Porsche Mission E: rewolucjonista wśród samochodów elektrycznych
Podczas Salonu Samochodowego we Frankfurcie debiutuje Porsche Mission E. Pojazd ten ma zrewolucjonizować rynek samochodów elektrycznych dzięki 500-kilometrowemu zasięgowi i trwającemu zaledwie 15 minut ładowaniu.
Ten czteroosobowy koncept jest napędzany nową, choć sprawdzoną w wyścigach konstrukcją, na którą składają się dwa silniki synchroniczne z magnesami trwałymi (podobnymi do znanych ze zwycięzcy tegorocznego Le Mans, 919 Hybrid). Łączna moc przekracza 600 KM, a to pozwala na rozpędzenie się do 100 km/h w mniej niż 3,5 s, a od 0 do 200 km/h w niespełna 12 s. W przeciwieństwie do obecnych rozwiązań Mission E może rozwijać pełną moc nawet po wielokrotnym, agresywnym przyspieszaniu w krótkich odstępach czasu. Za przeniesienie napędu odpowiada system Porsche Torque Vectoring, rozdzielający moment obrotowy pomiędzy poszczególnymi kołami.
* ILE WART JEST TWÓJ SAMOCHÓD? MOŻESZ SIĘ ŁATWO PRZEKONAĆ * Zasięg pojazdu na jednym ładowaniu wynosi do 500 km, a w ciągu 15 minut można go naładować do poziomu wystarczającego na przejechanie ok. 400 km. Jest to możliwe dzięki technologii 800 V. Podwojenie napięcia, które w dotychczasowych samochodach elektrycznych wynosi ok. 400 V, przekłada się na istotne korzyści - krótszy czas ładowania oraz niższą masę. Do transportu energii można bowiem stosować lżejsze i cieńsze przewody miedziane. System współpracuje też z konwencjonalną, 400-woltową stacją ładowania oraz ładowarką indukcyjną - wystarczy wówczas zaparkować nad zamontowaną w posadzce garażu cewką, a akumulatory zostaną naładowane bezprzewodowo. Litowo-jonowe akumulatory zamontowano w podwoziu, na całym odcinku pomiędzy przednią a tylną osią - dało to równomierny rozkład ciężaru i obniżenie środka ciężkości. Nadwozie zbudowano z lekkiej mieszanki aluminium,
stali i polimerów wzmacnianych włóknami węglowymi.
Mierzący 130 cm wysokości Mission E charakteryzuje się zwartymi proporcjami oraz zintegrowanymi elementami aerodynamicznymi. Opływową stylizację podkreślają wloty i wyloty powietrza, otwory po bokach oraz specjalne prowadnice. Rzeźba przedniego pasa nawiązuje do Porsche 918 Spyder oraz aut wyścigowych. Przednie błotniki i nisko poprowadzona maska przypominają z kolei klasyczną "dziewięćsetjedenastkę". Misson E ma dwie pary drzwi, zaś lusterka boczne zastąpiono przez kamery. Za oświetlenie odpowiadają nowe, LED-owe reflektory typu matrix z czteropunktowym układem diod. Z tyłu w oczy rzuca się zwężająca szyba oraz podświetlany napis "Porsche" nad świetlnym łukiem biegnącym przez całą szerokość czarnej, szklanej listwy. Zastosowanie napędu elektrycznego pozwoliło na zmiany w architekturze kabiny - np. brak tunelu środkowego czy użycie czterech foteli kubełkowych dla każdego z pasażerów.
Kierowca przed swoimi oczami będzie miał szeroki, wolnostojący ekran z zakrzywionym profilem i pięcioma okrągłymi instrumentami. Wskaźniki są wirtualne, a wyświetlacz wykonano w technologii OLED. Ciekawy jest sposób obsługi - system okulograficzny za pomocą kamery sprawdza, na który zegar akurat spogląda kierowca. Gdy wciśnie przycisk na kierownicy, właśnie na tym wskaźniku pojawi się panel sterowania. Ponadto ekran śledzi pozycję fotela oraz ciała prowadzącego i zmienia względem niego swoje położenie. Ukryta w lusterku wstecznym kamera rozpoznaje, czy kierowca ma dobry nastrój i prezentuje go w formie ikony na zestawie wskaźników. Informację tę można zachować wraz z danymi trasy przejazdu i podzielić się nią za pośrednictwem mediów społecznościowych.
ll, moto.wp.pl