Zgodnie z prawem w każdym samochodzie powinna znajdować się gaśnica. Czy przepis ten jest potrzebny? Kierowcy wątpią w możliwości tego elementu samochodowego wyposażenia. Należy jednak pamiętać, że za jego brak można otrzymać mandat - nawet 500 zł.
Wielu kierowców utwierdzonych jest w przekonaniu, że przepis, który nakazuje posiadanie w samochodzie gaśnicy zawierającej przynajmniej kilogram środka gaśniczego, istnieje tylko po to, by uchronić przed upadkiem rozkwitłą w Polsce branżę producentów i serwisantów sprzętu pożarniczego. Na dowód swoich przekonań przywołują przykłady krajów, choćby Niemiec, gdzie w samochodzie nie trzeba wozić gaśnicy. Ich zdaniem niską skuteczność takiego rozwiązania potwierdzają liczne przykłady.
W lutym 2015 roku na ulicy Chwaszczyńskiej w Gdyni w płomieniach staje ford focus. Płomień zaczyna szybko obejmować auto, a przejeżdżający obok kierowcy nie udzielają pomocy kierującej nim kobiecie. Nim na miejscu pojawiła się straż pożarna, samochód spalił się niemal doszczętnie. W marcu 2016 roku w okolicach Gostynia, na drodze pomiędzy Studzianną i Koszkowem, jadący renault megane mężczyźni zauważają wydobywający się spod maski dym. Gdy tylko się zatrzymali i wyszli z kabiny, płomień rozprzestrzenił się na całe auto. Gaśnicy nie zdążyli nawet użyć.
Takie przypadki to woda na młyn dla przeciwników gaśnic w samochodach. Strażacy nie ukrywają, że standardowa, kilogramowa gaśnica nie zawsze zda egzamin. - Nie ma gwarancji, że przy pewnym stopniu rozwoju pożaru taka gaśnica wystarczy. Praktyka pokazuje, że jeśli płomień się rozprzestrzeni, nawet kilka sześciokilogramowych gaśnic, jakie wymagane są np. w autach ciężarowych, to za mało. Do opanowania żywiołu potrzebna jest interwencja strażaków. W początkowej fazie pożaru zwykła, kilogramowa gaśnica może jednak zaradzić sytuacji - mówi st. bryg. Paweł Frątczak, rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej.
Problem w tym, że często kierowcy nie wiedzą, jak używać gaśnicy i kupują przypadkowy sprzęt. W gaśnicę zaopatrujemy się przeważnie w supermarkecie lub na stacji paliw. Najczęściej nie gwarantuje to najlepszego zakupu. Często dostaniemy tam produkt właściwy dla pożarów typu A (ciała stałe, które podczas spalania ulegają rozżarzeniu) i B (ciecze i ciała stałe, które podczas spalania ulegają stopieniu), ale już nie C (gazy palne). Zmotoryzowani przeważnie sięgają po najtańsze produkty, a zwykle są nimi gaśnice, w których gaz, mający doprowadzić do wyrzutu proszku gaśniczego, zmagazynowany jest w naboju, a nie w całym wnętrzu butli. Na czym polega różnica? Gaśnica drugiego typu od razu gotowa jest do użytku, w przypadku tej pierwszej po wyciągnięciu zawleczki należy na sekundę wcisnąć spust, a następnie poczekać dwie lub trzy sekundy na uwolnienie się gazu. Dopiero wówczas można przystąpić do akcji gaśniczej. Niestety, wiele osób, działając pod wpływem silnego stresu, zupełnie o tym zapomina. Efekt jest taki,
że tylko część gazu zostaje właściwie wykorzystana, a to znacznie obniża skuteczność gaśnicy. Prostszą w użyciu gaśnicę ciśnieniową poznamy po tym, że w okolicy rączki ma manometr.
Jak zachować się w razie pożaru? - W każdym zdarzeniu, kiedy dochodzi do pożaru komory silnika czy wnętrza, a nawet gdy wydobywa się spod maski dym, powinniśmy zadzwonić na straż pożarną po pomoc. Jeśli przejeżdżamy i widzimy takie zdarzenie, zatrzymajmy się w bezpiecznej odległości, sprawdźmy, czy ktoś wezwał odpowiednie służby. Często jest tak, że każdy ze świadków zdarzenia myśli, że ktoś już to zrobił i wszyscy są w błędzie - mówi st. bryg. Paweł Frątczak.
- Po wykonaniu telefonu można przystąpić do gaszenia pożaru. W przypadku pożaru komory silnika powinniśmy uchylić na około 5 cm, a nie otworzyć, maskę samochodu. Należy pamiętać, że maska może być już rozgrzana. Kierujemy środek gaśniczy pod maskę, a po tym jak się skończy, zamykamy maskę. Jej otworzenie dałoby żarzącym się elementom dodatkową porcję tlenu i mogłoby spowodować ponowny wybuch ognia. Czynności gaśnicze poprzedzamy wyłączeniem silnika. Nie można gasić, stojąc w dymie, gdyż jest on bardzo niebezpieczny. Trzeba zwrócić uwagę na to, z której strony wieje wiatr i odpowiednio się ustawić - dodaje Paweł Frątczak.
Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, to nie wypadek i późniejszy wyciek paliwa jest najczęstszą przyczyną powstania pożaru samochodu. - Nie jest tak, że przy każdym zderzeniu auto staje w płomieniach - mówi Paweł Frątczak. - Ogień najczęściej pojawia się z powodu nieprawidłowego działania układu elektrycznego. Chodzi o zaniedbania w utrzymywaniu sprawności pojazdu. Podwyższone ryzyko dotyczy również samochodów z instalacją LPG, a także tych, w których zamontowano nieoryginalny sprzęt elektryczny. Wybuch baku z paliwem to raczej filmowa fikcja. Najgroźniejsze są pożary, do których dochodzi wewnątrz samochodu. Znam kilkanaście zdarzeń, w których powodem nieszczęścia było palenie papierosów. Zwykle w takich przypadkach pożar powoduje niedopałek wyrzucony przez przednie okno, który pod wpływem pędu powietrza trafia do wnętrza przez uchyloną tylną szybę. Bywa i tak, że palący się papieros zostaje upuszczony na podłogę samochodu i wznieca ogień.
Czy należy obawiać się samodzielnej próby gaszenia samochodu, którego klimatyzacja wykorzystuje czynnik HFO-1234yf? To nowoczesna mieszanina, która jest łagodniejsza dla środowiska, ale pali się w temperaturze 405 stopni Celsjusza. Zdaniem rzecznika straży pożarnej należy zachować ostrożność, ale nie należy się bać, gdyż w pożarze do wypalenia czynnika dochodzi zwykle w ciągu kilku pierwszych sekund. W przypadku akcji na takim samochodzie prowadzonych przez straż pożarną nie ma tu żadnych różnic, żadnych dodatkowych środków ostrożności.
Gaśnica to podstawowy sprzęt, jakim w razie dymu wydobywającego się spod maski jesteśmy w stanie pomóc sobie lub innym. Możemy dyskutować nad zasadnością jej posiadania w kabinie. Skoro jednak polskie przepisy wymagają jej posiadania, zadbajmy o to, by była ona sprawna i użyteczna.
Tomasz Budzik, moto.wp.pl