"Nie straciłam prawa jazdy dzięki protestowi policji". Czytelniczka opowiada o swoim wykroczeniu
101 km/h w terenie zabudowanym to prędkość niebezpieczna, brawurowa i takie wykroczenie kwalifikuje się do zatrzymania prawa jazdy na trzy miesiące. Nasza czytelniczka wie, że przesadziła, ale po kontroli zachowała uprawnienia. Wszystko przez protest policji.
Sytuacja służb mundurowych jest trudna i funkcjonariusze dopominają się podwyżek. Sposobem na zrealizowanie tych żądań jest protest polegający na wystawianiu upomnień zamiast karania mandatami. Jak to wygląda w praktyce?
Nasza czytelniczka podzieliła się z nami opisem sytuacji, która spotkała ją kilka dni temu w czasie powrotu z wesela znajomych. Pani Justyna prowadziła kabriolet, a obok niej siedział jej weselny partner. Tuż po wyprzedzaniu zauważyła, że na poboczu drogi stoi policjantka i daje jej sygnały do zatrzymania.
Po chwili rozmowy, w której padły pytania o to, skąd i dokąd jedzie kierująca, a także czy uprawnienia będą jej potrzebne, policjantka zakomunikowała, że takie przekroczenie kwalifikuje się do zatrzymania prawa jazdy na trzy miesiące.
Okazało się, że radar pokazał prędkość 101 km/h na drodze w terenie zabudowanym, gdzie można jechać 50 km/h, ale zamiast 400 zł mandatu i 8 pkt karnych, pani Justyna dostała pouczenie i mogła jechać dalej. Co prawda ten konkretny teren zabudowany nie był gęsto zaludniony, a domy były od siebie w znacznych odległościach, ale jednak fakty były takie, że policjantka mogła odebrać prawo jazdy.
Jak mówi nam pani Justyna, dalsza jazda była o wiele wolniejsza, bo taka nauczka skutecznie ostudziła zapał do szybkiej jazdy, a także spowodowała, że kierująca baczniej obserwowała znaki drogowe.
Z drugiej jednak strony, surowsze prawo wobec piratów drogowych miało eliminować ich z ruchu, a przez protest wiele osób dostaje ciche przyzwolenie do szybkiej jazdy.
Jeszcze w czerwcu – kiedy akcja prostestacyjna pozostawała na razie w fazie planowania – krakowscy policjanci wystawili 10 877 mandatów i 5844 pouczeń. Proporcje odwróciły się w lipcu, kiedy funkcjonariusze skorzystali z możliwości wystawiania jedynie upomnień zamiast mandatów. W ciągu miesiąca odnotowano nałożenie zaledwie 4184 mandatów oraz 12 607 upomnień.
Policjanci w całym kraju protestują przeciwko naciskom ze strony przełożonych na obowiązkowe karanie mandatami za najmniejsze przewinienia, chcą również pełnego wynagrodzenia podczas pobytu na zwolnieniu lekarskim oraz płatnych nadgodzin. W lipcu policja starała się ostrzegać zamiast karać. Teraz mundurowi przystąpili do tzw. strajku włoskiego, czyli skrupulatnego wypełniania swoich obowiązków.