- Spodziewaliśmy się, że będzie to odcinek bardziej rajdowy, obniżyliśmy nawet zawieszenie, a tymczasem było dużo piachu i po prostu trudno - mówił po pierwszym etapie tegorocznego Rajdu Dakar Krzysztof Hołowczyc.
- Nie jechało się nam przyjemnie, gdy samochód kopał się i grzązł. Na twardszych partiach, między drzewami było już dobrze. Auto świetnie się prowadzi. Jest po prostu przyjemnie takim samochodem jechać. Myślę, że poszło nam dobrze. To dopiero pierwszy odcinek i wiadomo, ze nie wolno narozrabiać - dodał popularny Hołek, który na pierwszym etapie zajął bardzo dobre, szesnaste miejsce, wyprzedzając o 3 sekundy ubiegłorocznego zwycięzcę - Luca Alphanda.
- Wielu nawet dobrych zawodników połapało kapcie, widziałem tez sporo ściętych drzewek. Dogoniliśmy na trasie trzy auta, wyprzedziliśmy je, ale niestety na 20 kilometrów przed metą mieliśmy drobne problemy z przepustnicą. Silnik zaczął się zalewać i trochę się przestraszyliśmy. Wyprzedzone wcześniej auta dogoniły nas i też wyprzedziły. Kosztowało nas to wszystko około trzech minut straty, ale to w Dakarze nie ma większego znaczenia. Przed nami jeszcze jeden krótki, bardziej rajdowy oes, ale ja już myślami jestem w Maroku - powiedział w Portimao Hołowczyc.