Nowy system bezpieczeństwa Toyoty w razie zagrożenia przejmie kontrolę nad samochodem. Wszystko w imię bezpieczeństwa uczestników ruchu.
Bezpieczeństwo to dla konstruktorów samochodów najważniejszy temat. W USA, Europie czy wysokorozwiniętych państwach Azji masowy odbiorca może kupić auto, które nie jest zjawiskowo piękne lub takie, które nie jest mistrzem ekonomii, ale kupi samochodu, który nie jest bezpieczny. We współczesnych autach można napotkać systemy ostrzegające o możliwej kolizji z innymi autami, albo o niesygnalizowanym przekroczeniu swojego pasa ruchu. W niedalekiej przyszłości producenci pójdą o krok dalej.
Toyota zaprezentowała prototypowy system bezpieczeństwa, który działa na niespotykaną dotąd skalę. Wykorzystuje on zamontowane na masce kamery i radary, które mają działać z milimetrową dokładnością. Obserwując sytuację drogową system ocenia, czy jazda kierowcy jest bezpieczna. Jeśli stwierdzi, że jest inaczej, interweniuje. W momencie, gdy zderzenie jest wysoce prawdopodobne, komputer przejmuje władzę nie tylko nad hamulcami, ale też kierownicą, by uniknąć zdarzenia, a jeśli to już niemożliwe, zmniejszyć jego skutki. Toyota wyposażona w taki system będzie więc jak najefektywniej hamować, ale dodatkowo - jeśli uzna to za stosowne - skręcać.
Nowy system Toyoty ma służyć przede wszystkim zabezpieczeniu pieszych i jest podobny do tego, który zaprezentowała firma Volvo. To jednak nie koniec pomysłów japońskiego giganta motoryzacji. W przyszłości samochody tej firmy mają być wyposażane w kierownice, które będą monitorować rytm pracy serca kierowcy. Urządzenie będzie ostrzegać go przed zawałem, który, jeśli wystąpiłby podczas prowadzenia, mógłby mieć fatalne skutki. Podobny system przedstawił niedawno Ford, tyle tylko, że tam miałby być on oparty na specjalnie skonstruowanym fotelu.
tb/mw/mw