Na targach we Frankfurcie nie pojawi się dziewięć marek. Producenci samochodów oszczędzają
W ostatnich latach coraz częściej zdarza się, że producenci samochodów decydują się na omijanie części największych targów motoryzacyjnych. Taka wystawa wiąże się z wysokimi kosztami, a zdaniem wielu zysk jest niewspółmierny do nich. Już wiemy, że we Frankfurcie nie zobaczymy aż dziewięciu marek dużych koncernów.
Rosnące nowe rynki (jak Chiny) powodują, że dla producentów samochodów Europa traci na znaczeniu. Efekt tej zmiany widać podczas targów motoryzacyjnych. Na Starym Kontynencie w ciągu roku odbywają się dwie duże imprezy – w Genewie w marcu i druga we wrześniu, na zmianę we Frankfurcie i w Paryżu. Te drugie targi zaczynają być traktowane bardziej po macoszemu i coraz większa liczba marek je opuszcza.
W 2017 we Frankfurcie nie zobaczymy Alfy Romeo, DS, Fiata, Infiniti, Jeepa, Mitsubishi, Nissana, Peugeota i Volvo – informuje "Autonews Europe". Taki trend nie powinien dziwić. Dziś i tak większość premier odbywa się poza targami, a klienci coraz częściej śledzą je w internecie. Natomiast salony samochodowe, szczególnie te największe, to ogromny koszt. Zatem, szczególnie w momencie, gdy dana marka nie przewiduje premier, okazuje się to mało opłacalne.
Firmy motoryzacyjne wolą zainwestować pieniądze w inne formy reklamy, a same premiery organizować na własnych imprezach, podczas których nie zginą wśród dziesiątek innych nowości.
Czy to oznacza zbliżający się koniec znanych często od ponad 100 lat imprez motoryzacyjnych? Na razie za wcześnie, aby tak uważać. Pewne jednak jest to, że jeden duży salon samochodowy w Europie to dla wielu wystarczająca liczba. Już dziś coraz więcej premier ma miejsce np. w Chinach.