Z roku na rok policja łapie coraz większą liczbę osób kierujących samochodem bez prawa jazdy. Nie chodzi tu o przypadki zapomnienia dokumentu, ale o całkowity brak uprawnień. Tacy ludzie na drogach to potencjalni mordercy.
Policyjne statystyki przerażają. W 2012 roku mundurowi przyłapali na jeździe bez uprawnień 30 tys. osób, w 2013 r. już 40 tys., a tylko w pierwszej połowie roku 2014 aż 25 tys. Te liczby dotyczą jednak tylko osób złapanych na gorącym uczynku. Skali zjawiska nie da się w pełni oszacować, ale mundurowi są przekonani, że po drogach poruszać może się nawet pół miliona osób, które nie powinny siadać za kierownicą. Ponad 90 proc. spośród nich nigdy nie posiadało prawa jazdy. Egzaminy okazywały się dla nich zbyt trudne, albo po prostu nigdy nie podjęły one próby ich zaliczenia. Pozostali to ci, którzy stracili prawo jazdy, na przykład za przekroczenie określonej prawem liczby punktów karnych.
Jak tłumaczą zatrzymani, głównym powodem, dla którego decydują się jeździć bez uprawnień, jest zbyt trudny egzamin. Liczby potwierdzają tę tezę. Tylko 40 proc. kandydatów na kierowców zalicza egzamin teoretyczny w Warszawie. Część praktyczną pomyślnie kończy zaledwie 31 proc. osób, które zaliczą teorię, informuje „Rzeczpospolita”. Zdobycie prawa jazdy nie jest więc łatwe, a wielokrotne podchodzenie do prób okazuje się właściwie regułą. O wiele prościej po prostu zacząć jeździć bez prawa jazdy. Tym bardziej, że kary nie są surowe.
Kara za jazdę bez uprawnień to 500 zł, podczas gdy pełny egzamin na prawo jazdy kosztuje 170 zł. Nic więc dziwnego, że wielu złapanych prowadzi bez prawa jazdy. Sejm pracuje jednak nad przepisami, które zmienią ten stan rzeczy. Zgodnie z nową propozycją za kierowanie samochodem bez wymaganych uprawnień trzeba będzie zapłacić 3 tys. zł. Recydywistom będzie można konfiskować samochody.
tb/sj/tb, moto.wp.pl