Za dwa tygodnie Audi R18 e-tron quattro będzie walczyć o czwarte z rzędu zwycięstwo w 24-godzinnym wyścigu Le Mans.
Zawody oznaczają nie tylko zmagania kierowców, ale także walkę różnych koncepcji technicznych: silnik wysokoprężny przeciwko jednostce benzynowej, koncepcja odzyskiwania energii kinetycznej przeciwko odzyskiwaniu energii termicznej czy elektromechaniczne magazynowanie energii kontra magazynowaniu elektrostatycznemu i elektrochemicznemu. Ożywają przy tym wspomnienia sprzed dwóch lat – miała wtedy miejsce zmiana regulaminu, która swym zasięgiem objęła moc silnika, pojemność zbiornika paliwa i czas trwania pit-stopów.
* ILE WART JEST TWÓJ SAMOCHÓD? MOŻESZ SIĘ ŁATWO PRZEKONAĆ *
- Decyzje komisji ds. wyścigów długodystansowych były dla nas totalnym zaskoczeniem. Wymogi postawione silnikom TDI były bardzo restrykcyjne. Doprowadziło to do odwrócenia dobrze znanych założeń – nagle zasięg naszych pojazdów wyścigowych z napędem TDI okazał się być mniejszy niż zasięg aut przeciwników z silnikami benzynowymi – powiedział kierownik ds. LMP w Audi Sport, Chris Reinke. W efekcie Audi musiało zjeżdżać na tankowanie dwa razy wcześniej.
Dodatkowej niepewności dostarczyły deszcz, a w jego konsekwencji wypadki i 11-krotne pojawienie się na torze samochodu bezpieczeństwa. Trzem kierowcom Audi udało się jednak zachować zimną krew, dojeżdżając do mety z jednym okrążeniem przewagi nad drugą załogą.
W nocy pojazdy Audi korzystały z diodowych reflektorów Matrix LED. Ich sterownik, zależnie od sytuacji drogowej, włącza lub wyłącza pojedyncze diody lub je ściemnia, tak by nie oślepiać innych uczestników ruchu. Dwa tygodnie później koncern z Ingolstadt ogłosił, że pierwszym seryjnie produkowanym modelem wyposażonym w to rozwiązanie będzie Audi A8.
Źródło: Audi
ll/moto.wp.pl