W ciągu mijającego tygodnia okazało się, że Polacy wciąż kupują stare samochody, choć produkują wiele „swoich”, Koreańczycy chcą do Europy, a straż miejska wystawiała mandaty z fotoradarów niewinnym.
Polaków nie stać na nowe samochody, nie mogą sobie także pozwolić na kilkuletnie używane - wskazują dane dotyczące ogłoszeń zamieszczanych w internecie. Statystyczny samochód wystawiony w 2011 r. na sprzedaż w serwisie otoMoto.pl miał ok. 10 lat i kosztował nieco ponad 20 000 zł. Jednak ta średnia cena nie oddaje w pełni tendencji rynkowych. W Polsce istnieje duże zapotrzebowanie na najtańsze auta. Najwięcej zapytań w serwisie dotyczyło aut w przedziale od 4 tys. do 5 tys. zł. Drugim pod względem popularności zakresem były pojazdy kosztujące od 3 tys. do 4 tys. zł, trzecim - od 5 tys. do 6 tys. zł. Nie wróży to dobrze w kwestii bezpieczeństwa na drogach. Co jednak kupują Polacy, którzy mogą sobie pozwolić na nowy samochód? Okazuje się, że w pierwszej dziesiątce najpopularniejszych nad Wisłą aut znalazło się
kilka montowanych w Polsce. To prawdziwe zaskoczenie.
Niespodzianką jest również postępowanie prokuratorskie, które dotyczy niesłusznie wystawionych mandatów. Do jedenastu wzrosła liczba strażników miejskich, którym Prokuratura Okręgowa w Białymstoku postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych i poświadczenia nieprawdy w sprawie dotyczącej użycia fotoradaru. Śledztwo dotyczy podejrzeń, że mandaty za przekroczenia prędkości zarejestrowane przez fotoradar Straży Miejskiej w Białymstoku płaciły nie te osoby, które powinny.
Chodzi o przypadki, gdy mimo ustalenia sprawcy wykroczenia, funkcjonariusz odstępował od jego ukarania i poświadczał w dokumentacji, że rzeczywistym sprawcą była inna osoba. I to ta osoba odpowiadała za wykroczenie a nie ta, która rzeczywiście prowadziła samochód. Według
nieoficjalnych informacji ze źródeł w prokuraturze, mogło chodzić o to, iż osoba, która rzeczywiście jechała samochodem, chciała uniknąć mandatu i punktów karnych, których miała już dużo. Dlatego jej mandat przyjmował ktoś inny, np. rodzina.
Nie można natomiast dyskutować na temat winy kierowców prowadzących po spożyciu alkoholu. Rok 2011 podsumowała policja. Okazało się, że funkcjonariusze zatrzymali w tym czasie 183 tys. nietrzeźwych prowadzących pojazdy. To o 17 tys. więcej niż rok wcześniej. Mimo antyalkoholowych kampanii społecznych, coraz ostrzejszych policyjnych kontroli i surowszych kar za jazdę po pijanemu liczba kierujących po alkoholu w 2011 r. wzrosła o 10,6 proc. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w ubiegłym roku policja zatrzymała 183 tys. takich osób. - Wyłapujemy coraz więcej przypadków, które dotąd stanowiły ciemną liczbę - mówi Mariusz Sokołowski, rzecznik KG Policji.
Nie wiadomo jednak, jaki odsetek spośród zatrzymanych przez policję za ten proceder stanowili rowerzyści. Tych najłatwiej rozpoznać – poruszają się wężykiem.
_ Zdjęcia mają charakter wyłącznie ilustracyjny. Zamieszczone teksty nie dotyczą osób umieszczonych na zdjęciach. _
Na polskich ulicach jest groźnie nie tylko z powodu nietrzeźwych kierowców. Materiały niebezpieczne - łatwopalne, wybuchowe, żrące, a nawet promieniotwórcze - przewożone są w Polsce często w godzinach największego ruchu, w pobliżu budynków użyteczności publicznej oraz terenów ekologicznych. Przy ich transporcie dochodzi do coraz częstszych wypadków i awarii. Wojewodowie i marszałkowie województw nie zdają sobie sprawy z potencjalnych zagrożeń, a osoby bezpośrednio odpowiedzialne za przewóz takich materiałów są do tego źle przygotowane. Najwyższa Izba Kontroli negatywnie ocenia sprawowanie przez wojewodów i marszałków województw nadzoru nad przewozem towarów niebezpiecznych. Liczba wypadków i awarii przy transporcie takich substancji wzrosła na drogach z 220 w 2009 r. do 253 w roku następnym, zaś na kolei podwyższyła się odpowiednio z 28 do 32 przypadków. Czyli – jak zwykle u nas – panuje
bylejakość.
To inaczej niż u Koreańczyków. Kia, jeszcze kilkanaście lat temu wyśmiewana za mizerny poziom swoich samochodów, dziś chce zagrażać europejskim tuzom. W minionym tygodniu o tej firmie i powiązanym z nim Hyundaiu było głośno trzykrotnie. Po raz pierwszy w Polsce zagościła nowa Kia cee'd. Zdaniem przedstawicieli Kii to nie jest kolejna modyfikacja tego modelu, lecz zupełnie nowy samochód. Trzeba przyznać, że wygląda znacznie bardziej atrakcyjnie, niż samochody, które tradycyjnie kojarzone są z patrolami drogówki. To jednak nie wszystko. Producent zaprezentował również samochód mający być przyszłością koreańskiej marki. Kia K9 to limuzyna, która będzie plasowana w segmencie o piętro wyższym od Volkswagena Passata. Azjaci przygotowali także coś, co w przyszłości może stać się propozycją dla osób szukających
sportowych emocji na co dzień. Koncepcyjne coupe - Hyundai i-oniq - robi wrażenie, choć może nieco kojarzyć się z hybrydowym Infiniti M, który też czeka na wdrożenie do produkcji.
Przyszłość może przynieść ciekawe owoce również wobec w przypadku Peugeota i General Motors. Te dwie firmy ogłosiły, że nawiążą współpracę. Nie oznacza to jednak, że pojawi się nowa marka. Podstawę aliansu tworzą dwa filary: współdzielenie platform samochodów, komponentów i modułów oraz stworzenie globalnej organizacji zakupowej joint venture, kupującej towary, podzespoły i usługi od dostawców, z rocznym łącznym wolumenem zakupów na poziomie około 125 mld dolarów. Każda firma będzie nadal niezależnie
wprowadzała na rynek i sprzedawała własne samochody w konkurencyjny sposób. Oprócz tego, sojusz tworzy podstawę, pozwalającą firmom na elastyczny rozwój innych obszarów współpracy.
Na auta opracowane wspólnie przez GM i Peugeota trzeba będzie jeszcze poczekać. Już teraz firma Chevrolet zapowiedziała jednak premierę Camaro ZL1 – najmocniejszej odmiany produkcyjnej tego modelu w historii. Pod maską samochodu pracował będzie turbodoładowany silnik o pojemności 6.2 litra, rozwijający moc 580 KM i osiągający moment obrotowy o wartości 754 Nm. Z 6-biegową przekładnią automatyczną przyspiesza od 0 do 60 mil na godzinę (96,5 km/h) w czasie 3,9 sekundy – o jedną dziesiątą sekundy szybciej, niż ten sam samochód z przekładnią manualną. Prędkość maksymalna samochodu wyniesie 296 km/h.
Znacznie wolniejsza, ale i tańsza będzie Skoda Citigo w wersji z pięcioma drzwiami. Skoda Citigo to samochód, który powstał z wyrzeczeń projektantów na rzecz zmniejszenia gabarytów. Mała „czeszka” od swojego właściciela też będzie wymagała wyrzeczeń. Największym z nich jest akceptacja osiągów. Mieliśmy okazję przetestować słabszą, a co za tym idzie tańszą wersję Citigo. Trzycylindrowy motor MPI o pojemności 1.0 l generuje moc 60 KM i oferuje 95 Nm momentu obrotowego. Cena będzie jednak prawdopodobnie niższa niż 35 tys. zł, więc niewykluczone, że będzie to polski hit.
tb/