Niegdyś Audi Quattro szturmem podbijało światowe trasy rajdowe. Dziś zostało nam tylko wspomnienie po wyczynach niemieckiego pojazdu, jednak koncern ma się zdecydowanie lepiej. Każdy kolejny model zza Odry sprzedaje się niczym ciepłe bułeczki. Konserwatywnie nastawiona grupa odbiorców, nigdy by nie spojrzała na krzykliwe A6, ale dla skromnej niszy nastawionej na efektowność i osiągi, przygotowano specjalną wersję A1 oznaczono legendarną nazwą Quattro.
Nadwozie miejskiego pojazdu wszem i wobec informuje o ogromnym potencjale drzemiącym pod maską. Wydatne nakładki na progi, przeprofilowane zderzaki, a także okazałych rozmiarów spojler nad tylną szybą, emanują sportem w najlepszym wydaniu. Do tego ksenonowe reflektory i LED-owe oświetlenie do jazdy dziennej, powinny być rozpoznawalne z daleka.
Dobre wrażenie robi także wnętrze. Mocno wyprofilowane fotele świetnie trzymają ciało, natomiast spłaszczona u dołu i trójramienna kierownica pewnie leży w dłoniach. Umieszczono na niej tabliczkę z numerem egzemplarza - w Genewie zaprezentowano pierwszy okaz z limitowanej serii A1 Quattro. Nietrudno odnaleźć inne charakterystyczne akcenty w przedziale pasażerskim. Czerwona tarcza obrotomierza wyskalowanego do 7 tys. obr./min zwiastuje solidną porcję mocnych wrażeń, a srebrna gałka lewarka zmiany biegów z czerwonymi wstawkami, odróżnia ten model od spokojniejszych wersji.
Reszta elementów jest wspólna z tymi słabszymi odmianami. Przełączniki obsługujące klimatyzację, duży wyświetlacz połączony z zestawem multimedialnym oraz kontrolery na kole kierownicy nie sprawią najmniejszych trudności w codziennej eksploatacji. Nieco gorzej ma się rzecz z miejscem. Na przednich fotelach każdy znajdzie dla siebie dogodną pozycję. Z tyłu wygodnie będą podróżować jedynie dzieci, zaś bagażnik zmieści tylko jedną dużą walizkę podróżną. Nikt o zdrowych zmysłach, nie wybierze się jednak tym samochodem w rodzinną podróż.
Auto przygotowano z myślą o kierowcach żądnych adrenaliny w każdym momencie jazdy. Pod maskę Audi trafił silnik 2.0 TFSI o mocy 265 koni mechanicznych i 350 Nm momentu obrotowego. Powyższe wartości katapultują miejskiego sportowca do pierwszej setki w 5,7 sekundy i zatrzymują wskazówkę prędkościomierza na 245 km/h. Gdyby moc przekazywano tylko na przednią oś, pojazd byłby bardzo nerwowy i niebezpieczny w niektórych sytuacjach. Dzięki napędowi rozdzielanemu między cztery koła, udało się poprawić trakcję i wygenerować jeszcze więcej frajdy.
Ponadto, konstruktorzy utwardzili i obniżyli nieco zawieszenie, przez co niewielki "niemiec" zyskał więcej sztywności. Sytuacji nie poprawiają 18-calowe obręcze ze stopów lekkich odziane w niskoprofilowe opony. Każda nierówność przenosi się bezpośrednio do przedziału pasażerskiego, natomiast głęboki ubytek w jezdni z ostrymi krawędziami, może zasiać spustoszenie. To propozycja dla prawdziwych wyczynowców.
A1 Quattro pojawi się w salonach sprzedaży w drugiej połowie obecnego roku. Z uwagi na ograniczoną do 333 sztuk podaż, należy się spieszyć z decyzją kupna. Za kilka tygodni, może już być za późno. Nie znamy jeszcze ceny, jednak nietrudno się domyślić, że ekskluzywne miejskie Audi nie będzie tanie.
Piotr Mokwiński