Nie potrafimy jeździć po autostradach. Tak wynika z raportu
Najwyższa Izba Kontroli ostrzega. Na autostradach i ekspresówkach liczba wypadków jest pięciokrotnie wyższa, niż na drogach publicznych. Polska z najniższych poziomem bezpieczeństwa na drogach w Unii Europejskiej.
Autostrady i drogi ekspresowe kojarzą się dużym bezpieczeństwem. Wybieramy je zwykle w drodze nad morze lub góry, pomimo wysokich opłat i nierzadkich utrudnień w ruchu. Jednak policyjne statystyki temu przeczą. Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, liczba wypadków i ich ofiar na autostradach i drogach ekspresowych, w przeliczeniu na 1 000 km długości, jest znacznie (w 2016 r. nawet pięciokrotnie) większa niż ogólnie na drogach publicznych. To zaskakująca różnica. Co jest tego przyczyną?
Przede wszystkich na drogach szybkiego ruchu mamy do czynienia z bardzo intensywny ruchem. Wypadki na autostradzie mają zwykle charakter karamboli i dużych katastrof, w którym udział bierze wiele osób. Ponadto problemem jest kwestia dotarcia do miejsca zdarzenia, a w naszym kraju wciąż nie ma nawyku tworzenia korytarza ratunkowego w razie zatoru, by przepuścić straż pożarną czy pogotowie ratunkowe.
Autorzy raportu zauważają, że procedury dotyczące zasad i organizacji prowadzenia działań ratowniczych na autostradach i drogach ekspresowych były zasadniczo spójne i pozwalały na sprawne prowadzenie akcji. Jednak mają wątpliwości do braku opracowanych i wdrożonych planów ratowniczych na połowie sieci autostrad zarządzanej przez GDDKiA. Ponadto informują, że w naszym kraju nie stworzono ogólnokrajowego, jednolitego systemu wymiany informacji i koordynacji działań służb biorących udział w akcjach ratowniczych na autostradach. Rozwiązania funkcjonujące na poziomie lokalnym dotychczas spełniają swoją rolę, jednak mogą się one okazać niewystarczające w przypadku zdarzeń, do których konieczne jest lub będzie zaangażowanie znacznych sił i środków. W ocenie NIK, bez wdrożenia nowoczesnych systemów zarządzania i łączności oraz stałego doskonalenia istniejących procedur, możliwości poprawy koordynacji działania i współpracy służb będą ograniczone.
Kontrolujących również niepokoi niska aktywność policji na autostradach i drogach ekspresowych oraz ich słabego wyszkolenia w zakresie udzielana pierwszej pomocy poszkodowanym. Tylko 25 proc. policjantów drogówki przeszło szkolenie z pierwszem pomocy, a 40 proc. nie szkolono z... ruchu drogowego. Brak rzetelnych danych statystycznych odnośnie zdarzeń na autostradach i drogach ekspresowych to kolejny grzech poszczególnych służb. NIK podaje zaskakującą informacje. Włączony do eksploatacji odcinek autostrady A1 Tuszyn-Piotrków Trybunalski nie posiadał infrastruktury wspierającej działania ratownicze.
Jednym z najważniejszych ustaleń jest to, że polskim kierowcom brakuje podstawowej wiedzy, jak poruszać się po autostradach i drogach ekspresowych. Dla wielu jazda po drogach szybkiego ruchu to kompletnie nowe doświadczenie. Niewielu z nich wie, jak z nich korzystać i jak zachować się w razie wypadku.