Zastał stalową linkę na kole motocykla. Wszystko przez nadgorliwego ochroniarza
Wracasz do swojego motocykla po godzinnym spotkaniu, a jego przednie koło jest przywiązane do zawieszenia stalową linką. Tak zaczęła się relacja naszego czytelnika, który przestrzega innych motocyklistów przez bezmyślnością ochroniarzy i błędnym postrzeganiem kwestii bezpieczeństwa.
- Nie jestem bez winy, bo co prawda zostawiłem ustawowo przewidzianą wolną przestrzeń, która umożliwiała spokojne poruszanie się pieszych, motocykl rzeczywiście stał na chodniku. Ale stalowa linka na kole to gruba przesada.
Nasz czytelnik Maciej wysłał nam opis sytuacji, którą zastał przy jednym z warszawskich biurowców. Na przednim kole jego motocykla założona była stalowa linka. Jak się okazało, to ochroniarze budynku postanowili go ukarać za naruszenie regulaminu. Z pozoru zwykła złośliwość i błędne postrzeganie kwestii bezpieczeństwa mogły mieć poważne konsekwencje.
Kilka dni temu Maciej podjechał swoim motocyklem pod jeden z warszawskich biurowców na spotkanie. W centrum stolicy zawsze brakuje miejsc do parkowania, ale jedną z zalet motocykla jest to, że zajmuje mało miejsca i można go gdzieś "przytulić". Po odbytym spotkaniu Maciej założył kask, rękawice i zapiął kurtkę, a później wsiadł na motocykl. Wtedy jeden z ochroniarzy biurowca pokazał mu palcem przednie koło. Maciej wychylił się i zauważył, że jest ono spięte z zawieszeniem stalową linką.
Został odesłany do szefa ochrony budynku, gdzie okazało się, że Maciej naruszył regulamin bezpieczeństwa i właśnie za to został ukarany. Wtedy nastąpiła nieprzyjemna rozmowa, podczas rozmowy kierownik ochroniarzy wielokrotnie powtarzał, że to on odpowiada za bezpieczeństwo budynku, a naruszony regulamin to najcięższe przestępstwo z możliwych.
Po kilkukrotnej odmowie chęci zapoznania się z regulaminem Maciej postanowił postawić na swoim i powiedział, że jeśli linka nie zostanie błyskawicznie odpięta, to dzwoni na policję. Zadziałało.
Jednak opis tej sytuacji spowodował u nas spory niepokój, bo to brzmi jak ograniczenie wolności i narażenie zdrowia i życia motocyklisty. Przecież gdyby Maciej próbował odjechać i przewróciłby się na ruchliwej ulicy, to mógł trafić pod koła samochodu, a konsekwencje takiego zdarzenia mogłyby być tragiczne.
Prawnicy, z którymi konsultowaliśmy sprawę, są zgodni, że w tym przypadku ochroniarz zakładający kłódkę byłby odpowiedzialny za uszkodzenia ciała i motocykla, jeśli by do nich doszło. Konsekwencje byłyby poważne, bo oprócz zapłaty zadośćuczynienia (odszkodowania), w skrajnym przypadku, ochroniarz mogłoby nawet trafić do więzienia.
Przypominamy, że ochroniarz nie ma uprawnień do samodzielnego karania i w takiej sytuacji powinien wezwać policję. Podobnie jest w przypadku nieprawidłowego parkowania samochodów. Już kilkukrotnie pisaliśmy o przypadkach, gdy ochrona bezprawnie zakładała blokady na koła i żądała zapłaty za ich zdjęcie. Takie działanie jest nielegalne.
Jeśli ktoś z was miał podobną sytuację, zachęcamy do podzielenia się nią za pomocą naszej strony na Facebooku.