Nissan Pathfinder
None
Nie tylko dla taty
Przeszedł odmładzające zmiany, powszechnie nazywane liftingiem. Był to lifting tak dyskretny, że na pierwszy rzut oka nie rozpoznacie w którym miejscu ich dokonano. Konkurent Jeepa Cherokee. Na masce znaczek Nissana, pod nią silnik oznaczony symbolem dCi, tak samo jak w autach koncernu Renault, a cały samochód powstaje w Hiszpanii. Oto nowy Pathfinder, który zaskoczył nas tym co potrafi.
Głośny klekot silnika nie zostawia kierowcy i przechodniom wątpliwości, że to diesel. Z drugiej strony ten mocny silnik, spory prześwit i napęd przenoszony na cztery niezależnie zawieszone koła na 18-calowych felgach pomaga na bezdrożach. Leśne wyprawy i przejazdy przez głęboką wodę nie stanowią problemu. Nie trzeba się bać, zjeżdżając nim z asfaltu. Warto jednak pamiętać, że ma swoje ograniczenia. Choć ramowa konstrukcja podwozia i silnik są wspólne z chwaloną i uznawaną za najlepszą w klasie pick-upów Navarą, Pathfinder jest nieco inny.
Nie tylko dla taty
To nie jest ekstremalna terenówka. Z przodu kończący się dość nisko nad ziemią, plastikowy zderzak i 30-stopniowy kąt natarcia.
Nie tylko dla taty
Testowany przez nas model jest napędzany znanym z Renault, 2,5-litrowym silnikiem diesla dCi, wyposażonym w turbodoładowanie z intercoolerem o mocy 190 KM i maksymalnym momencie obrotowym 450 Nm, dostępnym przy 2000 obr./min., współpracującym z automatyczną 5-biegową skrzynią. Napęd na cztery koła z reduktorem jest sterowany elektronicznie. Dzięki turbinie o zmiennej geometrii łopatek o 19 KM wzrosła moc silnika. Przybyło też 47 Nm momentu obrotowego.
Nie tylko dla taty
Po bokach progi, ułatwiające wsiadanie i ograniczające kąt rampowy do 24 stopni. Nie najgorzej jest z tyłu - kąt zejścia: 26 stopni. Zderzak kończy się na dość dużej wysokości. Można zjeżdżać ze stromych wzniesień. O ile... nie zaryje się przodem. W środku skóra i sporo elektroniki. To nie jest auto na wyprawę przez totalne bezdroża, ale... sporo potrafi.
Nie tylko dla taty
Silnik potrafi zaskoczyć zużyciem paliwa. Bardzo pozytywnie. Na trasie uzyskaliśmy wynik 8,2 litra. W mieście - maksymalnie: 9,9. To naprawdę nieźle, jeśli weźmiemy pod uwagę, że napędza auto ważące ponad dwie tony, a my nie stosujemy zasad ecodrivingu.
Nie tylko dla taty
Podczas jazdy w terenie jest już nieco gorzej. Spalanie może osiągnąć granice 14 litrów.
Nie tylko dla taty
Ciężki samochód z automatyczną skrzynią nikogo nie zadziwi osiągami. 10,7 sekundy trwa rozpędzanie do setki, a prędkość maksymalna to 186 km/h. Trzeba jednak przyznać, że to przyzwoity wynik.
Nie tylko dla taty
Choć cennik nowego Pathfindera zaczyna się od 134 426 zł, testowana przez nas 5-miejscowa wersja LE kosztuje 214 tys zł.
Nie tylko dla taty
Ten Nissan mógłby być niezłym autem dla farmera, ale wnętrze wersji LE pachnie skórą, a luksusowe centrum dowodzenia z ciekłokrystalicznym ekranem znamy z należącej do Nissana, prestiżowej marki Infiniti.
Nie tylko dla taty
Bagażnik ma pojemność 515, a po złożeniu drugiego rzędu siedzeń - aż 2091 litrów. W korzystaniu z przestrzeni bagażowej pomaga pomysłowo rozwiązany system składania siedzeń z regulowanym kątem pochylenia oparć. Niestety, wszystko to na nic, bo w testowanym egzemplarzu zamontowano kratkę.
Nie tylko dla taty
Dostęp do niego możliwy jest też przez otwieraną, tylną szybę.
Nie tylko dla taty
Płaska podłoga pozwala przewozić przedmioty o długości prawie 2,8 metra.
Nie tylko dla taty
Przez uchylane okno możemy załadować drobne zakupy. Może się to przydać w podziemnych parkingach, gdzie nie zawsze jest miejsce na otwarcie potężnej klapy bagażnika.
Nie tylko dla taty
Dachowe relingi to jeden ze znaków rozpoznawczych Pathfindera.
Nie tylko dla taty
Na szosie wystarczą. Do jazdy w terenie przydałby się komplet opon z bardziej agresywnym bieżnikiem.
Nie tylko dla taty
Ten Nissan mógłby być niezłym autem dla farmera, ale wnętrze wersji LE pachnie skórą, a luksusowe centrum dowodzenia z ciekłokrystalicznym ekranem znamy z należącej do Nissana, prestiżowej marki Infiniti.
Nie tylko dla taty
Fotele, choć wyglądają ładnie, nie zapewniają dostatecznego podparcia dla barków. Pasażerowie na tylnej kanapie muszą siedzieć z kolanami niemal pod brodą, bo fotele są zbyt nisko nad ziemią.
Nie tylko dla taty
Z przodu jest znacznie lepiej.
Nie tylko dla taty
Nawigacja z bardzo czytelnymi mapami, systemem bluetooth, odtwarzaczem płyt CD i DVD, a także ułatwiającą pakowanie kamerą cofania oraz twardym dyskiem, który pomieści mapy i muzykę.
Nie tylko dla taty
Ze względów bezpieczeństwa filmy można oglądać tylko po zaciągnięciu ręcznego hamulca.
Nie tylko dla taty
10,7 sekundy trwa rozpędzanie do setki, a prędkość maksymalna to 186 km/h.
Nie tylko dla taty
Klimatyzację podzielono na 3 strefy. Temperaturą i nawiewem z tyłu może sterować kierowca. Swój manipulator mają też pasażerowie.
Nie tylko dla taty
Centrum dowodzenia pochodzi z luksusowych modeli Infiniti.
Nie tylko dla taty
W wyposażeniu jest m.in. kamera cofania.
Nie tylko dla taty
Jakość wykonania i spasowania poszczególnych elementów na przyzwoitym poziomie. Nowa jest środkowa konsola, a także poszycie drzwi. Pathfinder z automatyczną skrzynią przyspiesza ślamazarnie, zmiany biegów w górę i w dół odbywają się powolnie.
Nie tylko dla taty
Napęd na jedną lub obie osie z reduktorem jest sterowany elektronicznie.
Nie tylko dla taty
W Europie sprzedano 88 tys. egzemplarzy tej terenówki. Warto jednak wiedzieć komu. Według statystyk w zdecydowanej większości 45-letnim tatusiom. Nie dziwi zatem decyzja Nissana, by z Pathfindera zrobić luksusową terenówkę. Podobnie jak najnowszy model Jeepa Cherokee - to propozycja dla rodzin, w amerykańskim stylu. Nissan Pathfinder jest dzieckiem ewolucji, która doprowadziła do powstania uczłowieczonych terenówek dla mieszczuchów. Straciły swój offroadowy pazur na rzecz skórzanych siedzeń i umilającej życie, ciężkiej elektroniki oraz poprawiających estetykę, plastikowych zderzaków. Do potencjalnych nabywców Pathfindera, bardziej niż możliwość jazdy w terenie przemówią takie argumenty jak agresywny wygląd, przestronne wnętrze, spory bagażnik i umiarkowane zużycie paliwa. Miłośnicy offroadu pozostaną niepocieszeni, bo w gamie Nissana brakuje dziś terenowej legendy - Patrola.