Elektryczny Triumph TE-1 już gotowy. Niestety nie trafi do produkcji
Po miesiącach testów i rozwoju, Triumph pochwalił się gotowym wydaniem elektrycznego TE-1. To maszyna, która udowadnia, że prąd może być emocjonujący. Utoruje drogę przyszłym elektrykom marki.
TE-1 to wspólne dzieło czterech brytyjskich podmiotów - Triumpha, Williams Advanced Engineering, Integral Powertrain i Uniwersytetu w Warwick. Połączone siły zaowocowały powstaniem wyjątkowej maszyny, która wyciska z napędu elektrycznego moc porównywalną ze spalinowymi "tysiączkami".
175 KM zapewnia naprawdę niezłe osiągi. Pierwsza setka pojawia się na liczniku po 3,6 sekundy, a zasięg na jednym ładowaniu wynosi około 160 km. Co więcej, dzięki opcji szybkiego ładowania, 80-proc. pojemności akumulatora zapełnimy już w 20 minut.
Tym, co jeszcze zwraca uwagę jest stosunkowo niska masa własna. 220 kg, to o około 25 proc. mniej od średniej typowej dla elektrycznych jednośladów. Wszystko to składa się na obraz udanego pojazdu, który ma spore szanse, by zdobyć zaufanie klientów.
Niestety TE-1 raczej nie trafi do seryjnej produkcji. To projekt rozwojowy, którego celem jest stworzenie podstaw dla kolejnych elektryków Triumpha.
- Jesteśmy niezwykle dumni, że możemy podzielić się tak pozytywnymi wynikami ukończenia Projektu Triumph TE 1, w którym prototyp przekroczył wiele naszych początkowych celów i oczekiwań - powiedział Nick Bloor, dyrektor generalny Triumph Motorcycles. - Wszyscy w zespole są zachwyceni wynikami, które osiągnęliśmy z naszymi partnerami, oraz tym, w jaki sposób wyniki projektu wpłyną na elektryczną przyszłość firmy Triumph.