że ten przed pasażerem z przodu wysuwa się (a nie opuszcza) z taką siłą, że można to dosadnie odczuć na swoich kolanach! Ciekawe rozwiązanie, ale trzeba się przyzwyczaić.
Fotele w drugim rzędzie nie są już demontowalne, ale można je przesuwać w przód i w tył, zyskując miejsce w bagażniku. W bogatszych wariantach możemy nimi sterować za pomocą dotykowego monitora lub przy użyciu przycisków w bagażniku - sprytne. Ilość miejsca z przodu jest zadowalająca, jednak w drugim rzędzie lepiej poczują się mniejsze osoby i dzieci, nie mówiąc już o dodatkowych fotelach w bagażniku (wersja Grand Scenic). W tym zakresie konkurencja bywa lepsza.
Samo wnętrze zasługuje na brawa, może nie na stojąco, ale trzeba przyznać, że jakość wykonania robi bardzo pozytywne wrażenie. Wiele materiałów, szczególnie tych, z którymi styka się kierowca czy pasażerowie, to bardzo przyjemne tworzywa. Jest miękko, stylowo i przytulnie. Fotele to kolejne pozytywne zaskoczenie - wygodne, nieźle trzymające na boki i chyba z największymi zagłówkami, jakie mamy obecnie na rynku. Oznacza to komfort, komfort i jeszcze raz komfort.
Jednak, aby faktycznie było wygodnie, potrzebny jest jeszcze jeden składnik. Zawieszenie. Ruszajmy zatem w drogę. W ofercie mamy paletę silników wysokoprężnych oraz benzynowych. Przedział mocy od nieco zbyt małej, do takiej w sam raz. W gamie nie spotkamy prawdziwych rakiet. Benzynowe to silnik 1,2 l TCe w dwóch wersjach mocy – 115 i 130 KM. Motory wysokoprężne zaczynają się od 95 koni mechanicznych w 1,4 dCi, a na 160-konnym 1,6 dCi kończąc. Mamy też wariant dCi 110 Hybrid, ale nie jest to hybryda do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni, bo nie mamy możliwości poruszania się wyłącznie na silnikach elektrycznych, a „jedynie” służą one do wsparcia jednostek konwencjonalnych, poprawiając osiągi i zmniejszając spalanie o około 10 proct. Prawdę mówiąc, dla bezpiecznej i dynamicznej jazdy, lepiej celujmy w jednostki mocniejsze. Najsłabsze służą raczej do monotonnego przemieszczania się.
Scenic wyposażony może być w 6-biegowy manual bądź całkiem niezłą dwusprzęgłową skrzynię zautomatyzowaną. A jakie wrażenia zza kierownicy? Obie wersje prowadzi się bardzo przyjemnie, biorąc pod uwagę funkcję jaką Scenic ma spełniać, czyli być wygodnym narzędziem do podróży. Układ kierowniczy przekazuje zestaw informacji o drodze w takiej dawce, że czujemy się bardzo pewnie. Rozstaw kół zwiększony o 65 i 57 mm (odpowiedni z przodu i z tyłu) w porównaniu do poprzednika sprawia, że w zakrętach nie ma czego się obawiać. Do tego jednostka napędowa została mocno przesunięta w kierunku kabiny, a to wszystko sprawia, iż rozkład masy, balans i trakcja zostały bardzo poprawione. Zawieszenie zestrojono celując w komfort. Jest dość miękkie, ale bezpieczne. Nawet przy dynamicznej jeździe w zakrętach nie czuć niepewności. To zdecydowanie najlepiej prowadzący się Scenic w historii.
Wszystkie wersje wyposażone są dotykowy wyświetlacz, radio, dwustrefową klimatyzację, automatyczne światła i wycieraczki. Renault Scenic otrzymało, a jakże, 5 gwiazdek w testach Euro NCAP i może pochwalić się całą serią asystentów: ostrzegających przed opuszczeniem pasa ruchu, informujących o martwym polu w lusterkach, automatycznie hamujących przed pieszymi czy innymi autami w ruchu miejskim. Ponadto Scenic potrafi: czytać znaki drogowe, pomóc przy parkowaniu, pokazać obraz z tylnej kamery, grać systemem audio Bose Surround. Wykryje też zmęczenie kierowcy (Tiredness Detection Warning – TDW) i przedstawi informacje na kolorowym wyświetlaczu przeziernym (HUD). Na pokładzie znajdziemy także gry dla całej rodziny. Tak nowa technologia może uprzyjemnić jazdę podczas wakacyjnej podróży czy po prostu, gdy stoimy w korku z dziećmi w drodze do szkoły.
Nowy Scenic i Grand Scenic prezentują się ciekawie. Wygląd to jednak nie wszystko, bo pod ładnym wdziankiem znajdziemy jedno z najlepiej wyposażonych aut w segmencie. Idzie za tym spora dawka technologii. Do samochód ten tego przyjemnie się prowadzi. Cen niestety jeszcze nie znamy. Po pierwszym spotkaniu mam wrażenie, że rynek MPV jeszcze nie zasługuje na śmierć. Czy nowy Scenic odciągnie rodzinnych klientów od ich ulubionych crossoverów? Przekonamy się niedługo.
Michał Grygier