Infiniti M35h GT Premium

None

Obraz
Źródło zdjęć: © Piotr Mokwiński

/ 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

/ 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

/ 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

/ 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

/ 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

/ 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

/ 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

/ 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

/ 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

10 / 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

11 / 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

12 / 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

13 / 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

14 / 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

15 / 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

16 / 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

17 / 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

18 / 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

19 / 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

20 / 20Bezszelestny sprinter

Obraz
© Piotr Mokwiński

Na czele limuzyn Infiniti stoi M, które w połączeniu z napędem hybrydowym, mocno podważa sens zakupu alternatywnej wersji z silnikiem Diesla. Wymaga wyłożenia dodatkowych 22 tysięcy złotych, ale z pewnością zaskoczy niejednego użytkownika ciszą wewnątrz i harmonijnie rozwijającą się mocą 364 KM.

Zewnętrzna prezencja blisko 5-metrowego samochodu przedstawia się dość oryginalnie i nie zdążyła się jeszcze opatrzeć. Pewnie spora w tym zasługa niewielkiej liczby tego typu pojazdów na krajowych drogach. Segment Premium, zdominowany przez konserwatywne piątki BMW i Mercedesy Klasy E, niewątpliwie dzięki temu autu staje się bardziej różnorodny.

Podobnie przedstawia się sytuacja wewnątrz, gdzie z powodzeniem zmieści się czwórka rosłych pasażerów. Zarówno z przodu jak i z tyłu, nikt nie powinien narzekać na niedobory miejsca. Obszerne fotele zapewnią odpowiedni poziom komfortu nawet najbardziej wybrednym podróżującym, a ułatwi to ich wszechstronna regulacja oraz funkcja podgrzewania i wentylacji.

Skórzane obicie szczytowych części deski rozdzielczej oraz fragmentów tunelu środkowego, wzmacnia poczucie prestiżu. Jednak to nie wszystko, czym Infiniti może oczarować. Po otworzeniu drzwi, kierownica wraz z fotelem cofają się, aby użytkownikowi łatwiej było zająć wygodną pozycję. Cieszy również zlokalizowanie poszczególnych przycisków w zasięgu wzroku. Niestety, do ich dużej liczby trzeba się do przyzwyczaić i nie od razu odnajdziemy pożądane kontrolery. Na szczęście nie wymaga to dużo czasu i każdy po kilkunastu minutach w pełni się zaaklimatyzuje.

Nic tak jednak nie cieszy, jak jazda Infiniti. Jeśli delikatnie obchodzimy się z pedałem gazu, pierwszych kilka kilometrów przejedziemy bezszelestnie niczym Melex. Silnik elektryczny rozwija 68 KM i pozwala poruszać się z prędkością nawet 100 km/h bez wchłonięcia jednej kropelki klasycznego paliwa. Przy wykorzystaniu obydwu jednostek 364-konny Japończyk przyspiesza do pierwszej setki w 5,5 sekundy i osiąga aż 250 km/h prędkości maksymalnej. Jest najszybszym w ofercie Infiniti klasy M.

Wybrane dla Ciebie

Kawasaki Z1100 na 2026 r. Jeszcze więcej emocji
Kawasaki Z1100 na 2026 r. Jeszcze więcej emocji
Ducati prezentuje nowe modele Diavel V4 RS i Multistrada V4 RS
Ducati prezentuje nowe modele Diavel V4 RS i Multistrada V4 RS
Pierwsza jazda: Suzuki GSX-8T i GSX-8TT - takich motocykli chcemy
Pierwsza jazda: Suzuki GSX-8T i GSX-8TT - takich motocykli chcemy
Voge DS800 Rally: Nowy motocykl adventure już w Polsce
Voge DS800 Rally: Nowy motocykl adventure już w Polsce
Baggery na MotoGP. Amerykańskie wyścigi stają się globalne
Baggery na MotoGP. Amerykańskie wyścigi stają się globalne
Wielki festiwal motocyklowy już niedługo. Kolejna edycja słynnej imprezy
Wielki festiwal motocyklowy już niedługo. Kolejna edycja słynnej imprezy
Test: Voge SR 1 ADV - SUV wśród 125 cm3
Test: Voge SR 1 ADV - SUV wśród 125 cm3
Test: Harley-Davidson Street Bob - kupujesz silnik, reszta jest w gratisie
Test: Harley-Davidson Street Bob - kupujesz silnik, reszta jest w gratisie
Test: Honda GB350S - prostota znów się sprawdziła
Test: Honda GB350S - prostota znów się sprawdziła
Konrad Dąbrowski gotowy na wyzwania Baja España Aragón 2025
Konrad Dąbrowski gotowy na wyzwania Baja España Aragón 2025
Test: Harley-Davidson Fat Boy - stylowa ikona popkultury
Test: Harley-Davidson Fat Boy - stylowa ikona popkultury
Czołówka motocykla i auta. Alkomat wskazał przyczynę
Czołówka motocykla i auta. Alkomat wskazał przyczynę