Robert Kubica jeszcze rok temu jeździł w cieszącej się niewielkim prestiżem Formule Renault, we wrześniu 2005 podpisał kontrakt na kierowcę testowego w F1, a w sierpniu 2006 r. pojechał w debiutanckim wyścigu Grand Prix, kiedy zespół zwolnił słynnego Jacques'a Villeneuve'a, byłego mistrza świata. Miesiąc później Kubica po raz pierwszy stanął na podium w najbardziej prestiżowym wyścigu sezonu - Grand Prix Włoch, tuż za gwiazdami: Michaelem Schumacherem i Kimi Raikkonenem. O jego kosmicznych postępach było bardzo głośno, w fachowej prasie pisze się o nim w samych superlatywach.
(...) Nie tylko dla Kubicy sezon 2006 był wielkim startem w Formule 1. Dla BMW też był to debiut jako samodzielnego teamu. Wcześniej bawarski producent samochodów przez dwa lata tylko dostarczał silniki słynnej stajni Williams F1, teraz nazywa się BMW Sauber, ma większościowy pakiet w zespole, w przyszłym sezonie może startować nawet jako BMW, bo w rękach Petera Saubera, właściciela stajni, pozostały już tylko symboliczne udziały. Koncern zamierza inwestować jeszcze więcej niż 378 mln dol. rocznie, jakie według nieoficjalnych szacunków wydał w tym roku, i wreszcie zacząć wygrywać. Z Kubicą jako pierwszoplanowym bohaterem od pierwszego wyścigu - już w GP Australii w Melbourne w marcu.