Pomimo, że ciepłe miesiące możemy policzyć na palcach jednej ręki, polski rynek motocyklowy zdaje się tym nie przejmować. W ciągu ostatnich kilku lat, większość producentów notuje stały wzrost sprzedaży. Coraz bardziej zakorkowane miasta, wzrost cen paliwa i przede wszystkim rozwój sieci dilerskiej oraz serwisowej nie pozostają tu bez znaczenia. Również skuteczny marketing pozostawia trwały ślad w naszej świadomości. Importerzy zacierają ręce, a nas cieszy widok powiększającej się rzeszy motocyklistów.
Rok 2008 zapisał się, jako najlepszy okres dla jednośladów w ostatnim piętnastoleciu. Niemal 220 tysięcy zarejestrowanych nowych i używanych pojazdów to blisko 40% wzrost w stosunku do 2007 roku. Największy kawałek tortu zdobyła dla siebie Yamaha, tuż za nią uplasowała się Honda - spychając na trzecie miejsce Suzuki. Czwarta i piąta lokata przypadła w udziale Kawasaki i BMW.
Znaczną poprawę wolumenu sprzedaży odnotowują także marki niezbyt popularne na naszym rynku. Triumph wraz z Ducati, pomimo wysokiej ceny, zjednują sobie serca ponadczasową stylistyką i renomą, wypracowaną w ostatniej dekadzie. W tyle nie pozostaje również KTM. - „Austriacki producent off-roadowych maszyn, powoli zmienia image marki, rozszerzając asortyment o nowe modele. Wyniki sprzedaży zdają się potwierdzać słuszność nowej polityki firmy”- mówi sprzedawca z łódzkiego salonu motocyklowego Profi.
Zmienia się także wielkość sprzedaży w poszczególnych segmentach. Zdecydowana większość klienteli, kieruje się rozsądkiem i ekonomicznymi wytycznymi, decydując się coraz częściej na uniwersalne maszyny. Niezmienną popularnością cieszą się jednoślady sportowe i turystyczne. Gorzej sprzedają się natomiast, wyróżniające się dużą ilością chromów i głębokim bulgotem silnika choppery i criusery.
Pierwsze miesiące 2009 roku upłynęły pod znakiem mocnego wyhamowania ubiegłorocznych wyników. - „Dobrze sprzedawały się jedynie modele z ubiegłego rocznika”- powiedział nam właściciel Salonu Kawasaki Surpel w Łodzi. Odczuwalny jest niekorzystny kurs euro do złotówki. Motocykle podrożały o kilkanaście do kilkudziesięciu procent.
Piotr Mokwiński