Jeep Grand Cherokee: nie do końca bezpieczny

Trzy miliony Jeepów Grand Cherokee zagraża bezpieczeństwu pasażerów - twierdzi New York Times. Jak donoszą amerykańscy dziennikarze, samochody te są szczególnie podatne na uderzenia w tył. Mogą się wówczas zapalić.

Wysokie zawieszenie i duża masa to cechy samochodów terenowych, które dla wielu świadczą o ich bezpieczeństwie. Jednak nie wszystkie auta tego typu pozwalają podróżnym wyjść cało z wypadków. W tragicznych okolicznościach przekonało się o tym wielu właścicieli Jeepów Grand Cherokee. Przypadki zderzeń, w których te samochody - z lat 1993-2004 - były uderzone w tył, często kończyły się pożarem. Wskutek listów wysyłanych przez poszkodowanych informacją zainteresowała się organizacja Center for Auto Safety.

Jeden z członków tej organizacji, Ralph Nader, powiedział dziennikarzom NYT, że wszystko wskazuje na to, że za pożary odpowiedzialny jest układ paliwowy w Gran Cherokee z tych lat. Działająca non-profit organizacja Center Auto Safety zebrała przypadki zakończonych pożarem zderzeń i wystosowała do zajmującej się bezpieczeństwem w motoryzacji National Highway Traffic Safety Administration prośbę o wszczęcie śledztwa w sprawie tych samochodów. Chrysler na razie nie uznaje jednak konieczności przeprowadzenia akcji przywoławczej Grand Cherokee. Czy producent ma rację? Przypadki udokumentowane przez Center for Auto Safety mogą przekonywać, że nie.

Wypadki z udziałem Jeepa Grand Cherokee, które zakończyły się pożarem, zdarzały się już przy prędkości nieco ponad 80 km/h. W innych amerykańskich samochodach tej klasy takie zdarzenia należały do rzadkości. Organizacja ma informacje o 172 wypadkach z udziałem Grand Cherokee, w których nie tylko w wyniku zderzenia, ale też pożaru zginęły 254 osoby. Jak twierdzą eksperci współpracujący z Center for Auto Safety, za pożary Grand Cherokee odpowiedzialne jest umieszczenie baku tuż za zderzakiem. Odświeżenie modelu w roku 2005 przyniosło też zmianę umiejscowienia zbiornika na paliwo, który został przesunięty w kierunku tylnej osi.

Źródło: New York Times

tb/