Oszczędna jazda w szczegółach
Ceny paliw nie są już tak niskie jak w wakacje i wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie na powrót takich cen nie ma co liczyć. Możemy jednak we własnym zakresie ograniczyć kwoty, jakie zostawiamy przy dystrybutorach. Wystarczy wpoić sobie kilka nawyków i uważnie prowadzić
Te techniki mogą cię zaskoczyć
Ceny paliw nie są już tak niskie jak w wakacje i wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie na powrót takich cen nie ma co liczyć. Możemy jednak we własnym zakresie ograniczyć kwoty, jakie zostawiamy przy dystrybutorach. Wystarczy wpoić sobie kilka nawyków i uważnie prowadzić. Oto zasady, których nie uczą każdego na kursie prawa jazdy.
Wielu osobom, które z góry odrzucają ekonomiczną jazdę, wydaje się, że polega ona między innymi na wolnym przyspieszaniu. Na szczęście jest dokładnie odwrotnie. Samochód spala najmniej na najwyższym biegu, na którym w danym momencie może się poruszać. Celem oszczędnego kierowcy jest więc szybkie jego osiągnięcie i jak najdłuższe używanie. - Przyspieszając delikatnie "muskając pedał gazu" będziemy zawalidrogą i w dodatku nie przełoży się to na niskie spalanie , ponieważ przyśpieszać będziemy długo i długo też będziemy mieli wysokie zużycie paliwa. Przyśpieszać należy zdecydowanie, wciskając pedał gazu jeśli warunki pozwalają nawet do trzech czwartych głębokości, lecz zmieniamy bieg przy około 2000 obr/minut silnika diesla a 2500 obr/min w silniku benzynowym. Możemy przekroczyć wcześniej wymienione obroty i pominąć biegi np. z 3 na 5 bieg Kierowca eco jest czasami najszybszym kierowcą startującym ze skrzyżowania - mówi Radosław Jaskulski, trener SKODA Auto Szkoła.
W nowszych samochodach tuż obok zegarów lub pomiędzy nimi wyświetlana jest podpowiedź, w którym momencie można zmienić bieg na wyższe. To cenna wskazówka dla kierowcy. Gdy osiągniemy najwyższy możliwy w danych warunkach bieg, jedźmy na nim jak najdłużej. System wskaże nam moment, w którym trzeba zredukować przełożenie.
Oczywiście od zasady ograniczania obrotów podczas przyspieszania jest odstępstwo. Nie róbmy tego, gdy wyprzedzamy. Jeśli na szali jest bezpieczeństwo nasze i innych uczestników ruchu, wykorzystajmy wyższe obroty silnika. Ma on wtedy wyższą moc, a w przypadku motorów bez doładowania również wyższy moment obrotowy
Na "luzie" nie zawsze znaczy źle
Podczas jazdy na biegu z całkowicie puszczonym pedałem przyspieszenia, samochód, którego silnik korzysta z technologii wtrysku paliwa, nie pobiera z baku ani kropli. Czy z tego powodu jazda na biegu jałowym jest zupełnie nieopłacalna?
Samochód toczący się na biegu jałowym pobiera paliwo, od około 0,7 do 1 l/100km. Gdzie tu ekonomia? Tocząc się na luzie, przejedziemy zdecydowanie dalej i wytracanie prędkości będzie nikłe. Gdyby porównać drogę hamowania silnikiem i toczenia się na luzie, to może być nawet dwa razy dłuższy dystans na korzyść luzu, więc do momentu rozpoczęcia hamowania silnikiem musimy mieć wciśnięty pedał gazu i samochód pali wtedy 4-10 l/100km. Toczenie na luzie jest bardziej ekonomiczne, tylko trzeba znacząco dalej obserwować drogę i przewidywać kolejne ruchy - stwierdza Radosław Jaskulski, trener SKODA Auto Szkoła.
Jazdy na luzie należy jednak używać jej z rozsądkiem. Tylko wtedy, gdy naprawdę może okazać się to przydatne. Jest to korzystne wówczas, gdy z dużym wyprzedzeniem wiemy, że będziemy musieli zatrzymać się lub poważnie zwolnić. Wszystko zależy tu od dystansu i prędkości. Jeśli do zatrzymania się mamy 200 metrów i jedziemy z prędkością 60 km/h, lepszym pomysłem będzie całkowite puszczenie pedału przyspieszenia i hamowanie silnikiem, czyli jazda na biegu, a w razie potrzeby jego redukcja. Wówczas do silnika w ogóle nie jest dawkowane paliwo. Wyjątek stanowią tu starsze auta wyposażone w gaźnik. Użycie luzu powinno być za każdym razem przemyślane przez kierowcę, który - biorąc pod uwagę miejsce, w którym jest, prędkość, z jaką się porusza i warunki na drodze - decyduje czy lepsze jest użycie luzu, czy hamowanie silnikiem.
Wielu kierowców obawia się, że wykorzystywanie biegu jałowego to wzrost zagrożenia spowodowany pogorszeniem się walorów trakcyjnych auta. Jednak lwia część samochodów poruszających się po naszych drogach wyposażona jest w system ABS, a wiele również w ESP. W tym przypadku o wzroście zagrożenia nie może być mowy. Nad wszystkim czuwa komputer, który w razie kłopotów odpowiednio używa hamulców, by nie dopuścić do poślizgu.
Argumentem nie jest również twierdzenie, że jazda na luzie powoduje, iż w sytuacji zagrożenia nie będziemy mogli ratować się poprzez dodanie gazu. Sytuacje, w której kierowca nie posiadający profesjonalnych, rajdowych umiejętności, może uratować się w ten sposób, należą do rzadkości. Jednocześnie jeśli manewr się nie uda, zderzenie nastąpi z większą prędkością i będzie miało poważniejsze konsekwencje. Lepszym pomysłem jest wciśnięcie hamulca i zdanie się na samochodową elektronikę. Nie powinniśmy bać się używania biegu jałowego podczas codziennej jazdy. Nie wolno z tym jednak również przesadzać. Luz to tylko jeden z elementów repertuaru technik jazdy używanych przez dobrego kierowcę.
Hamowanie silnikiem
Wytracanie prędkości poprzez jazdę na biegu z zupełnie puszczonym pedałem przyspieszenia to świetny sposób na oszczędności. Tę technikę kojarzymy głównie z podróżowaniem w górach, kiedy pozwala nam na bezpieczne ograniczenie prędkości podczas pokonywania zjazdów ze wzniesień. Z dobrym skutkiem możemy jednak wykorzystywać ją również w mieście. Jeśli na znajdującej się o 200 lub 300 metrów przed nami sygnalizacji światło zmieni się na czerwony, warto wykorzystać hamowanie silnikiem. Jeżeli obroty spadają do ok. 1,5 tys., redukujemy przełożenie, a hamulca używamy, by zupełnie się zatrzymać.
Taka technika jazdy wymaga przewidywania sytuacji na drodze i obserwowania jezdni dalej niż tylko kilkanaście metrów przed maską. Jednocześnie wpływa więc pozytywnie na bezpieczeństwo.
Parkuj tyłem
Choć na pierwszy rzut oka może być to nieco dziwne, to, ile spala nasz samochód, zależy również od tego, jak parkujemy. Jeśli zostawiamy samochód prostopadle do przebiegu pasa ruchu, wybierajmy parkowanie tyłem - czyli dokładnie odwrotnie niż na powyższym zdjęciu. Manewr wykonujemy wówczas na ciepłym silniku. Jeśli zaparkujemy przodem, trzeba będzie opuszczać miejsce parkingowe na zimnym silniku, a to oznacza większą konsumpcję.
Oczywiście ta metoda nie pozwoli nam zaoszczędzić litra na każde sto kilometrów, ale oszczędność to budowla składająca się z wielu elementów.
Unikajmy krótkich przejażdżek
Wiele osób wykorzystuje samochód, by udać się na poranne zakupy. Najczęściej jest to niewielki dystans - kilometr, a czasem tylko kilkaset metrów. Niestety, taki wyjazd jest kosztowny. Zimny silnik zużywa o wiele więcej paliwa niż już po rozgrzaniu. Tymczasem tak krótki dystans nie daje mu możliwości osiągnięcia właściwej temperatury pracy. Na baczności powinni się mieć także kierowcy samochodów z silnikiem Diesla - jazda na takich odcinkach bardzo niekorzystnie wpływa na żywotność tych motorów i akumulatorów. Jeśli zatem na zewnątrz panują akceptowalne warunki atmosferyczne, skorzystajmy z roweru lub nóg.
Właściwe ciśnienie w oponach
Badania pokazują, że ponad połowa polskich kierowców jeździ z niewłaściwym ciśnieniem w oponach. Tymczasem sprawdzenie go przy okazji tankowania pozwoli nie tylko zredukować zużycie paliwa (odpowiednie opory toczenia), ale również samego ogumienia (nieodpowiednie ciśnienie niszczy opony). Pompując koła, pamiętajmy jednak o zaleceniach producenta. Najczęściej znajdziemy je w instrukcji obsługi lub na naklejce w okolicach drzwi kierowcy lub wlewu paliwa. Ciśnienie należy sprawdzać na zimnych oponach, a więc po dłuższym postoju lub krótkiej jeździe.
Zmniejsz masę
Wymierne korzyści może przynieść po prostu uporządkowanie wnętrza samochodu. Wożenie zbędnego bagażu sprawia, że auto ma większą masę, a w konsekwencji niepotrzebnie zużywamy większe ilości paliwa. Na każde dodatkowe 100 kg przypada średnio 0,3 l/100 km. Jeśli zatem wozimy jakieś nadliczbowe kilogramy, postarajmy się ich pozbyć. Zdemontujmy też nieużywany bagażnik dachowy - zdecydowanie pogarsza on aerodynamikę, co bezpośrednio przekłada się na wyższe zużycie paliwa.
Wyeliminowanie kilku powszechnych błędów może sprawić, że apetyt samochodu spadnie o ok. 20 proc. Czy to dużo? Załóżmy, że średnie spalanie benzynowego samochodu to 6,5 l/100 km, a miesięcznie przejeżdżamy tysiąc kilometrów. Obniżenie spalania o 20 proc. oznacza tu oszczędność 1,3 l benzyny na 100 km. W miesiącu będzie to więc 13 litrów tego paliwa, co przekłada się na kwotę 44 zł. W ciągu roku to już około 530 złotych.
Tomasz Budzik, Wirtualna Polska