Zimą kierowcy muszą borykać się z problemami typowymi dla zmotoryzowanych. Oprócz codziennego odśnieżania lub skrobania szyb, kłopot stanowi również rozruch wystygłego silnika. Dlaczego? Po pierwsze, wraz z obniżaniem się temperatury spada wydajność akumulatora i nic na to nie poradzimy. Po drugie, wprawienie w ruch jednostki napędowej utrudnia gęstniejący w niskich temperaturach olej. Tu jednak możemy coś zrobić. Nie każdy olej jest bowiem równie wrażliwy na mrozy.
Do zamierzchłej przeszłości należą czasy, gdy używano olejów letnich i zimowych. W instrukcjach obsługi większości współczesnych samochodów osobowych znajdziemy informację, że interwał pomiędzy wymianami oleju wynosi 15 tys. km lub więcej. To oznacza, że prawie każdy, w aucie niewykorzystywanym do celów służbowych, wymienia olej raz w roku. Ciecz ta musi więc poradzić sobie z warunkami, jakie są charakterystyczne dla lata, jak i zimy. Za tę zdolność odpowiada lepkość oleju.
Jej oznaczenie (SAE) znajdziemy na każdej butelce oleju. Ma ono postać połączonego myślnikiem dwuznaku, w którym pierwszy człon jest liczbą występującą przy literze „W”, a drugi jest po prostu liczbą. „W” oznacza tu angielskie słowo „winter”, a więc „zima”. Im niższa liczba stojąca przy „W”, tym olej rzadszy jest w zimie. Jakie ma to znaczenie?
Olej, który zimą zachowuje bardziej płynną konsystencję, zapewnia łatwiejszy rozruch. To jednak nie wszystko. Po uruchomieniu jednostki napędowej szybciej dociera on do wszystkich elementów, które wymagają poślizgu. Chodzi tu przede wszystkim o tłoki i cylindry, a także turbinę, która jest przecież smarowana - i jednocześnie chłodzona - olejem silnikowym i już po niewielkim naciśnięciu pedału przyspieszenia rozkręca się do wysokich obrotów. Badania pokazały, że start jednostki napędowej zimą może powodować w niej takie zużycie, jakie charakterystyczne jest dla pokonania blisko 500 km. Warto więc wiedzieć, z jakimi temperaturami radzi sobie olej, który wlewamy do silnika.
Smarowidło o oznaczeniu 20W nadaje się do temperatur nie niższych niż -15 stopni Celsjusza. W przypadku olejów 15W granicą jest -20 stopni, przy 10W -25 stopni, 5W -30 stopni, a dla 0W -35 stopni Celsjusza. Co z tego wynika dla przeciętnego kierowcy?
Współczesne silniki to często bardzo precyzyjnie skonstruowane mechanizmy o ogromnej wydajności. Są one jednak również delikatne, a ich ochronę zapewnia rekomendowany przez producenta typ oleju. Nie oznacza to jednak, że nie możemy pokusić się o wymianę smarowidła na takie, które z zapasem spełnia kryteria narzucane przez producenta naszego auta, a przy okazji zapewnia lepszą ochronę zimą.
By przekonać się, czy w naszym przypadku możliwa jest taka wymiana, najlepiej zwrócić się do fachowego serwisu lub po prostu sprawdzić to na stronie internetowej wybranego przez nas producenta oleju. Właściwie każdy z nich udostępnia na swojej witrynie wyszukiwarkę oleju do modelu o ściśle określonym silniku. Jeśli więc wskaże ona, że możemy wybrać spośród dwóch produktów, z których jeden ma niższą liczbę stojącą przy „W”, może warto nieco dopłacić i zapewnić silnikowi lepszą ochronę. Szczególnie jeśli nasze auto parkuje "pod chmurką".
tb, moto.wp.pl